Tomasz Komenda ostatecznie uniewinniony

Maciej Rajfur Maciej Rajfur

publikacja 16.05.2018 13:25

Sąd Najwyższy uchylił prawomocny wyrok 25 lat więzienia za zabójstwo i zgwałcenie 15-latki dla Tomasza Komendy. Tym samym mężczyzna został uniewinniony.

Tomasz Komenda ostatecznie uniewinniony Tomasz Komenda w momencie wyjścia z więzienia. PAP/Maciej Kulczyński

Przypomnijmy, że wrocławianina skazano prawomocnie w 2004 roku za zabójstwo z 31 grudnia 1996 roku na 25 lat więzienia. Mężczyzna został osadzony w Zakładzie Karnym w Strzelinie. Śledztwo wznowiono w 2017 roku na wniosek rodziców Małgorzaty K. - ofiary gwałtu i mordu. Prokuratura zgromadziła dowody, które wskazywały na niewinność.

W marcu 2018 roku sąd penitencjarny przy Sądzie Okręgowym we Wrocławiu zwolnił warunkowo Komendę.  Tym samym po 18 latach znalazł się on na wolności.

16 maja Sąd Najwyższy uniewinnił Tomasz Komendę.

- W wyniku przeprowadzenia bardzo szczegółowych badan biegli z Poznania po zbadaniu trzech śladów zdecydowanie wykluczyli zostawienie tych śladów przez Tomasza Komendę. Sąd Najwyższy zdecydował się nie konfrontować nowej opinii biegłych z Poznania z dotychczasowymi opiniującymi biegłymi, uznając, że nie doprowadzi to do jakiegoś realnego skutku - mówił sędzia w uzasadnieniu wyroku.

Drugim  dowodem, który miałby przemawiać za niewinnością Tomasza Komendy, było przeprowadzenie badania włosów znalezionych w czapce, którą pozostawili sprawcy na miejscu zdarzenia.

- I z tych badań trzy włosy posiadały DNA pozwalające na grupową identyfikację również Tomasza Komendy. Był to na początku dowód uzupełniający, który wskazywał na Komendę jako sprawcę. Teraz raz jeszcze poddano badaniu materiał biologiczny. Okazało się, że w tych dowodach znajduje się bardzo wiele śladów biologicznych, nie tylko śladów krwi, ale innych wydzielin organizmu ludzkiego. I w wyniku tych badań okazało się, że część tych śladów należy do kilku mężczyzn, przy czym zdecydowanie wykluczono ślady, które mogłyby być pozostawione przez Komendę. Nie wykazano zgodności tych śladów z cechami Tomasza Komendy - przemawiał sędzia.

Podkreślił, że postęp techniki w naukach medycznych i biologicznych sprawił, że można było teraz przeprowadzić badania pozwalające na identyfikację nie grupową, ale osobową z bardzo dużym prawdopodobieństwem. Ponieważ w tych materiałach dowodowych nie stwierdzono DNA Komendy,  jednoznacznie wykluczono zatem fakt, że to właśnie on mógł zostawić ślady.

- Przedłużanie tej gehenny, zdaniem Sądu Najwyższego, byłoby zupełnie niepotrzebne. W tej sytuacji w zupełnie innym świetle należy postrzegać dowody w postaci zeznań osób, które świadczyły o miejscu przebywania Komendy w nocy z 31 grudnia na 1 stycznia 1996 roku. Te osoby zostały ponownie przesłuchane w ponownym postępowaniu. Opracowano psychologiczną linię wiarygodności. Potwierdzają one dotychczasowe ustalenia, że Tomasz Komenda śpiąc w małym pokoju w mieszkaniu we Wrocławiu, nie mógł być uczestnikiem tamtych tragicznych zdarzeń - opiniował sędzia.

CZYTAJ TAKŻE: