Ksawery na Dolnym Śląsku

ac /inf. pras.

publikacja 06.10.2017 00:46

Orkan, który dotarł w czwartkowy wieczór w okolice Wrocławia, zdezorganizował życie mieszkańcom. Są ranni.

Ksawery na Dolnym Śląsku Przy ul. Mickiewicza we Wrocławiu Agata Combik /Foto Gość

Już pierwsze uderzenia wiatru niosły zniszczenie. Ranni zostali kierowca i pasażer samochodu przygniecionego przez zwalone drzewo w Bolesławcu. Podobnie było w Brunowie w gminie Chocianów. Ucierpieli również strażacy z Milicza i z Głogowa, pracujący przy usuwaniu szkód. Na ul. Strzegomskiej we Wrocławiu taksówka uderzyła w drzewo, które przedtem przewróciło się na ulicę. Z minuty na minutę przybywało takich wydarzeń.

Na Dolnym Śląsku bez prądu pozostaje 46 tys. mieszkańców. Trwa zbieranie danych dotyczących powiatu górowskiego. Utrudnienia mogą potrwać do popołudnia. 

Dolnoślązacy musieli zmierzyć się z opóźnieniami pociągów, zmianami tras tramwajowych (zniszczone trakcje), brakiem prądu w domach i mnóstwem innych sytuacji stwarzających zagrożenie: wywrócona naczepa ciężarówki, poprzewracane ogrodzenia, uszkodzone tablice informacyjne, mnóstwo połamanych drzew, gałęzi, uszkodzone elementy budynków (remontowany ratusz w Wiązowie pozbawiony został nawet tymczasowej kopuły), spadające dachówki.

Przed 23.00 straż pożarna w województwie dolnośląskim podjęła ponad 1200 interwencji.

Wojewoda Dolnośląski Paweł Hreniak informuje, że dyspozytornie pogotowia ratunkowego we Wrocławiu i Legnicy zgłosiły, że 13 osób, w tym dwoje dzieci, zostało poszkodowanych w wyniku przejścia wichury przez Dolny Śląsk. Wojewódzkie Centrum Zarządzania Kryzysowego we Wrocławiu jest w pełnej gotowości i zbiera raporty o stratach wywołanych przez silny wiatr w regionie.

W związku z orkanem Ksawery odwołany został we Wrocławiu „Koncert na Tekach”. Spotkanie z Mariką i Maleo Reggae Rockers odbyło się jednak w innej formie: zobacz TUTAJ

Ksawery na Dolnym Śląsku   Wiatr wyrywał drzewa z korzeniami Agata Combik /Foto Gość

Ksawery na Dolnym Śląsku   Przy ul. Spółdzielczej we Wrocławiu Agata Combik /Foto Gość