Jezus nigdy nie zmusza

Maciej Rajfur Maciej Rajfur

publikacja 05.10.2016 22:47

Studenci wrocławscy rozpoczęli rok akademicki uroczystą Mszą św. w kościele NMP na Piasku. O walce ze złem, codziennym dotyku Jezusa i niezwykłej sekretarce Bożego miłosierdzia mówił młodym bp Jacek Kiciński.

Jezus nigdy nie zmusza Bp Jacek Kiciński podczas kazania do studentów Maciej Rajfur /Foto Gość

Jak co roku społeczność akademicka Wrocławia rozpoczyna nowy rok nauki z Panem Bogiem. Msza święta gromadzi studentów z duszpasterstw akademickich, ale nie tylko. Tym razem z młodymi modlił się biskup pomocniczy Jacek Kiciński, który zachęcał zebranych do pełnego zaufania Jezusowi.

- Dzisiaj w wierze przewodzi nam św. siostra Faustyna, patronka dnia. Wiemy doskonale, że całe nasze życie to tak naprawdę dorastanie i dojrzewanie do trzech, dobrze nam znanych słów: „Jezu ufam Tobie”. Przychodzimy więc do ołtarza na progu nowego roku akademickiego, by prosić o potrzebne łaski i błogosławieństwo na drodze zdobywania wiedzy. Ale wiemy także, że wiedza to nie wszystko. Jest jeszcze wiara i duchowość - rozpoczął Mszę świętą bp Jacek Kiciński.

W homilii opowiadał studentom o codziennym dotyku Jezusa, który zaprasza do Bożej szkoły. Dotyk miłości Chrystusa powoduje, że człowiek pokonuje samego siebie i własny egoizm. Wychodzi z pola własnego widzenia i zaczyna dostrzegać bliźniego. Pragnie dzielić się miłością, pragnie uszczęśliwiać drugiego człowieka.

- Jezus dotyka nas każdego dnia, bo mówi do nas poprzez różne wydarzenia, przez Swoje słowo, przez drugiego człowieka i zwyczajną codzienność. Jednocześnie daje wolność i chce, żebyśmy wszyscy byli szczęśliwi, ale warunkiem tego szczęścia jest przyjęciem Jego słowa - tłumaczył bp Jacek.

Opisywał także pedagogię zła, które zawsze próbuje posługiwać sie reklamą. Tak przedstawia propozycje, żeby człowiek nie musiał długo się zastanawiać. Wszystko wydaje się piękne i wspaniałe.

-  A Jezus? Nigdy nie mówi: „Ty musisz coś zrobić”. Zawsze daje wolność, do niczego nie przymusza. Mówi: Jeśli chcesz, pójdź za mną. Nie jest specjalistą od reklamy. Kieruje do człowieka konkretne słowa: Zaprzyj się samego siebie, weź swój krzyż i naśladuj mnie - nauczał bp Jacek.

Podkreślił, że Zbawiciel ludzkości przeszedł taką samą drogę, na końcu której powiedział: „Będę z wami aż do skończenia świata".

- Dzisiaj bardzo często wolimy wybierać to, co łatwiejsze, wygodne. Bardzo szybko się rozczarowujemy. Zobaczcie, że dzisiaj bardzo dużo jest ludzi smutnych, na ulicach spotykamy mnóstwo smutnej młodzieży, która nie podnosi oczu ku górze. Skupiona na własnych problemach i własnym strachu - opisywał kaznodzieja.

Zaznaczył, że Jezus trwa ze swoim zaproszeniem. Czemu tak często idziemy na łatwiznę? Nie podążamy za Chrystusem, bo wymaga od nas podejmowania trwałych decyzji i konkretnej postawy. Ksiądz biskup mówił studentom o fascynacji Chrystusem wśród apostołów i tłumaczył modlitwę „Ojcze nasz”, o której była mowa w Ewangelii.

- Całe nasze życie to jedno wielkie dorastanie do tego, by odkryć wolę Boga. My bardzo często przejmujemy się tym, co mówi drugi człowiek. Chcemy dobrze wypaść w oczach innych. Co inni powiedzą, jak zareagują? Sugerujemy się słowem ludzkim - diagnozował bp Jacek.

I pytał przy tym: czemu my, jako ludzie wierzący, nie zastanawiamy się, jak na to popatrzy Bóg? Człowiek zafascynowany Bogiem przejmuje się Bożym słowem, którym żyje na co dzień i w świetle tego słowa patrzy na swoją codzienność. Ono jest weryfikatorem.

- Warunkiem wolności serca jest postawa przebaczenia. Mamy dotyk Jezusa, mamy fascynację i pozostaje nam świadectwo. I tu przychodzi nam z pomocą św. siostra Faustyna, patronka dnia dzisiejszego. Zafascynowana Jezusem. Żyła zaledwie 33 lata. Doświadczyła cierpienia, niezrozumienia, wielokrotnie odrzucenia. Cierpiała duchowo i fizycznie. Jednak fascynacja Jezusem spowodowała, że stała się sekretarką Bożego miłosierdzia.

- Jezu ufam Tobie, bo wiem, że nie ma takiej sytuacji, z której nie wyprowadzisz dobra - mówił bp Jacek, zachęcając studentów, by w każdej sytuacji ufali Panu Jezusowi i powierzali mu swoje sprawy.