To ludobójstwo musi być wykrzyczane

Maciej Rajfur

publikacja 08.07.2016 15:16

Ks. Isakowicz-Zaleski: Walczymy o prawdę o KL Auschwitz, tragedii smoleńskiej, zbrodni katyńskiej, ale równocześnie kłamiemy i zasypujemy prawdę o ludobójstwie na Wołyniu tylko ze względów politycznych. To niesłychanie boli.

To ludobójstwo musi być wykrzyczane Pomnik-mauzoleum upamiętniający ofiary zbrodni Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów i Ukraińskiej Powstańczej Armii na Kresach Południowo-Wschodnich Maciej Rajfur/ Foto Gość

We Wrocławiu przeprowadzono obchody 73. rocznicy ludobójstwa dokonanego na ludności polskiej przez Organizację Ukraińskich Nacjonalistów i tzw. Ukraińską Powstańczą Armię na Kresach Południowo-Wschodnich II RP. Najpierw władze województwa, politycy, Kresowianie oraz poczty sztandarowe złożyli hołd pomordowanym przy pomniku-mauzoleum na pl. Xawerego Dunikowskiego przy asyście honorowej Wojska Polskiego.

Tam odczytano apel pamięci, oddano salwę honorową i złożono kwiaty. Następnie wszyscy zebrani przenieśli się do kościoła NMP na Piasku, w którym Eucharystię za dusze zamordowanych przez ukraińskich nacjonalistów sprawował bp Jacek Kiciński.

Homilię wygłosił ks. Isakowicz-Zaleski. Rozpoczął do przypomnienia, że Ruś Kijowska - podobnie, jak Polska - ma wielkie dziedzictwo chrześcijańskie. Przyjęła bowiem chrzest dwadzieścia kilka lat po naszej ojczyźnie. Losy sąsiadujących ze sobą ziem polskich i ruskich są bardzo różne. Opisują je szeroko historycy.

- Te narody chrześcijańskie różnych odłamów żyły obok siebie przez wieki na terenach Kresów Wschodnich w zgodzie i w przyjaźni. Były małżeństwa mieszane, wzajemne celebrowanie świąt polskich i ruskich. Również żydzi mogli swobodnie wyznawać swoją religię - mówił kapłan i działacz społeczny.

Zwrócił uwagę, że kiedy Europa przeżywała wojny religijne, Rzeczpospolita, mając w sobie wiele narodowości, żyła w zgodzie. Taka jest spuścizna Jagiellonów, niestety zniszczona przez zaborców, a później okupację, I i II wojnę światową.

- Spotykamy się po to, aby przypomnieć te wielkie tradycje, których jesteśmy dziedzicami, ale równocześnie oddać cześć wszystkim tym, którzy przelali krew za wolność naszej ojczyzny i za wiarę chrześcijańską - mówił ks. Isakowicz-Zaleski.

Dzisiejsza Ewangelia mówi o prześladowaniu chrześcijan. Kościół od początku był prześladowany i także w czasie II wojny światowej dochodziło do straszliwych czynów ze strony niemieckich oraz komunistycznych okupantów. Jednak, jak podkreślił polski Ormianin, obok tych dwóch zbrodni miało miejsce wielkie ludobójstwo, może jeszcze bardziej bolesne, bo dokonane nie przez zaborców z zewnątrz, ale przez naszych sąsiadów - nacjonalistów ukraińskich.

- To barbarzyństwo, które nie mieści się w żadnych kategoriach. Niemające żadnego uzasadnienia i usprawiedliwienia. Dlaczego to wspominamy? Obowiązkiem chrześcijanina jest pamięć o męczennikach - stwierdził kapłan.

Symboliczną rocznicą, która łączy te 8 lat ludobójstwa, jest data 11 lipca 1943 r., tzw. Krwawa Niedziela. Napastnicy wybrali właśnie dzień Pański, kiedy Polacy rozproszeni na Wołyniu szli do swoich kościołów i do swoich kaplic. Zaatakowali ich w świątyniach, mordując w sposób barbarzyński w czasie Mszy św.

- Oczywiście, Niemcy i Rosjanie byli okrutni, ale systematyczne zabójstwa ludzi modlących w kościołach są rzeczą niepojętą. Zginęło kilka tysięcy ludzi, mordowano kapłanów siekierami w czasie odprawiania Mszy św. Nad niektórymi pastwiono się w sposób okrutny. Palono i zburzono kościoły - opisywał ks. Isakowicz-Zaleski.

Wspomniał przy tym o ks. Karolu Baranie z Wołynia, którego przerżnięto piłą na pół, a uczynili to ludzie, którzy na co dzień chodzili do cerkwi prawosławnej czy greckokatolickiej. Jego los podzielił także ks. Ludwik Wrodarczyk, obecny kandydat na ołtarze. Z Bytomia udał się na Wołyń i tam także został przerżnięty przez Ukraińców piłą na pół.

- Ta wielka polska tragedia rozpoczęła się już we wrześniu 1939 r. Mój śp. ojciec opisał zagładę osady Kołodne koło Monasterzysk w powiecie Buczacz na ziemi tarnopolskiej z 18 na 19 września. Wojska polskie ruszyły w kierunku Rumunii i tę noc wykorzystali banderowcy, by wymordować całą osadę - dzieci, kobiety i starców. To jeden z pierwszych przypadków udokumentowanego ludobójstwa - przytaczał kaznodzieja.

Później, w roku 1941, 1943 i przez następne lata aż do akcji „Wisła”, rozlewana była krew Polaków, wiernych Kościoła rzymskokatolickiego tylko dlatego, że byli Polakami i katolikami.

Chrystus wyraźnie w Ewangelii mówi o prześladowaniach. A diabeł podjudza ludzi przeciwko sobie, żeby się nawzajem mordowali, żeby rozlewali krew, żeby łamane było podstawowe, piąte przykazanie Boże - „Nie zabijaj”. Jakie jest lekarstwo na rozwiązanie tych spraw?

- Znajdziemy je w aklamacji do dzisiejszej Ewangelii: „Gdy zaś przyjdzie On, Duch Prawdy, doprowadzi was do całej prawdy i przypomni wam wszystko, co powiedziałem” - cytował ormiański ksiądz. Następnie przytoczył słowa znanego historyka: „Jeszcze nigdy nie zbudowano przebaczenia i pojednania w oparciu o kłamstwo i przemilczenie”.

- Należy przypomnieć „List biskupów polskich do biskupów niemieckich”, ale trzeba też pamiętać, że ten dokument był skierowany do Niemców, którzy już odcięli się od kłamstwa. I trzeba powiedzieć, bez względu na to, jaki mamy stosunek do państwa niemieckiego, że tam nie wznosi się pomników zbrodniarzy, nie wkłada się w głowy młodzieży szkolnej, że SS-mani to byli bohaterowie narodowi - nawiązywał do współczesnych nastrojów na Ukrainie ks. Isakowicz-Zaleski.

Dzisiaj słowa kierowane w podobny sposób do narodu ukraińskiego na grunt prawdy nie trafiają. Na Ukrainie nie ma albo jest bardzo mało pomników pomordowanych Polaków czy Żydów, ale stawia się konsekwentnie pomniki bandytom. Przywódcy obecnej Ukrainy gloryfikują zbrodniarzy.

- Kłamią, mówiąc, że nie było to ludobójstwo, ale bratobójstwo, że to był konflikt polsko-ukraiński, wojna. W jaki sposób mordowanie niewinnych ludzi we wsiach możemy nazwać działaniami wojennymi? Musi nastąpić prawda po to, żeby dobre relacje między Polakami a potomkami Rusinów na nowo zjednoczyły tę część Europy. Chcemy żyć w pokoju, zgodzie i przyjaźni - konstatował kapłan.

Wczoraj brał udział w proteście pod Sejmem i stwierdził, iż jest mu bardzo przykro, że po 27 latach III RP trzeba protestować za prawdą. - Niech Sejm wreszcie przełamie tę zmowę milczenia, poprawność polityczną i niech powie prawdę! Jak można mieć czelność, żeby patriotów polskich wyzywać od agentów Putina? - pytał ks. Isakowicz-Zaleski.

I dodał pewnym tonem: - Walczymy o prawdę o KL Auschwitz, tragedii smoleńskiej, zbrodni katyńskiej, ale równocześnie kłamiemy i zasypujemy prawdę o ludobójstwie na Wołyniu tylko ze względów politycznych. To jest sprawa, która musi być wykrzyczana!

Jego zdaniem, nie pójdziemy nigdy do przodu w relacjach polsko-ukraińskich czy polsko-białoruskich, jeżeli się nie powie wyraźnie pewnych rzeczy, na których trzeba budować prawdę.