Pismo śpiewane

Ks. Rafał Kowalski

publikacja 24.09.2012 00:02

Ponad rok pracował ks. Bartłomiej Kot nad tym dziełem. – Więcej niż nad dwiema pracami magisterskimi – mówi z uśmiechem. Pierwszymi, którzy poznają efekty, będą uczestnicy uroczystości nadania tytułu bazyliki bolesławieckiej świątyni pw. Wniebowzięcia NMP.

Pismo śpiewane Na co dzień ks. Bartłomiej posługuje jako wikariusz w Oleśnicy i katecheta w miejscowym I Liceum Ogólnokształcącym Ks. Rafał Kowalski/GN

O szczególnym talencie muzycznym wrocławskiego kapłana przekonało się już wielu: płyty i koncerty z Kapelą Kota, prowadzone warsztaty, chóry uświetniające różne uroczystości kościelne – jak się okazuje to tylko cząstka jego możliwości. Rok temu rozpoczął pracę nad oratorium „Matko Najpiękniejszego”. Już za dwa tygodnie prapremiera.

Historia powstania dzieła rozpoczęła się, gdy proboszcz sanktuarium pw. Wniebowzięcia NMP w Bolesławcu, ks. Andrzej Jarosiewicz, poszukiwał akcentu muzycznego dla uczczenia wydarzenia, którym jest nadanie tytułu bazyliki tej bolesławieckiej świątyni. – Poprosił mnie o napisanie pieśni – mówi ks. Bartek, dodając, że chcąc podkreślić rangę tego, co dokona się 7 października, wspólnie doszli do wniosku, by napisać oratorium i zaprezentować je w wigilię planowanej uroczystości. Tak powstało dzieło, które wykona kilkudziesięcioosobowy chór i sopranistka z towarzyszeniem kameralnej orkiestry. Patronat objęło Starostwo Powiatowe w Bolesławcu.

– Ogromną trudność stanowiły teksty – zaznacza ksiądz-kompozytor. – Najpierw próbowałem ich szukać. Później doszedłem do wniosku, że muszę sam nad nimi popracować. Inspiracji – jak zawsze w swojej twórczości – poszukiwałem w Piśmie Świętym. Kilka dni skupienia w górach, w klasztorze sióstr, gdzie medytowałem Biblię, a zwłaszcza starałem się odkrywać w niej obecność Maryi – puentuje.

Wielu dziś, słysząc słowo „oratorium”, biegnie myślami do dzieł Piotra Rubika, tymczasem jak tłumaczy ks. Bartłomiej Kot, słowo "oratorium" znaczy: dom lub miejsce modlitwy, więc bliższe powinno być przeżyciu, które kojarzymy z czuwaniem we wspólnocie, niż z przyjściem na koncert. Natomiast melomani słysząc to słowo, myślą w pierwszym rzędzie o barokowych oratoriach, np. o „Mesjaszu” Händla, który jest najbardziej znanym utworem tego typu. Także wcześniej, w średniowieczu, pojawiały się piękne oratoria. – Wówczas były to bardziej teatralne widowiska (swego rodzaju święte opery). Później przeradzały się w formy koncertujące: treść była biblijna, występowali soliści, chór i orkiestra, jednak można powiedzieć, że było to śpiewane Pismo Święte – tłumaczy, dodając, że bardziej inspiruje się tym, co było w baroku, niż tym, co jest dziś. Zwraca także uwagę, że współczesne oratoria promują się bardziej niż treścią nazwiskami wykonawców i twórców. Na pytanie, czym będzie promowało się jego dzieło, odpowiada krótko: – Nie będzie się promowało. To zaproszenie do modlitwy.