"Chrześcijaństwo najmocniej i najgłośniej głosi się swoim życiem"

Karol Białkowski Karol Białkowski

publikacja 30.06.2017 15:07

Do grobu św. Jadwigi przybyli dziś uczestnicy 6. Dolnośląskiej Pielgrzymki Leśników.

"Chrześcijaństwo najmocniej i najgłośniej głosi się swoim życiem" W pielgrzymce wzięli udział pracownicy Lasów Państwowych wraz z rodzinami z terenu archidiecezji wrocławskiej oraz diecezji świdnickiej i legnickiej. Karol Białkowski /Foto Gość

Mszy św. w trzebnickiej bazylice przewodniczył metropolita wrocławski, abp Józef Kupny. W homilii odniósł się do odczytanego chwilę wcześniej fragmentu Ewangelii o uzdrowieniu trędowatego. Mówiąc ogólnie o cudach opisanych w Ewangeliach, zauważył, że czytając fragmenty Pisma Świętego skupiamy się na samym nadprzyrodzonych wydarzeniach, a rzadko zastanawiamy się nad sposobem w jaki Chrystus ich dokonuje i nad tym, co po nich następuje. Podkreślił, że nie cudów nie wolno wciągać z kontekstu. - Aby dobrze odczytać to, co nas ma ubogacić duchowo - przesłanie dzisiejszej Ewangelii - trzeba nam zwrócić uwagę na szczegóły, które mogły nam umknąć - zaznaczył.

Na pierwszy plan wysuwa się sposób działania Pana Jezusa, który nie izoluje się od trędowatego i pozwala sobie na to, by go dotknąć. Podkreślił, że dla otaczających Go nie mieściło się to w granicach rozsądku, bo w ten sposób łamał prawo. - Uważano ich za nieczystych. (...) Byli wykluczeni i upokorzeni. Co więcej, prawo mówiło, że jeśli człowiek zdrowy dotknie się trędowatego, bez względu na to, czy się zarazi czy nie, zaciąga na siebie jego nieczystość. (...) Pan Jezus pokazuje, że jest gotowy przekroczyć prawo, by ratować ludzi - zaznaczył. Zaznaczył, że przekaz ewangeliczny jest taki, że dla Chrystusa najważniejszy jest człowiek i jest On w stanie przyjąć na siebie jego nieczystość. Jest gotowy podać rękę nawet temu, który jest marginalizowany. - Jezus nie mówi, że prawo jest złe, ale chce pokazać, że nawet te osoby, które są wykluczone, zasługują na szacunek i miłość.

- Ile razy w różnych sytuacjach zasłaniamy się prawem, przepisami, zwyczajami byle nie zaryzykować kontaktu z drugim człowiekiem. Ile razy zamykamy oczy na cierpienie bliźniego, znajdujemy tysiące wymówek, że przecież nie mogliśmy inaczej postąpić, ile razy jesteśmy w stanie wykluczyć innych, tłumacząc się, że sami są sobie na to zasłużyli. Dziś często mówi się o pewnej znieczulicy. Ludzie potrafią przejść obojętnie obok człowieka, który potrzebuje pomocy - zachęcał do refleksji metropolita wrocławski.

Ten fragment Ewangelii w tym miejscu, gdzie spoczywa św. Jadwiga, w Roku Jadwiżańskim, nabiera szczególnego sensu. Podkreślił, że pierwszą jej cechą charakteru jest ogromna wrażliwość na drugiego człowieka. - Nie potrafiła przejść obojętnie obok cierpiących i obok potrzebujących. Pierwsze pytanie, jakie stawia nam Bóg w czasie tej pielgrzymki, dotyczy stanu naszej wrażliwości. Jest wiele sytuacji, w których trzeba stanąć po stronie człowieka cierpiącego, odrzuconego, prześladowanego z różnych powodów. Jeśli tego unikamy, szukamy wymówek, zasłaniając się prawem, to znaczy, że nie ma w nas Ducha Jezusa Chrystusa - zaznaczył.

Przekonywał, że trzebnickie sanktuarium jest miejscem, w którym św Jadwiga wzywa nas do odwagi, która wyrazi się czasem w przekraczaniu przyjętych konwenansów, ale zawsze dla ratowania człowieka. - Nie możemy zabijać w sobie wrażliwości na drugiego człowieka.

"Chrześcijaństwo najmocniej i najgłośniej głosi się swoim życiem" Na zakończenie, po krótkim nabożeństwie ku czci św. Jadwigi Śląskiej, abp Kupny udzielił błogosławieństwa relikwiami Księżnej Śląska. Karol Białkowski /Foto Gość

Abp J. Kupny zauważył też, że ta perspektywa znajduje odzwierciedlenie w pracy służb leśnych. Nawiązał do encykliki "Laudato si" papieża Franciszka i przypomniał, iż w tym świecie wszyscy i wszystko jest ze sobą połączone a niszcząc przyrodę, człowiek w rzeczywistości działa przeciw sobie, a na pewno przeciw bliźnim. - Podejmując każdego dnia swoje obowiązki, łatwo podejść do nich bezrefleksyjnie i na zasadzie pewnego przyzwyczajenia. Tymczasem wasze decyzje, wasze czyny dotykają bardzo mocno nie tylko żyjących dziś, ale także tych, którzy przyjdą tutaj po nas. Nie zgubcie nigdy z oczu tej ważnej perspektywy - nauczał. - (...) Powinniście mieć na uwadze przyszłe pokolenia, nasze dobro.

Wracając do Ewangelii przypomniał, że liczy się też to, co nastąpiło po uzdrowieniu. Pan Jezus zakazuje uzdrowionemu mówić, ale nie o tym, co Bóg dla niego uczynił, ale by pokazał się najpierw kapłanom. - Jezus mówi: złóż ofiarę na świadectwo dla nich". To znaczy, że zanim zacznie opowiadać o tym, co zaszło, ma dokonać czynu, który będzie miał walor świadectwa.

- Łatwo się o Panu Bogu dyskutuje, debatuje. Nie raz Go oceniamy, stawiamy mu zarzuty, łatwo także Pana Boga zamknąć w słowach pięknych, wzniosłych... Ale zanim zaczniemy mówić innym o tej pielgrzymce, o swojej wierze, o swoich przeżyciach religijnych, zróbmy coś, co sprawi, że innym nie będą potrzebne słowa - głośmy Ewangelię swoimi czynami - zachęcał abp Kupny. - Powołaniem chrześcijanina nie jest mówienie. Pan Jezus mówi wyraźnie, że nasze słowa mają być poprzedzone konkretnymi, dobrymi czynami.

Na koniec wrócił do św. Jadwigi. Zaznaczył, że nie znamy słów, które wypowiadała, ale znamy jej czyny. - Chrześcijaństwo najmocniej i najgłośniej głosi się swoim życiem a nie słowami - spuentował.

Posłuchaj całej homilii.

Zobacz zdjęcia.