Serce pełne drzew

Gość Wrocławski 24/2012

publikacja 14.06.2012 00:00

Heinrich von Salisch. Droga z Trzebnicy do Milicza, ocieniona potężnymi bukami, zapiera dech w piersiach. Gdy za Lasowicami zjedziemy z niej w lewo, w stronę Postolina, w zielonych gąszczach natrafimy na echa wydarzeń z dawnych lat i ślady człowieka, który przyjaźnił się z lasem.

Był synem Rudolfa von Salischa. Urodził się w 1846 r. w Jaszycach koło Trzebnicy. Kiedy w 1874 r. objął majątek w Postolinie, zielone tereny zyskały troskliwego opiekuna. Heinrich był prekursorem nowego spojrzenia na las. Jego zdaniem, powinien on być różnorodny i pełnić wiele funkcji, nie tylko czysto użytkowych; ma być po prostu piękny.

Historia w liściach ukryta

– To musiał być ciekawy człowiek – mówi pan leśniczy z Lasowic, Marek Grobelny. – Jego ojciec był typowym ziemianinem. Heinrich natomiast, starannie wykształcony, był leśnikiem, prawnikiem, przez pewien czas deputowanym do Reichstagu. I miał jako leśnik swoje poglądy wyprzedzające epokę o ponad 100 lat; zawarł je w książce „Estetyka lasu”. Miał duszę artysty, ale też wielki zmysł praktyczny – o czym świadczą choćby inżynieryjne rozwiązania stosowane w czasie budowy miejscowych dróg, pozostających do dziś w dobrym stanie. Idąc śladami Heinricha, podchodzimy pod wielki głaz w bok od leśnej drogi.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.