Abp Kupny: Benedykt XVI pokazał, że słowa: "bądź wola Twoja" nie są jedynie teorią

Maciej Rajfur Maciej Rajfur

|

GOSC.PL

publikacja 07.01.2023 19:25

Z inicjatywy abp. Józefa Kupnego w archikatedrze wrocławskiej wierni modlili się podczas uroczystej Mszy św. w intencji niedawno zmarłego papieża seniora Benedykta XVI.

Abp Kupny: Benedykt XVI pokazał, że słowa: "bądź wola Twoja" nie są jedynie teorią Msza św. w intencji Benedykta XVI, której przewodniczył metropolita wrocławski, wypełniła archikatedrę wrocławską wiernymi. Maciej Rajfur /Foto Gość

Eucharystii w sobotni wieczór przewodniczył metropolita wrocławski. Mszę św. koncelebrowało kilkudziesięciu kapłanów z bp. Jackiem Kicińskim CMF na czele.

Arcybiskup Kupny przypomniał, że zgodnie z dawną tradycją już w sobotę wieczorem rozpoczynamy świętowanie Niedzieli Chrztu Pańskiego. Ewangelia prowadzi nas nad Jordan i czyni świadkami rozmowy Pana Jezusa z Janem Chrzcicielem.

Dlaczego Jezus przyjął chrzest Janowy?

Zanim Jezus przyszedł z Galilei nad Jordan, Jan Chrzciciel pouczał, kim On jest. Wówczas padły znamienne słowa: "Idzie mocniejszy ode mnie, któremu nie jestem godzien rozwiązać rzemyka u sandałów". W takiej atmosferze oczekiwania przyszedł Chrystus i poprosił Jana o chrzest. - Trudno się dziwić, że Jan powstrzymywał Go. Przecież Jezus zaprzeczał w ten sposób słowom Jana Chrzciciela. Jan pouczał, że chrzest, którego on udziela, jest niczym w porównaniu z chrztem, którego udzieli Mesjasz. I ten Mesjasz staje z grzesznikami, tak jak oni prosi o zanurzenie w rzece Jordan. To się kłóciło z wyobrażeniem Jana o Bogu i sposobie objawienia Boga. To się absolutnie nie zgadzało z tym, jak Jan zaplanował moment rozpoznania w Jezusie z Nazaretu zapowiadanego Mesjasza. To się nie układało zgodnie z planem. Pewnie nie tak chciał przedstawić ludowi Mesjasza - mówił w homilii abp Kupny.

Przyjmując chrzest, ludzie powinni wyznać swoje winy i zmienić swoje życie. Ale jak to się mogło odnieść do Chrystusa? Przecież był bezgrzeszny i nie musiał zrywać z dotychczasowym życiem. - Dlatego rozumiemy ogromne zdziwienie św. Jana, który mówi: "To ja potrzebuję chrztu od Ciebie, a Ty przychodzisz do mnie?". Ta scena staje się jasna i zrozumiała dopiero w kontekście śmierci Pana Jezusa na krzyżu - nauczał metropolita wrocławski.

W słowach Jezusa Kościół wschodni widzi zapowiedź słów z Ogrodu Oliwnego. Jezus, wchodząc do Jordanu, niósł na sobie grzechy tych wszystkich, którzy wtedy przyszli do Jana, i tak samo poniesie grzechy wszystkich z krzyżem na Golgocie. My dzisiaj o tym wiemy, lecz Jan Chrzciciel tego nie wiedział. - Jezus mówi do Jana: "Ustąp teraz, bo tak godzi się nam wypełnić wszystko, co sprawiedliwe". I wtedy Mu ustąpił. Pewnie Jan Chrzciciel miał jakiś plan, w którym było wszystko sensownie poukładane. Miał prawo oczekiwać, że Chrystus w ten plan się wpisze i go zrealizuje, a Bóg ten plan pobłogosławi. Tymczasem nic z tego planu nie wychodzi. A Jezus prosi go, żeby ustąpił, nie blokował Go - opisywał kaznodzieja.

Jesteśmy pokoleniem, któremu nie przychodzi łatwo ustępować. I nieważne, czy to dotyczy Boga, czy drugiego człowieka. Argument, że Bóg czegoś od nas oczekuje, zupełnie przestał się liczyć. Jak zostałby potraktowany Jezus, gdyby przyszedł do nas i powiedział: "Ustąp"? Czy to jedno słowo by wystarczyło?

- Kiedy Jan ustąpił, zrezygnował z własnych planów, nie targując się z Bogiem i nie każąc Bogu się tłumaczyć. Wtedy otworzyło się niebo, a ludzie usłyszeli głos Boga. Posłuszeństwo Bogu, pełnienie Jego woli otwiera niebo i sprawia, że słyszymy głos Boga, który przemawia także w naszym świecie. Są tacy, którzy zarzucają, że jest nieobecny. Wielu mówi, że Bóg stał się obojętny na zło, które się dzieje wokół nas. A może nie Bóg abdykował, lecz człowiek Go spycha, mówiąc: "Przeszkadzasz mi"? - tłumaczył abp Kupny.

"Ustąp" - to wiele razy usłyszał w swoim życiu Benedykt XVI

Każdy, kto choć trochę poznał życiorys Josepha Ratzingera, wie doskonale, że ilekroć coś sobie zaplanował, przychodził Jezus i ustami takiego czy innego przełożonego mówił mu: "Odpuść, bo mam wobec ciebie inne plany". Ratzinger planował karierę uniwersytecką, profesorską, planował emeryturę po zakończeniu pracy w kongregacji. I co robił? Ustępował. - A Chrystus doprowadził go od kapłaństwa aż po katedrę św. Piotra. Na tej drodze dał się poznać jako człowiek wrażliwy, otwarty, skromny, pokorny i ojcowski. Uznawany za jednego z największych intelektualistów i teologów zawsze starał się być prostym pracownikiem Winnicy Pańskiej. Z synowskim oddaniem służył św. Janowi Pawłowi II. Miał wiele szacunku i miłości do naszego narodu. Jeszcze jako kardynał wielokrotnie odwiedzał naszą ojczyznę. W 2000 r. odebrał tytuł doktora honoris causa na Papieskim Wydziale Teologicznym. Odwiedził także Oleśnicę i Henryków - przypomniał pasterz Kościoła wrocławskiego.

Symbolem tego ustępowania Bogu, a przy tym ogromnego zaufania wobec słowa Bożego, jest niedźwiedź, którego papież Benedykt, a wcześniej biskup umieścił w swoim herbie. Jak tłumaczył, zwierzę nawiązuje do legendy o św. Korbinianie, któremu w czasie podróży do Rzymu niedźwiedź rozszarpał konia. Święty za karę dosiadł niedźwiedzia i kazał mu zanieść swój dobytek do Wiecznego Miasta. - Papież zwrócił uwagę, że Bóg przeznaczył go do tego, by w świecie ciągnąć wóz Stwórcy. W Rzymie święty uwolnił niedźwiedzia i puścił go w niewiadomym kierunku. Jak pisał Benedykt XVI: "Ja natomiast poniosłem krzyż do Rzymu i wędruję z nim od dość dawna ulicami Wiecznego Miasta. Kiedy zostanę zwolniony - nie wiem. (...) Twoim jucznym osłem stałem się i właśnie w ten sposób jestem blisko Ciebie" - cytował abp Józef.

Jak podkreślił, Benedykt XVI nigdy nie walczył z Panem Bogiem, nie przedkładał własnych planów nad plany Boże. On nam pokazuje, że słowa: "bądź wola Twoja", które wypowiadamy codziennie w modlitwie "Ojcze nasz", nie są jedynie teorią. I przypomina, że do każdego z nas przychodzi Bóg, mówiąc: "ustąp", "zaufaj". - Papież Benedykt XVI mówił, że przyszłość Kościoła nie zależy od tych, którzy przystosowują się do danej chwili, ani od tych, którzy jedynie krytykują innych, a sami siebie uważają za nieomylnych. Także nie od tych, którzy wybierają wygodniejszą drogę, za fałszywe i przestarzałe uważają to, co jest wymagające - zaznaczył metropolita wrocławski.

Jak dodał, przyszłość Kościoła zależy od tych, którzy mają słuch wyczulony na słowo Boże i którzy są gotowi rezygnować z własnych planów na rzecz tego, czego Bóg od nich oczekuje. Którzy głęboko wierzą Bogu i żyją pełnią wiary. Wreszcie zależy od ludzi widzących więcej niż tylko hasła, które w danej chwili są nowoczesne. Również od tych, dla których słowa: "bądź wola Twoja" nie są tylko teorią i sloganem.

- Przyszłość Kościoła jest w naszych rękach i tego uczy nas Benedykt XVI. Niech orędzie dzisiejszej Ewangelii i przykład życia Benedykta XVI umocnią nas w wierze, nadziei i miłości - zakończył homilię abp Kupny.