Rzucają ratunkowe koła

Agata Combik

|

Gość Wrocławski 08/2016

publikacja 18.02.2016 00:15

– To nie jest informacja telefoniczna – podkreślają operatorzy numeru alarmowego. Tymczasem wciąż zgłoszenia dramatycznych wypadków przeplatają się z próbą zamówienia taksówki lub pizzy.

 W tej pracy kluczową rolę odgrywa system informatyczny. Gdy operator odbiera telefon, automatycznie widzi na monitorze lokalizację rozmówcy (choć dla pewności i tak ją potwierdza). Zgłoszenie do służb przesyła w formie elektronicznej „formatki”. Monitoruje daną sprawę, dopóki służby nie dotrą na miejsce W tej pracy kluczową rolę odgrywa system informatyczny. Gdy operator odbiera telefon, automatycznie widzi na monitorze lokalizację rozmówcy (choć dla pewności i tak ją potwierdza). Zgłoszenie do służb przesyła w formie elektronicznej „formatki”. Monitoruje daną sprawę, dopóki służby nie dotrą na miejsce
Agata Combik /Foto Gość

Co się dzieje, gdy wybierasz numer 112? Jeśli dzwonisz z Dolnego Śląska, prawdopodobnie nad twoją sprawą pochyli się jedna z kilkunastu osób dyżurujących nieustannie przy ul. Borowskiej we Wrocławiu. To tu, na terenie Komendy Wojewódzkiej Państwowej Straży Pożarnej, znajduje się jedno z 17 w Polsce Centrów Powiadamiania Ratunkowego. – Na jednej zmianie zwykle pracuje ok. 15 operatorów numeru alarmowego, łącznie zatrudniamy ich 75. Odbierają średnio 3 tys. połączeń w ciągu doby, z czego zasadnych jest tylko ok. 25 proc. – mówi Rafał Wolanowski, kierownik CPR we Wrocławiu. Dzięki tym ludziom do służb – straży pożarnej, policji czy pogotowia – trafiać mają już tylko uzasadnione zgłoszenia.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.