W kościele pw. św. Antoniego na wrocławskich Karłowicach wierni dziękowali Bogu za życie i wzór Biedaczyny z Asyżu.
Zakonnicy wnieśli na noszach świętego – którego zagrał jeden z alumnów – z bandażami w miejscach stygmatów.
Maciej Rajfur /Foto Gość
Jedyne takie w roku nabożeństwo Transitus było wspomnieniem przejścia św. Franciszka z życia doczesnego do wiecznego. W kościele franciszkanów przy al. Kasprowicza we Wrocławiu rozpoczęło się w ciemności. Uczestnicy liturgii przynieśli świece. Bracia franciszkanie weszli procesyjnie do prezbiterium także ze świecami. Nabożeństwo było wzbogacone o krótką inscenizację pożegnania świętego ze swoimi braćmi.
– Dzisiaj nie chodzi tylko o pobożne wspominanie połączone z modlitwą, ale również o kreatywne inspirowanie się dziedzictwem św. Franciszka. On ukochał ubóstwo, które nazywał swoją panią. Nam zostawił ogromny spadek, dziedzictwo duchowe o niewyobrażalnej wartości – mówił w homilii o. Alard Krzysztof Maliszewski OFM. Prowincjał prowincji św. Jadwigi zwrócił uwagę na wartość rozeznawania poprzez słuchanie i dialog, nawiązując do odbywającego się w Kościele synodu. – Żeby rozeznać, trzeba słuchać. Aby prowadzić dialog, trzeba słuchać. Słuchanie jest fundamentalne. Wiara rodzi się ze słuchania. Jak słuchał św. Franciszek, że usłyszał głos Boga? Swoich przeciwników i prześladowców uważał za swoje odbicie w prawdzie – dodał o. Maliszewski.
Franciszek słuchał Boga poprzez Kościół, który jest ciałem Chrystusa. Dla niego słuchanie głosu Bożego oznaczało posłuszeństwo. – Odkrył bycie świadkiem tego, co usłyszał i przeżył. Wielu katolików obraziło się albo zdumiało, kiedy papież Franciszek, inicjując synod o słuchaniu, zachęcał, by posłuchać tych, którzy są poza Kościołem, którzy są niewierzący. Słuchanie to bycie świadkiem i bratem. A to prowokuje, daje nadzieję – powiedział o. Alard.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.