Najpierw mordy najbliższych, potem podróż w bydlęcych wagonach na „dziki Zachód” i uczenie się życia od nowa. 70 lat temu z Ukrainy przesiedlono na Dolny i Opolski Śląsk tysiące Polaków.
Maria Gawroniuk i Helena Cichoń mają w pamięci traumatyczne przeżycia. Zgodnie zaznaczają jednak, że życie na Opolszczyźnie dało im wiele radości
Karol Białkowski /Foto Gość
W Tarnowcu na Opolszczyźnie, ale w archidiecezji wrocławskiej, z ok. 300 osób przesiedlonych z okolic miejscowości Tłuste żyje jeszcze tylko kilka. Większość już po osiemdziesiątce. – W porównaniu z tamtymi czasami teraz mamy raj. Tylko on już nie dla nas. Za starzy jesteśmy – mówi Helena Cichoń z d. Bobrek. Przez lata wspomnienia ucieczki z ojcowizny trochę się zatarły, ale pamięć trwa i jest przekazywana kolejnym pokoleniom. Właśnie dla tej pamięci, by nigdy nie umarła, mieszkańcy wsi postawili pomnik. – On ma przemawiać – zaznacza Ryszard Gawroniuk, syn Marii, były wieloletni sołtys.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.