(Nie)pełnosprawna radość wyszła na ulicę

Maciej Rajfur

publikacja 05.05.2015 16:56

Ci ludzie żyją wśród nas. Ktoś się nimi zajmuje, opiekuje. Nie możemy udawać, że ich nie widzimy. Szczególnie wtedy, kiedy wychodzą do nas na ulicy. A tak było w Miliczu.

(Nie)pełnosprawna radość wyszła na ulicę Milicki rynek był dzisiaj miejscem jedności i uśmiechu Maciej Rajfur /Foto Gość

Rozbudowane obchody Światowego Dnia Godności Osób Niepełnosprawnych integrowały lokalną społeczność z niepełnosprawnymi.

Całość zorganizowało Milickie Stowarzyszenie Przyjaciół Dzieci i Osób Niepełnosprawnych, które w różny sposób pomaga potrzebującym niepełnosprawnym. Sama organizacja mocno się rozwija, a jej działalność się rozszerza.

Przed południem 5 maja odbył się zjawiskowy happening na milickim rynku. O 9.30 jego uczestnicy przeszli z ośrodka MSPDiON do centrum miasteczka, aby tam świętować i spędzić wspólnie czas oraz uwrażliwić lokalną społeczność na potrzeby osób z niepełnosprawnością. Zorganizowano różnorodne zabawy, koncert oraz dość nietypowe, ale jakże pouczające zadanie.

Zdrowe osoby mogły doświadczyć, jakiej sprawności wymaga jazda na wózku inwalidzkim. Próbowały one swoich sił w starciu z przeszkodą i podjazdem do banku. Wielu, karkołomnie panując nad pojazdem, szybko uświadamiało sobie, jak trudne jest poruszanie się na wózku po mieście.

- Pierwszy raz organizujemy tego typu inicjatywę i chcemy to robić regularnie, co roku. Jesteśmy dużą organizacją, codziennie pomagamy ok. 400-500 osobom niepełnosprawnym, więc któż inny, jak nie my, powinniśmy w ten sposób integrować społeczeństwo? Na nas spoczywa ten obowiązek - mówi Iwona Górnicka wiceprezes MSPDiON, na co dzień dyrektor Dziennego Ośrodka Rehabilitacyjno-Wychowawczego.

Oprócz tego MSPDiON obrał za cel także integrację szkół, przeróżnych placówek i władz. - Wychodzimy z niepełnosprawnymi do współczesnego świata, bo oni są przecież jego częścią, o czym się często zapomina - dodaje Iwona Górnicka i ma nadzieję, że w następne edycję happeningu włączą się także inne podmioty, które wesprą stowarzyszenie.

Na milickim rynku można było dzisiaj spotkać ludzi w różnym wieku praktycznie z każdą niepełnosprawnością, umysłową czy fizyczną. Od najmłodszych po seniorów z Domu Pomocy Społecznej w Miliczu. - Bawią się z nami dzieci z porażeniem mózgowym, osoby z Zespołem Downa czy Retta, wszelakie upośledzenia umysłowe, przyszły dzieci autystyczne i tak można wymieniać jeszcze długo. Cieszymy się, że jesteśmy razem. Pojawili się wszyscy, którzy powinni być i o to chodzi - puentuje I. Górnicka.

Dzień wcześniej, 4 maja miały miejsce ważne dla regionu i samego stowarzyszenia uroczystości. Oficjalnie otwarto nowy budynek Środowiskowego Domu Samopomocy. Jak mówi Alicja Szatkowska, prezes MSPDiON-u, przypomina on literackie szklane domy Żeromskiego.

- Nawet dosłownie, bo główne ściany są w całości oszklone i to kolorowym szkłem. Jest radosny i optymistyczny, ale nie tylko z powodu barw. Zakwitło w nim życie. 8 godzin dziennie spędza w nim bowiem 30 najbardziej niepełnosprawnych dorosłych osób, najczęściej głęboko upośledzonych umysłowo i posiadających więcej niż jedną niepełnosprawność - tłumaczy Alicja Szatkowska.

Budynek jest nowoczesny i przystosowany do pracy z niepełnosprawnymi. Wcześniej podopieczni MSPDiON nie mieli łatwych warunków. Niektórzy przebywali w domu, czekając w kolejce, aż pojawią się dzisiejsze możliwości.

- Budowa domu samopomocy trwała ok. roku. Całość kosztowała 3 mln zł, połowę dał PFRON. Pozostała kwota pochodzi z rezerwy budżetu państwa z Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej oraz kredytu, jaki stowarzyszenie musiało zaciągnąć - mówi A. Szatkowska.  Nikt jednak nie żałuje tej decyzji, ponieważ budynek stał się domem dla wielu potrzebujących, którzy się w nim rehabilitują i przechodzą terapie.

- Kiedy widzieliśmy rozbudowę tego ośrodka, od razu przyszły nam na myśl słowa: „Nie sztuka zbudować dom. Trzeba sprawić, żeby miał w sobie duszę”. To miejsce pracy dla najbardziej dotkniętych przez los podopiecznych, którzy nie są skazani w ten sposób tylko na wózek i cztery ściany w domu. Mogą wyjść do ludzi, spędzać aktywnie czas. Godność i szczęśliwe bytowanie należy się bezapelacyjnie tym osobom - stwierdza pewnie Irena Kuc-Sierpińska, kierownik Środowiskowego Domu Samopomocy w Miliczu.

 


Polub nas, a nie przegapisz żadnej naszej informacji: