Bezdomni piłkarze

Maciej Rajfur

publikacja 03.07.2016 10:30

Za nami VIII Międzynarodowe Mistrzostwa Polski w Piłce Nożnej Ulicznej Osób Bezdomnych. Nieprzypadkowo rozgrywane są w samym centrum miasta - pod ratuszem.

Bezdomni piłkarze Mecz Polska-Rosja Maciej Rajfur /Foto Gość

W weekend przy słonecznej pogodzie wielu wrocławian i nie tylko, bo także rzesze turystów, wybrało się na spacer po pięknym zabytkowym rynku. Z zachodniej pierzei dochodziły okrzyki: „Szybciej!”, „Weiter!”, „Allez!”, „Lő!”. Zaciekawieni przechodnie podchodzili, siadali na trybuny i obserwowali sportowe zmagania.

W centrum miasta stanęło boisko do piłki nożnej ulicznej, na którym mierzyły się ze sobą najlepsze reprezentacje... osób bezdomnych.

- Trochę nie dowierzam, przecież to młode, fajne, wysportowane chłopaki. Jak usłyszałam z głośników, że grają bezdomni, spodziewałam się innych ludzi - tłumaczy Halina Ciach.

Tak jak wielu, pani Halina popatrzyła stereotypowo, kojarząc osobę bezdomną z niechlujnym ubraniem i brzydkim zapachem.

- Wszyscy grający na turnieju Wrocław Cup 2016 to osoby bezdomne i uzależnione, które leczą się w ośrodkach postrehabilitacyjnych. Dużo czasu spędzili na ulicy, uwikłani w alkohol i narkotyki - tłumaczy Maciej Gurda z Towarzystwa Pomocy im. św. Brata Alberta. Dodaje od razu: - Dlatego zawody organizujemy w samym centrum miasta, żeby pokazać społeczeństwu, że bezdomnym nie jest tylko ten stereotypowy, czyli obdarty, śmierdzący, brudny człowiek. Na boisku występują młodzi, wysportowani, energiczni ludzie. Gdybyśmy przechodzili obok nich na ulicy, nigdy byśmy się nie spodziewali, że mijamy osobę, która nie ma domu - wyjaśnia organizator imprezy.

Podkreśla, że poziom w tym roku jest niesamowicie wysoki. Występuje 12 ekip. Reprezentacje: Polski, Węgier, Niemiec, Austrii, Luksemburga, Rosji, dwie drużyny z Litwy. Oprócz nich grają także zespoły polskie: Przyjaciele (poprzedni kadrowicze polscy), dwa z Nowego Dworka i Brat Albert.

- Na przestrzeni 8 lat myślę, że poziom jest zdecydowanie najwyższy. Pamiętajmy, że co roku są tworzone zupełnie nowe reprezentacje, bo takie zasady obowiązują w Homeless World (Mistrzostw Świata Osób Bezdomnych). Można na nich wystąpić tylko raz, dlatego kadra ma dużą rotację - mówi M. Gurda.

Ideą dla tych zawodników jest to, żeby wygrać, natomiast organizatorom oraz tym, którzy prowadzą te drużyny, chodzi o to, by jak najwięcej chłopaków wyrwać ze szpon bezdomności, nałogów i przywrócić na powrót w główny nurt społeczny.

- Piłka nożna i ogólnie sport wspiera zasadniczą terapię. Uczy działania w grupie, czy jak reagować na porażki. Pozwala w jakimś stopniu uporządkować emocje. To jest niewątpliwie taki dźwig w kierunku normalnego, spokojnego życia dla ludzi, którzy znaleźli się na zakręcie - tłumaczy organizator.

Statystyki potwierdzają jego słowa. Jeżeli chodzi o polską reprezentację, to 60 proc. chłopaków, którzy przez nią przejdą, nie wraca już do nałogów i ośrodków.

Wysoki poziom sportowy, wielkie emocje, walka do ostatniej sekundy, a przy tym atmosfera przyjaźni - to wszystko mogli zobaczyć na boisku o wymiarach 22 x 16 m wrocławscy kibice. W tym roku zwyciężyła pierwsza drużyna z Nowego Dworku, która w finale pokonała ekipę Brata Alberta. Trzecie miejsce zajęli Węgrzy, a czwarte przypadło Luksemburczykom. 

Warto wiedzieć, że piłka nożna uliczna różni się od tej tradycyjnej, najbardziej znanej. Drużyny rywalizują w 4-osobowych składach z bramkarzem i trzema zawodnikami z pola. Bramki mają wymiary 4 m szerokości i 1,2 m wysokości. Mecz trwa 14 minut i podzielony jest na połowy. Na świecie organizowane są międzynarodowe mistrzostwa osób bezdomnych, w których startują także Polacy.

- Wrocławski turniej jest dla nas końcowym etapem przygotowań do mistrzostw świata, które odbędą się za kilka dni w Glasgow. Widzę, że forma wraca, bo zawodnicy są po mocnym okresie przygotowawczym. A kalkulacje przed mistrzostwami nie mają sensu. To jest niewiadoma. Na pewno mamy aspiracje i będziemy walczyć do ostatniej sekundy - zapewnia na łamach „Gościa Wrocławskiego” Jacek Karczewski, trener polskiej reprezentacji.

Jego zdaniem, piłka nożna bardzo skutecznie może wyciągnąć człowieka z dołka. - Najwięcej pracy wykonują sami piłkarze. Fakt, że przyznają się przed sobą, że są uzależnieni, podejmują leczenie w ośrodkach i walczą o siebie, to klucz do sukcesu. Ważną rolę pełnią także terapeuci, którzy ich prowadzą. A my jesteśmy taką wisienką na torcie. Dajemy im możliwość uprawiania sportu, trzeźwego życia. Wracają do rytmu. Dostajemy od nich informacje: „Lubię to pozytywne zmęczenie”, „Czuję się tak, jak dawniej” - opowiada trener.

Dodaje, że uzależnienie powoduje zmiany w emocjach i rozregulowane poczucie własnej wartości. I potwierdza, że w społeczeństwie mocno jeszcze tkwi stereotypowe podejście do bezdomnego, jego standardowe wyobrażenie, które ciężko zmienić. - Gdy ludzie widzą wysportowanych, ale bezdomnych młodzieńców, są zawiedzeni. „To są bezdomni?” - pytają z kwaśną miną. Wydaje nam się, że problem jest tylko wtedy, gdy go od razu widać, gdy można go dostrzec gołym okiem, a to złudne - wyjaśnia J. Karczewski.

Piłka nożna, w jego mniemaniu, jest jak wiatr w żagle dla chłopaków uwikłanych w nałogi. Ktoś buduje razem z nimi statek, stawia maszt, a sport staje się pozytywnym i kluczowym często powiewem, który pozwala wypłynąć z mielizny na głębokie wody.