Prof. Szwagrzyk: Nie mogą tego zahamować, więc opluwają naszych bohaterów

Maciej Rajfur Maciej Rajfur

publikacja 13.03.2017 15:08

O rzekomych zbrodniczych czynach żołnierzy wyklętych i zawłaszczaniu ich historii przez środowiska polityczne wypowiada się prof. Krzysztof Szwagrzyk, wiceprezes IPN-u.

Prof. Szwagrzyk: Nie mogą tego zahamować, więc opluwają naszych bohaterów Prof. Krzysztof Szwagrzyk apeluje, by nie ulegać propagandzie szkalującej żołnierzy niezłomnych Maciej Rajfur /Foto Gość

Gość specjalny pokazu specjalnego filmu "Wyklęty" spotkał się z publicznością przed seansem. Opowiadał m.in. o stanie poszukiwań szczątków żołnierzy niezłomnych w całej Polsce i za granicą. Odniósł się także do coraz częstszych medialnych głosów, przypisujących żołnierzom II konspiracji zbrodnicze czyny.

- Możemy sobie zadać pytanie: Skąd ta zajadłość w tekstach, audycjach i programach, które mówią o rzekomym „zbandyceniu” żołnierzy wyklętych. Da się to wytłumaczyć w dość prosty sposób. Zastanówmy się w jakiej dzisiaj znajdujemy się sytuacji, po 6 latach od uchwalenia Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych? - pytał wiceprezes IPN-u.

Podkreślał, że obecnie w kraju nie ma miasta, czy wsi, w których nie czci w różny sposób żołnierzy wyklętych. I nie są to jedynie działania państwowe, ale przede wszystkim oddolne, realizowane przez młodych ludzi: biegi, marsze, koncerty, spotkania.

- Polacy przyjęli żołnierzy niezłomnych za swoich bohaterów. Masowe zjawisko, potężna spontaniczna siła stała się dla wielu środowisk bardzo niewygodna. Myślę, że jeszcze parę lat temu nie zdawali sobie sprawy, co się w Polsce zaczyna. W tej chwili widzą, co się dzieje i nie mogą tego ogarnąć, nie mogą tego cofnąć czy zahamować. Mogą tylko opluwać naszych bohaterów, mówiąc, że tacy jak „Ogień” „Bury”, czy „Łupaszka” dopuścili się czynów kryminalnych - stwierdził dobitnie prof. Krzysztof Szwagrzyk.

Historyk zwrócił uwagę, że nikt w Polsce nie próbuje mówić o powstaniu styczniowym , listopadowym, czy warszawskim z perspektywy zbitej szyby w oknie, napadu, kradzieży czy gwałtów. To kryterium dotyczy współcześnie jedynie żołnierzy wyklętych.

- A przecież w latach 90. żołnierze II konspiracji mieli unieważnienie sądowe wyroków. Ja nie mówię, że nie było zupełnie żadnych działań o zbrodniczym charakterze. Ale nie można oceniać całego powstania komunistyczne lat 1944- 1963 z perspektywy pojedynczych kryminalnych przypadków, powielając kłamstwa o braku honoru, czy działań na rzecz obcych mocodawców za dolary - punktował prof. K. Szwagrzyk.

Apelował, by bronić bohaterów partyzantki antykomunistycznej, także poprze uczestnictwo w takich spotkaniach pokaz specjalny filmu „Wyklęty”.

- Porównajmy to, co działo się 6 lat temu do dzisiejszego okresu. Żyjemy w zupełnie innej rzeczywistości. To przecież krótka historia, a ile udało się osiągnąć! Ta potężna siła budzi niepokój wielu osób. Ci, którzy działali w komunizmie i są z nim związani rodzinnie, środowiskowo, albo w innych sposób, nie mogą znieść prawdy o żołnierzach wyklętych i ich oprawcach - oświadczył historyk, który stoi na czele zespołu poszukiwawczego szczątek ofiar terroru komunistycznego.

Dodał, że historia żołnierzy wyklętych wyszła poza książki, poza gazety, znalazła się na kinowych ekranach. Teraz mogą ją zobaczyć miliony ludzi. Dlaczego tak długo musieliśmy czekać na filmy naszych bohaterach? Gdybyśmy żyli w Stanach Zjednoczonych takich produkcji byłoby już mnóstwo. Ich życiorysy to gotowe scenariusze filmowe.

- Nie miejmy złudzeń, że w kolejny latach znajdą się kolejni publicyści, dziennikarze, historycy, którzy będą mówili o żołnierzach niezłomnych w sposób pogardliwy. Proszę pamiętać, nie mają merytorycznych podstaw, by ich oceniać - stwierdził prof. K. Szwagrzyk. - Przypisywanie np. „Łupaszce” jakiegokolwiek czynu kryminalnego żołnierza z V plutonu z VII drużyny jest absurdem. Ale tak to się robi w Polsce. Ja bardzo żałuje, że rok temu to właśnie moja instytucja wydała książkę, która w negatywnym świetle przedstawia majora Szendzielarza ps. „Łupaszka”, przypisując mu haniebne zamiary i rzekomą pacyfikację wsi litewskiej.

Historyk apelował, by interpretować historię poprzez proporcje, które tu ogrywają kluczową rolę. Zaznaczył przy tym, że żołnierze niezłomni są bohaterami całego społeczeństwa, całego narodu i nie mogą być zawłaszczeni przez jakąkolwiek partię polityczną. Nikt nie ma prawa dla swoich korzyści politycznych wykorzystywać tragicznych losów niepodległościowej partyzantki antykomunistycznej.

- Wiem o tych próbach przypisaniach historii żołnierzy II konspiracji obozowi prawicy. Zadajmy więc pytanie: co stało na przeszkodzie, żeby przez te dwadzieścia parę lat inne środowiska, inne partie upomniały się o żołnierzy wyklętych? Dziś, kiedy ktoś robi to w sposób otwarty, udziela poparcia, mówi się o zawłaszczeniu historii - skwitował wiceprezes Instytut Pamięci Narodowej.