Bardzo, bardzo ciężko

ac

publikacja 18.03.2018 02:37

W Ekstremalnej Drodze Krzyżowej uczestniczyli także pielgrzymi z Marcinkowic, idący do Jutrzyny, oraz z Namysłowa - zmierzający do Kluczborka, Brzegu i Wołczyna.

Bardzo, bardzo ciężko Radość u kresu drogi Archiwum uczestników

– Niektórzy po dojściu do celu wyglądali jak sopelki lodu. Podziwiam ich – mówił ks. Andrzej Jackiewicz, proboszcz, a zarazem kustosz sanktuarium św. Franciszka z Asyżu w Jutrzynie. Kapłan z radością i wzruszeniem wita wszystkie pielgrzymki. Wspomina o pamiętniku księży niemieckich, gdzie odnalazł zapiski poczynione w 1933 r. Pewien ksiądz pisał z łezką w oku o pielgrzymce do Jutrzyny z 1932 r. Był to czas, gdy władzę na tych terenach przejmowali ludzie Adolfa Hitlera. Od przedstawicieli tej władzy kapłan usłyszał, że już więcej pielgrzymek do Jutrzyny nie będzie – że byłby to cud, gdyby pielgrzymowanie tu powróciło. Ten cud dzieje się – między innymi dzięki EDK.

Jej uczestnicy mogli u kresu drogi zatrzymać się w kościele przed wystawionym Najświętszym Sakramentem.

– Z Marcinkowic wyruszyło 50 osób, do nas dotarło ok. 35 – wspomina Łukasz Mazur, nadzwyczajny szafarz Komunii św. z Jutrzyny. – Przychodzili w sporych odstępach czasu. Widać, że łatwo im nie było. Niektórzy mówili, że wręcz leżeli w śniegu. Czekaliśmy na nich z gorącą herbatą. W przyjmowanie pielgrzymów zaangażowana była Ochotnicza Straż Pożarna.

W Namysłowie Ekstremalna Droga Krzyżowa rozpoczęła się Mszą św. koncelebrowaną w kościele pw. św. Franciszka i św. Piotra z Alkantary, z udziałem pięciu kapłanów – w tym proboszcza oraz ks. Tomasza Płukarskiego, który zainicjował EDK na tym terenie. Stamtąd wędrowcy udali się na 3 trasy – o nazwach: Czerwona – Miłosierdzia, do Brzegu (46 km), Niebieska – Maryjna, do Kluczborka (50 km), Zielona – Pielgrzymkowa, do Wołczyna (32 km). Swój udział w nich zadeklarowało odpowiednio 38 osób, 17 oraz 5.

– Do Kluczborka pierwsza osoba dotarła o 8.30, kolejne po 11.00. Niektórzy byli w drodze 12 godzin – mówi Magdalena Żurawka. – Chodziłam przez 3 lata na EDK, ale tym razem było najtrudniej. Śnieg, trochę deszczu, wiatr bardzo utrudniały drogę. Za to jak wielka była radość po dojściu do celu!

Bardzo, bardzo ciężko   W sanktuarium św. Franciszka w Jutrzynie Łukasz Mazur