Ciągle tym żyję

ks. Rafał Kowalski

|

Gość Wrocławski 25/2012

publikacja 21.06.2012 00:00

Z abp. Marianem Gołębiewskim rozmawia ks. Rafał Kowalski

W dniu Pierwszej Komunii św. w Ślesinie. Tutaj ks. Marian Gołębiewski (pierwszy z prawej) rozpoczynał posługę duszpasterską W dniu Pierwszej Komunii św. w Ślesinie. Tutaj ks. Marian Gołębiewski (pierwszy z prawej) rozpoczynał posługę duszpasterską

Ks. Rafał Kowalski: – Dokładnie 50 lat temu odbierał Ksiądz Arcybiskup skierowanie do pracy w parafii w Ślesinie. Jakie uczucia towarzyszyły wówczas młodemu księdzu Marianowi Gołębiewskiemu? Abp Marian Gołębiewski: – W tamtych czasach do ostatniego momentu utrzymywano w tajemnicy informacje, gdzie młodzi księża zostaną posłani. Bardzo dbano wówczas o dyskrecję, przede wszystkim ze względu na presję systemu komunistycznego, którego funkcjonariusze chcieli znać miejsca pracy młodych kapłanów. Wówczas mogli już przygotowywać pewne zasadzki czy intrygi. Dopiero z dekretu dowiedziałem się, gdzie będę posługiwał. Na parafię jechałem z entuzjazmem i muszę powiedzieć, że ta radość wciąż mi towarzyszyła. Nie przejmowaliśmy się tym, że będzie trudno, czy że możemy być inwigilowani.

 

Dziś, kiedy przejeżdżam przez tereny swojej pierwszej parafii, a ostatnio miałem taką okazję, jadąc do Bydgoszczy, wspominam, jak rowerem jeździło się do punktu katechetycznego czy później już motocyklem do kościoła filialnego. Pokazywałem księdzu kapelanowi miejsca, gdzie jeździliśmy na spowiedź wielkopostną. To są wspomnienia, które bardzo mocno pozostały i ciągle tym żyję. Od tego czasu wiele się zmieniło w naszym kraju. Jakie zadania, zdaniem Księdza Arcybiskupa, stoją przed kapłanami posłanymi na pierwsze parafie i czy bardzo różnią się one od tych, które wówczas podejmowaliście jako młodzi księża? – W pewnym sensie zadania się nie zmieniły. Na pewno warunki, w jakich się je realizuje – tak. Jest inny styl życia. Zmiany cywilizacyjne poszły tak daleko, że współczesny człowiek wydaje się inny niż 50 lat temu. Wówczas sprawa komunikowania się między ludźmi była bardzo utrudniona: nie było tak rozwiniętej motoryzacji, telefonii komórkowej czy internetu. Wyjazdy na konferencje rejonowe były całodniowymi wyprawami. Natura ludzka przynajmniej w pewnych swoich wymiarach jest jednak niezmieniona i jeśli człowiek do posługi duszpasterskiej podejdzie z sercem, otwartością, to na pewno znajdzie wspólny język ze współczesnym człowiekiem.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.