Zajezdnia życia

Maciej Rajfur

|

Gość Wrocławski 32/2015

publikacja 06.08.2015 00:00

Przyszedł do pracy 9 grudnia 1968 r. i tak już zostało. Dziś nie wyobraża sobie innego miejsca dla siebie na świecie.

 Tramwaj-pług? Jeszcze takie wynalazki pamięta pan Krzysztof. Pracował w czterech zajezdniach. Najdłużej przy ul. Legnickiej – 24 lata Tramwaj-pług? Jeszcze takie wynalazki pamięta pan Krzysztof. Pracował w czterech zajezdniach. Najdłużej przy ul. Legnickiej – 24 lata
Zdjęcia Maciej Rajfur /Foto Gość

Zaczął jako ślusarz. Teraz, na ostatniej prostej swojej kariery zawodowej, tuż przed emeryturą, jest mistrzem zajezdni. Żeby dobrze zrozumieć, czym jest dla niego Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacji we Wrocławiu, trzeba się cofnąć do jego dzieciństwa. – Mój tata, a później także starszy brat pracowali na zajezdni piątej przy ul. Legnickiej jako elektromonterzy. Będąc dzieckiem, chodziłem z ojcem na warsztaty tramwajowe i np. stemplowałem mu bloczki – opowiada Krzysztof Statkiewicz. Jako kilkuletni chłopiec nie zdawał sobie sprawy, że zostanie na zajezdni tramwajowej już całe życie.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.