Jubileusz bł. Czesława. Złote płomyki i różnego kalibru świecące kule pojawiły się znienacka wśród uczniów przed Świętem Wrocławia. Sprawcą tego „pożaru” jest średniowieczny mnich o pogodnej twarzy – patron miasta. To on „zapalił” młodych, a część z nich ściągnął do mrocznych podziemi i… ubrał w habity.
Ania i Pola ukazały bł. Czesława z katedrą i w ognistej poświacie
Agata Combik
Młodzież z wrocławskich szkół zaangażowała się pełną parą w jubileuszowe obchody 300-lecia beatyfikacji i 50-lecia ogłoszenia bł. Czesława patronem miasta, których kolejna odsłona przypada w czerwcu. Przez długie stulecia nie powstało tyle dzieł sztuki dedykowanych XIII-wiecznemu przeorowi co w ciągu ostatnich tygodni…
Niejedną ma twarz
Biblioteka SP nr 63, gdzie spływają prace plastyczne poświęcone błogosławionemu, mieni się barwami. Patron Wrocławia, malowany, wydrapywany, wyklejany, skomponowany z ziarenek ryżu, kawy i płatków, a także z plasteliny i bibuły spogląda swoimi niebieskimi oczyma z niezliczonych arcydzieł. Na jednym z uśmiechem razi ogniem mongolskich wojowników (którzy na komiksowych dymkach krzyczą: „Aaa!” oraz „O, nie!”), na innych łagodnie się uśmiecha, z kwiatami w dłoniach i lśniącą nad głową ognistą kulą, z pomocą której miał przegonić najeźdźców spod bram miasta.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.