Matka kościołów Dolnego Śląska trwa

Maciej Rajfur Maciej Rajfur

publikacja 16.11.2016 22:47

Ileż tu wypowiedzianych modlitw przed Najświętszym Sakramentem, ileż wysłuchanych próśb, ileż odkrytych powołań... - mówił ks prof. Jerzy Witczak podczas rocznicy poświęcenia archikatedry wrocławskiej pw. św. Jana Chrzciciela.

Matka kościołów Dolnego Śląska trwa Archikatedra wrocławska ma piękne oświetlenie nocne Maciej Rajfur /Foto Gość

Uroczystej liturgii przewodniczył abp senior Marian Gołębiewski.

- Gromadzimy się w świątyni, którą nazywamy „Matką kościołów Dolnego Śląska”, aby dziękować za dar kościoła katedralnego i jego ponad 1000-letnie dziedzictwo materialne i duchowe - mówił podczas przywitania zebranych proboszcz parafii katedralnej ks. Paweł Cembrowicz. - Prosimy dobrego Boga, aby Jego Kościół na dolnośląskiej ziemi był znakiem miłości miłosiernej wobec każdego człowieka - dodał.

W homilii do zebranych ks. dr Jerzy Witczak słowami św. Pawła mówił o Kościele jako żywej budowli, zbudowanej z żywych kamieni. Chodzi o wspólnotę wierzących zjednoczonych z Chrystusem i ze sobą nawzajem, która modli się, służy i ewangelizuje.

- A ta katedra trwa od tysiąca lat, bo trwa Kościół. Dziękujemy Panu Bogu za trwanie tej katedry, bo wiemy, że mogło być inaczej. Choćby tak, jak na Pomorzu, gdzie w skutek reformacji kościoły przeszły w ręce protestantów na wiele wieków. A we Wrocławiu Kościół trwa i bramy piekielnie Go nie przemogą - stwierdził dyrektor Biblioteki PWT i MWSD.

Dziękował również Najwyższemu za wszystkie piękne podniosłe liturgie katedralne, za to, że katedra jest przestrzenią indywidualnego spotkania z Bogiem dla tak wielu z nas.

 - Tutaj skupia się jak w soczewce całe życie Kościoła lokalnego. Ale tu też mogą najboleśniej objawić się pewne słabości tego życia Kościoła. Choćby przez samą nieobecność, przez bierność u świeckich wiernych, brak zaangażowania, klerykalizację liturgii - wymieniał ks. dr Jerzy Witczak.

Jak zaznaczył, przede wszystkim chodzi o to, by owo życie Kościoła nie zamykało się w ścianach katedry, leczy by wylewało się na zewnątrz. W centrum miasta katedra jest na co dzień miejscem adoracji i modlitwy.

- Oby nie stała się nigdy tylko muzeum i celem wycieczek. Jedynie w jej ciszy dusza może bowiem wznosić się do Boga. Ileż tu wypowiedzianych modlitw przed Najświętszym Sakramentem, ileż wysłuchanych próśb, ileż odkrytych powołań! Od 44 lat ta katedra jest dla mnie najbliższym sercu kościołem - dzielił się kaznodzieja.

Podkreślił przy tym przeżywaną w tych murach codziennie tajemnicę konfesjonału, stałego dyżuru, gdzie spowiednicy są świadkami nawróceń i spotykają tylu ludzi głębokiej wiary, często młodych studentów, małżonków, którzy dążą do świętości. Budują kapłanów swoją postawą. To jest żywy Kościół.

- Cieszymy się z tego piękna naszej katedry, ale pozostaje pytanie: czy to wystarczy? Odpowiedzią na wątpliwości znowu będzie tajemnica żywego Kościoła - stwierdził ks. dr Witczak.

A żywy Kościół potrzebuje przecież znaków zewnętrznych, potrzebuje znaków świątyni. Musimy pamiętać jednak by nie zamknąć naszego chrześcijaństwa i Pana Boga w murach nawet najpiękniejszej katedry.

- Jej strzeliste wieże są znakiem obecności Boga w tym świecie. Ale On chce przebywać także w całym życiu człowieka, towarzyszyć naszej pracy, nauce i polityce. Ostatecznie świątynia Bożą jest żywy człowiek i o tę świątynię należy się największe staranie - akcentował kaznodzieja.

Wiernych zaś zachęcał do codziennego budowania żywego Kościoła, bo tylko wtedy, jeśli trwać będzie Kościół, trwać też będzie dalej nasza katedra.