Nabór apostołów

Karol białkowski

|

Gość Wrocławski 13/2018

publikacja 29.03.2018 00:00

Dekret powołujący Stowarzyszenie Apostołów Miłosierdzia i akceptujący jego statuty abp Józef Kupny podpisał w październiku ubiegłego roku. Teraz nadchodzi czas rozpoczęcia działalności.

Ks. Bartosz Trojanowski pracuje aktualnie w notariacie Kurii Metropolitalnej Wrocławskiej. Ma szczególną cześć do patronów stowarzyszenia. Ks. Bartosz Trojanowski pracuje aktualnie w notariacie Kurii Metropolitalnej Wrocławskiej. Ma szczególną cześć do patronów stowarzyszenia.
Karol białkowski /foto gość

Ideą jest, by stowarzyszenie miało charakter diecezjalny. Do tej pory zaprosiliśmy przede wszystkim kapłanów z różnych parafii. Oni zawiązali wspólnotę po to, by, w momencie gdy wyjdzie propozycja działania dla świeckich, byli dobrze przygotowani – mówi ks. Bartosz Trojanowski. Oczywiście stowarzyszenie to określenie czysto prawne. W rzeczywistości chodzi o wspólnotę, która formuje swoich członków i zachęca, by głosili Boże miłosierdzie innym.

6 kwietnia w piątek w oktawie Wielkanocy o 18.00, podczas Mszy św. w kościele pw. Miłosierdzia Bożego we Wrocławiu, odbędzie się uroczysta inauguracja działalności Stowarzyszenia Apostołowie Miłosierdzia. Eucharystii przewodniczył będzie abp Józef Kupny.

Wystarczy niewiele, by dać bardzo wiele

Pomysł zrodził się jeszcze przed obchodzonym w Kościele Rokiem Miłosierdzia, a dojrzewał, gdy ks. Bartek studiował w Rzymie. – Oprócz nauki był czas na przemyślenia – wspomina. Na czym ma polegać działanie stowarzyszenia? Księża i świeccy mają działać w dwóch płaszczyznach – doświadczenia i świadczenia miłosierdzia. – Każdy z nas doświadcza własnej grzeszności i coraz bardziej potrzebujemy otwarcia na Boże miłosierdzie. Równie ważna jest świadomość, że powinniśmy pogłębiać swoją duchowość. Łaska miłosierdzia jest darmo, ale warunkiem otrzymania jest pokorna prośba – wyjaśnia kapłan. Z tego wynika także zadanie. Nie możemy zamknąć się i zachowywać otrzymanego daru tylko dla siebie. – Mamy się dzielić – przekonuje pomysłodawca.

Apostołom towarzyszą aż czterej patronowie – św. o. Pio, św. Jan Paweł II, św. s. Faustyna i św. Matka Teresa z Kalkuty, których życiowa postawa świadczy o tym, na jak wiele sposobów można świadczyć miłosierdzie. – Pokazują nam też, że czasem wystarczy bardzo niewiele, by dać bardzo wiele. To wyznacza nam zadanie, aby czyniona pomoc była świadoma, ale również długotrwała, czyli nie doraźna, ale stała – wyjaśnia ks. Bartosz. Podkreśla, że nie chodzi wyłącznie o pomoc materialną. Ma to być przede wszystkim towarzyszenie, ale w taki sposób, by osoba korzystająca doświadczyła działania Pana Boga w swoim życiu.

Z tego wynika, że beneficjentami mają być nie tylko osoby ubogie materialnie, ale również uwikłane we wszelkie choroby XXI w., np. uzależnienia, a także samotne. – Początki na pewno nie będą spektakularne, bo musimy liczyć się z siłami i możliwościami, jakie posiadamy. Ufam jednak, że zrozumienie i zaangażowanie zainteresowanych osób pozwoli na pomaganie wielu ludziom.

Wspólnota daje siłę

Statuty stowarzyszenia mówią o zobowiązaniach duchowych jego członków względem wspólnoty. Rozważanie Pisma Świętego, rachunek sumienia, spowiedź święta, kierownictwo duchowe, Eucharystia, modlitwa, a także apostolstwo czynem i słowem oraz głoszenie kerygmatu – wydają się ogromnym wyzwaniem. – To jest plan działania. Mamy świadomość tego, że nie każdy z nas jest w stanie realizować wszystko i od razu. Przez formację mamy stawać się lepsi. Przecież każdy może te punkty realizować sam, ale wspólnota daje siłę – wyjaśnia ks. B. Trojanowski. Podkreśla, że drobny gest jednej osoby może nie zostać zauważony, ale jeśli robi go kilka czy kilkanaście osób razem, ma większą moc. – Nie chciałbym, aby ta lista powstrzymywała kogoś przed włączeniem się do naszego stowarzyszenia.

Jak działalność wspólnoty będzie wyglądała w praktyce? Ostatnie miesiące to pogłębianie relacji zwłaszcza między kapłanami, którzy wyrazili chęć zaangażowania w Apostolstwo Miłosierdzia. Jest ich już ponad 20. Po inauguracji rozpocznie się kolejny etap – cykliczne, comiesięczne spotkania. Na początek przy parafii pw. Miłosierdzia Bożego we Wrocławiu-Gądowie. – Mam świadomość, że dla niektórych lokalizacja może być niedogodna, ale gdzieś musi być to pierwsze miejsce. Mam nadzieję, że już niedługo idea rozprzestrzeni się na inne parafie i miejscowości. W programie są przewidziane konferencja, modlitwa przed Najświętszym Sakramentem, okazja do spowiedzi i Msza Święta.

Najbliższe tygodnie będą dla nowej wspólnoty bardzo dynamiczne, bo z promocją jej działalności kapłani i już zaangażowani świeccy chcą dotrzeć w najdalsze zakamarki archidiecezji wrocławskiej. – Zapraszamy osobiście, ale korzystamy również z najnowocześniejszych środków komunikacji. Strona internetowa www.apostolowie-milosierdzia.pl już działa, jesteśmy w mediach społecznościowych, planujemy stworzyć aplikację. Jest więc łatwo znaleźć szczegółowe informacje o założeniach, celach i idei. Czekamy na apostołów – dodaje ks. Bartosz.

Kapłan przyznaje, że wszystko stara się przewidzieć. Stąd też próba stworzenia kilku programów, które pomogą członkom wspólnoty praktykować miłosierdzie. – Ciągle jeszcze je dopracowujemy, ale wiadomo, na czym będą polegały. Na przykład projekt „Szansa” będzie polegał na wyjściu do tych, którzy się pogubili w życiu i być może stało się to już nie pierwszy raz. Będziemy starali się ich wyciągnąć i pomóc w pozbyciu się powodu ich zagubienia. Wydobycie z pułapki każdej, nawet pojedynczej osoby, będzie konkretnym sukcesem – wyjaśnia. Innym pomysłem jest bardzo konkretny program dla młodzieży i nie tylko pod nazwą „Podejmij wyzwanie”. – Będzie to projekt, którego założeniem jest pobudzanie do pełnienia uczynków miłosierdzia wobec swoich bliskich, wobec tych, których spotykamy w swojej okolicy oraz tych, którzy są gdzieś bardzo daleko. To ma pomóc zrozumieć wszystkim zaangażowanym w ten program, że naszym bliźnim jest każdy człowiek, a pełnienie uczynków miłosierdzia jest praktycznym rozważaniem nauczania Jezusa Chrystusa.

To ma ręce i nogi

Ks. Łukasz Ulas, wikariusz parafii pw. Miłosierdzia Bożego we Wrocławiu: – Byłem pierwszym przeciwnikiem tej inicjatywy. Kiedy ks. Bartosz mi o niej powiedział, zrobiło mi się gorąco. Każdy mój argument sensownie odpierał. Wtedy powiedziałem, że najgorsze w tym wszystkim jest to, że to ma ręce i nogi. Byłem więc pierwszym wtajemniczonym w plany. Im bardziej zaczęła się ta idea krystalizować, byłem w większym strachu. Dlaczego? Bo myślałem, że kapłaństwo będzie spokojniejsze, i że już mam to, co trzeba. A tutaj pojawiła się propozycja kolejnego zaangażowania. Zgodziłem się, bo pracując wśród ludzi, widzę ich potrzeby i ich braki. Oni potrzebują czegoś więcej niż tylko modlitwy i samego przyjścia do kościoła, by spełnić swój obowiązek. Stowarzyszenie jest taką propozycją, która pozwoli na pogłębianie osobistej relacji z Bogiem. To dotyczy zarówno świeckich, jak i księży. Wszyscy potrzebujemy wspólnoty.

Bankowość miłosierna

Małgorzata Babicka, bankowiec: – Impulsem do głoszenia Bożego Miłosierdzia był dla mnie Rok Miłosierdzia w Kościele. W stowarzyszeniu podoba mi się koncepcja formacji. Czuję, że jestem w swoim życiu duchowym na takim etapie, że właśnie tego potrzebuję. Z drugiej strony od dłuższego czasu chcę działać. Od ponad 20 lat pracuję w bankowości i jestem często świadkiem ludzkich dramatów wynikających z nieumiejętności zarządzania swoimi finansami, co powoduje wpadanie w spiralę długów. Chciałabym pomagać ludziom wychodzić z zadłużenia i przede wszystkim uczyć, jak w nie nie wpadać. Oczywiście ta działalność ma być non profit. Myślę, że to też jest miłosierdzie.

Dostępne jest 9% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.