Liczy się człowiek, nie sukces

Maciej Rajfur

|

Gość Wrocławski 18/2017

publikacja 04.05.2017 00:00

Szkoła Podstawowa oraz Liceum Ogólnokształcące im. NMP Pośredniczki Łask. Placówka wyrosła na bazie katolickiej rodziny i tworzy wielką rodzinę.

– Nie zbieramy, jak wielu stereotypowo myśli, dzieci wyjątkowo pobożnych. Nasi uczniowie odzwierciedlają przekrój społeczeństwa. I z nich mamy wydobyć talenty – stwierdza wicedyrektorka. – Nie zbieramy, jak wielu stereotypowo myśli, dzieci wyjątkowo pobożnych. Nasi uczniowie odzwierciedlają przekrój społeczeństwa. I z nich mamy wydobyć talenty – stwierdza wicedyrektorka.
Archiwum szkoły

Nikt nie zaprzeczy, że w szkołach często najbardziej liczy się efekt, czyli sukces ucznia. Tutaj liczy się człowiek. Szkoła Podstawowa oraz Liceum Ogólnokształcące im. NMP Pośredniczki Łask ma swój niepowtarzalny charakter. Kadra nauczycielska jest świadoma ciągle aktualnego pytania: Jak podać odwieczne prawdy w sposób pasujący do dzisiejszych czasów? Inspiracji w placówce prowadzonej przez państwa Ireneusza i Elżbietę Jóźwiaków nie brakuje.

Dumni z absolwentów

– Nasza szkoła została zbudowana na bazie rodziny chrześcijańskiej, i tym się różnimy od szkół urszulańskich czy salezjańskich. Przenieśliśmy warunki wychowania domowego na grunt szkolny. Indywidualizujemy, a nie równamy wszystkich pod jedną kreskę – mówi Elżbieta Jóźwiak. Wicedyrektorka podkreśla, że szkoła musi mieć swoją niepowtarzalną atmo- sferę, by uczniowie z chęcią do niej uczęszczali. W podstawówce i liceum im. NMP Pośredniczki Łask udało się takową stworzyć, o czym świadczą odwiedzający je absolwenci. – Dla Basi tworzyłam łacinę w szkole 20 lat temu, bo chciała studiować języki klasyczne. Dzisiaj pracuje jako wykładowca języka greckiego i łaciny. Pojawia się też były uczeń, który został kapłanem w Wiedniu. Skorzystaliśmy z zaproszenia i byliśmy na prymicjach, bo chodziło o nasze szkolne dziecko – opowiada Elżbieta Jóźwiak. Przypomina jej się także Joasia, która przyszła do III klasy gimnazjum, będąc w grupie satanistycznej. Mama nie potrafiła sobie z tym dać rady. Najeżona na wszystko, co kościelne, religijne. – Mieliśmy ją mieć tylko przez rok w gimnazjum. Nikt jej nie prostował, nie poprawiał, nie zwracał natarczywie uwagi. Czas i ludzie wokół zrobili swoje. Joasia została w katolickim liceum i była w szkole tzw. dobrym aniołem. Posyłaliśmy ją do dziewczyn, które chorowały na anoreksję. Pomagała im, ratowała je. Stała się takim „damskim konfesjonałem”. Dzisiaj, co za paradoks, jest po resocjalizacji, pracuje w zawodzie, tworzy szczęśliwe małżeństwo, urodziła córeczkę – wspomina wicedyrektorka. Ciekawym przypadkiem jest również Szymon. Niesamowicie uzdolniony aktorsko, otrzymywał wiele osobistych wyróżnień na konkursach. Mama była przerażona w związku z jego przyszłością, bo nie ufała środowisku artystycznemu, a syn zapragnął studiów aktorskich. Ona zaś optowała za tym, by poszedł do Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu. – Pojechaliśmy więc z całą klasą na nagranie audycji o kryzysie ojcostwa na toruńskiej uczelni. Gdy Szymon zobaczył warunki i możliwości WSKSiM w Toruniu, po maturze bez wahania rozpoczął tam naukę. Doceniono jego talent aktorski i jeszcze odkryto piękny głos. Obecnie pracuje jako śpiewak operowy – mówi Elżbieta Jóźwiak.

Katoliccy, czyli uniwersalni

Po co te wszystkie historie? By pokazać, jak szkoła katolicka podchodzi do ucznia. Czy znajdzie on w niej przedłużenie tego, co otrzymuje od rodziców w domu, czy zetknie się z zupełnie czymś innym? – U nas to kontynuacja domowego wychowania. Tak de facto, nawet niewierzący rodzice chcą posyłać dzieci do naszej szkoły. Jesteśmy od tego, by pomóc dzieciom pokonywać trudności – konstatuje Elżbieta Jóźwiak. Podkreśla, że pracowali już z bardzo różnymi przypadkami: anoreksją, uzależnieniem od papierosów, niedostosowaniem społecznym. – Z autopsji wiemy, że nie można przekreślić człowieka. Nie było ucznia, nad którym byśmy się nie pochylili, dlatego dzieci i młodzież czują się u nas doskonale – tłumaczy pedagog. Przy okazji zaznacza, że katolickość oznacza tu uniwersalność. W placówkach państwa Jóźwiaków rozbudowana została sfera językowa. Prowadzone są zajęcia z języka chińskiego, dodatkowe z matematyki i fizyki, wokalno-aktorskie oraz z rysunku architektonicznego. Istnieje możliwość skorzystania z obiadów. Co jeszcze odróżnia tę instytucję edukacyjną od publicznych? – Obchodzimy święto naszej patronki i dużo świąt kościelnych. Kładziemy nacisk na uroczystości patriotyczne. Kształtujemy wrażliwość religijną, patriotyczną i społeczną poprzez większą liczbę uroczystości w życiu szkoły – podsumowuje wicedyrektor Elżbieta Jóźwiak. Więcej informacji na: www.klo.pl

Więcej o szkołach katolickich TUTAJ

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.