Bohater akcji „Biegiem przez świat”. Nowotwór złośliwy, przerzuty, chemia, operacja i brzmiące niemal jak wyrok słowa lekarzy, że nic więcej nie są w stanie zrobić… a on, przekręcając na palcu niewielki różaniec, mówi: – Mój tato jest chory na cukrzycę, a mama musi ciężko pracować po nocach – to mnie bardziej dziś martwi.
Różaniec... to od babci, dała mi go, kiedy dowiedziałem się o raku. Nie zdejmuję go – mówi Kuba, wspominając pielgrzymkę na Jasną Górę, na którą zabrały go mama i chrzestna. Tam – jak wspomina – poczuł niezwykłą moc, która przez niego przechodziła. – Pretensje do Boga? Nigdy ich nie miałem. Może przez tę chorobę wskazał mi nową drogę, pokazał palcem, że powinienem inaczej ustawić priorytety. Tak to traktuję – puentuje, dodając, że teraz o wiele więcej znaczą dla niego rodzina i troska o to, by dobrze przeżyć dzień. – Każda chwila jest cenna, dlatego ludziom zdrowym chciałbym powiedzieć, by nie marnowali życia. Wyścig szczurów czy zatracanie się w pracy w sumie niewiele znaczą. Życie jest o wiele bogatsze.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.