W cieniu akademików, w blasku Chrystusa

Maciej Rajfur

|

Gość Wrocławski 17/2018

publikacja 26.04.2018 00:00

100 lat temu do Wrocławia przybyli redemptoryści. Dzisiaj ich świątynia i klasztor to charakterystyczne punkty w mieście. W końcu która parafia, licząca 2,5 tys. wiernych, opiekuje się 2,5 tys. studentów i… 11 tys. zwierząt?

Od prawej ojcowie: Jarosław Krawczyk, Ryszard Niziołek,  Damian Simonicz, Wojciech Wilgowicz, Mariusz Simonicz. Na zdjęciu brakuje o. Zdzisława Pietkiewicza. Od prawej ojcowie: Jarosław Krawczyk, Ryszard Niziołek, Damian Simonicz, Wojciech Wilgowicz, Mariusz Simonicz. Na zdjęciu brakuje o. Zdzisława Pietkiewicza.
Maciej Rajfur /Foto Gość

Oprócz tego, że wrocławscy ojcowie redemptoryści realizują charyzmat swojego zgromadzenia, odznaczają się także dużym poczuciem humoru. – Nie mamy łatwej nazwy zakonnej i czasem ludzie się mylą. Kiedyś pewien mężczyzna podszedł do mnie i pyta: czy to dom ojców rencistów? – mówi o. Ryszard Niziołek. Inni współbracia natychmiast dodają kolejne przejęzyczenia wiernych. – Mówią czasem retoryści, a nawet redempterroryści – stwierdza z uśmiechem o. Damian Simonicz, proboszcz parafii NMP Matki Pocieszenia. Od 100 lat synowie św. Alfonsa Liguoriego posługują we Wrocławiu. Szybko wrośli w krajobraz duchowy aglomeracji. Współcześnie mieszkańcy miasta najszybciej kojarzą parafię po określeniu: „Kościół obok Teków, na Wittigowie”.

Dostępne jest 8% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.