Jak Światło i Życie kręgi zataczają

Agata Combik Agata Combik

|

Gość Wrocławski 10/2024

publikacja 07.03.2024 14:40

W parafii w Kątach Wrocławskich przepis na szczęście w rodzinnych czterech kątach proponuje małżonkom Domowy Kościół.

Elżbieta i Władysław. Elżbieta i Władysław.
Agata Combik /Foto Gosć

Świece towarzyszące wspólnej modlitwie zaczynają płonąć w coraz to nowych domach. Dla niektórych przygoda z rodzinną gałęzią Ruchu Światło–Życie zaczyna się podczas dni skupienia, organizowanych dla małżonków przez Domowy Kościół w parafii pw. Świętych Apostołów Piotra i Pawła w Kątach Wrocławskich. Ostatnie takie spotkanie – „Małżeństwo sakramentem” – odbyło się w czasie Wielkiego Postu w Pełcznicy (filia parafii w Kątach). Po Mszy św., odprawionej przez ks. Eryka Dobrzańskiego, można było usłyszeć świadectwo, rozpoczęła się modlitwa uwielbienia, a następnie była agapa w świetlicy wiejskiej – okazja do rozmów, poznawania się i opowieści.

Cenne kryzysy

Paulina i Michał to małżonkowie o 10-letnim stażu. Wspominają, że bardzo świadomie, pięknie przeżyli czas narzeczeństwa. To jednak nie wystarczyło. – Chyba traktowaliśmy ślub jako cel, metę, a nie początek wspólnej drogi – opowiada ona. Wspomina, że pierwsze dwa lata małżeństwa minęły spokojnie i dość beztrosko, a potem nagle… zaczęli sobie nawzajem działać na nerwy. Pojawiły się różne napięcia, zgrzyty. Już będąc rodzicami, zdecydowali się wstąpić do Domowego Kościoła. To było cenne doświadczenie, a jednak nie uchroniło ich przed kryzysem. Nadszedł, gdy pojawiło się ogromne cierpienie: ból i szok związany z poronieniem. – Było naprawdę źle. Kiedyś po wyjściu z niedzielnej Mszy św. powiedziałam Michałowi, że chyba lepiej, żebyśmy zamieszkali osobno – wspomina Paulina. Do tego jednak nie doszło. Tego dnia padli sobie w ramiona i stwierdzili, że chcą razem pokonać wszystkie trudności.

Miesiąc później pojechali na rekolekcje Domowego Kościoła, a tam m.in. usłyszeli o Podyplomowych Studiach Nauk o Rodzinie. Razem rozpoczęli naukę, poznali pewne zasady świadomego budowania relacji w małżeństwie, rodzinie. – Przedtem byliśmy bardzo skupieni na sobie, każde z nas chciało, by ta druga strona dostosowała się do moich oczekiwań. Teraz to się zmienia – opowiada Paulina. – Ja zrozumiałam, że Michał nie jest od tego, żeby zaspokajać moje potrzeby emocjonalne. Doceniam chwile, kiedy daje mi takie emocjonalne wsparcie, ale rozumiem, że nie temu służy małżeństwo – dodaje.

Opowiadają o mnóstwie drobiazgów, które mogą budować wspólnotę, o codziennych gestach czułości, bliskości, o słuchaniu się. – Ja zrozumiałem, że Paulina potrzebuje, żeby z nią porozmawiać, wysłuchać, ale nie żebym od razu dawał jej na wszystko rady – tłumaczy Michał.

– Kiedy czasem jestem zdenerwowana, zmęczona, on zaczyna o czymś opowiadać, a ja wcale nie mam ochoty tego w tym momencie słuchać, uświadamiam sobie jednak, że skoro on o czymś mówi, to jest to dla niego ważne. Skoro to dla niego ważne, a on jest ważny dla mnie, to chcę go wysłuchać – mówi Paulina.

Dodają, że doświadczyli, jak inaczej wyglądają ich rozmowy, relacje, gdy starają się trwać w stanie łaski uświęcającej. – Doświadczenie poronienia pokazało nam, że Bóg wyprowadza dobro nawet z takich sytuacji. Wiemy teraz, że możemy wyjść z każdego kryzysu – mówią. – Ale nie musicie czekać na kryzys. Jeśli przyjmiecie Jezusa jako Pana i Zbawiciela do swojego małżeństwa, On będzie w nim działał.

Będziesz głosić

Elżbieta i Władysław są w Domowym Kościele od 32 lat. Już wcześniej udzielali się w parafii, ale pewnego razu, w czasie wizyty po kolędzie, ksiądz zaprosił ich do czegoś więcej, do wspólnoty. – Po pierwszym spotkaniu stwierdziłam: „Tam są sami święci ludzie… Co my wśród nich będziemy robić? To chyba nie ten poziom”. A jednak pomału, pomału zaczęliśmy się w tym odnajdować – wspomina Elżbieta.

Ważnym doświadczeniem były pierwsze rekolekcje, przeżywane w Bagnie. Potem przyszły kolejne. – Co niedzielę pełniliśmy dyżur liturgiczny. Przygotowywaliśmy komentarze, odpowiadaliśmy za niesienie darów, za modlitwę wiernych. Angażowaliśmy do tego ludzi obecnych w kościele – opowiadają. – Dzięki temu mógł powstać kolejny krąg. Chcemy się zestarzeć przy Panu Bogu – zapewniają.

I wspominają, jak to ich prowadził przez całe życie, przez radości i smutki. Trudne momenty wiązały się choćby z chorobą pani Eli – nowotworem złośliwym. Były leczenie, operacja, ale także gorąca modlitwa, sakramenty. – Na rekolekcjach III stopnia w czasie porannej liturgii godzin usłyszałam w sercu: „Nie płacz, Ja cię uzdrowię. Będziesz głosić moje wielkie dzieła” – wspomina.

– Dzieci wychowywaliśmy, wnuczki rozpieszczaliśmy, a teraz to już tak raczej ku niebu spoglądamy. Wszystko w życiu ma swój czas. W tej chwili mamy go sporo dla siebie. Choćby po to, by pograć razem w planszówki! W „Scrabble”, w „Monopol” czy w grę „Pierwsza pomoc” – uśmiechają się.

– Do Domowego Kościoła weszliśmy, kiedy mieszkaliśmy jeszcze we Wrocławiu-Nowym Dworze. Co ciekawe, krąg w Kątach Wrocławskich, do którego teraz należymy, był owocem naszego świadectwa, jakie dawno temu wygłosiliśmy podczas podobnego dnia skupienia dla małżeństw. Był on wtedy zorganizowany w Sośnicy, w sanktuarium Świętych Schodów – opowiadają Dorota i Jarosław. – Nie wiedzieliśmy wówczas, że będziemy mieszkać w tej okolicy. Przeprowadziliśmy się do Kątów 20 lat temu.

A jednak mówi

– Do włączenia się w życie wspólnoty zaprosił nas przyjaciel męża ze studiów. W pierwszym spotkaniu, w drodze wyjątku, uczestniczyliśmy jeszcze jako narzeczeni, miesiąc przed ślubem – opowiada Agnieszka, która wraz z mężem Radkiem jest w DK od 14 lat. – Najpierw należeliśmy do kręgu we Wrocławiu. Z czasem jego członkowie porozjeżdżali się w różne strony, było nam trudno razem się spotykać. Dołączyliśmy do kręgu w Kątach – dodaje.

Wspomina, że w ich małżeństwie przełomowy był udział w pierwszych rekolekcjach. One w Ruchu Światło–Życie mają kluczowe znaczenie. – Pamiętam, jak na początku naszej obecności w DK słuchałam wypowiedzi małżonków, którzy opowiadali, że Pan Jezus coś im powiedział. Myślałam wtedy: „Do nich mówi, a do nas nic!”. Kiedy pojechaliśmy po raz pierwszy na rekolekcje, odkryliśmy, że do nas też mówi! Przez swoje słowo, przez spotykanych ludzi… Można powiedzieć, że nasze życie dzieli się na czas przed rekolekcjami i czas po nich – tłumaczy.

W Domowym Kościele w Kątach z czasem wykiełkowało pragnienie, by podzielić się świadectwem życia we wspólnocie. Tak zrodziła się idea dni skupienia – organizowanych przez Domowy Kościół, ale otwartych na wszystkie małżeństwa. – W niedzielę po wyjściu z kościoła zatrzymujemy się, rozmawiamy, ale tylko przez chwilę, bo zimno, bo pada, bo dzieci nas ciągną. W czasie dnia skupienia można na agapie spokojnie ze sobą pobyć, porozmawiać – tłumaczy Agnieszka.

Po ostatnich dwóch dniach skupienia powstał w parafii w Kątach nowy krąg. Jego członkowie najpierw uczestniczą w ewangelizacji, którą wieńczy przyjęcie Jezusa jako Pana i Zbawiciela. Przez ok. rok, dwa lata towarzyszy im tzw. para pilotująca, specjalnie do tego przygotowana. Po tym wstępnym okresie wycofuje się, a nowy krąg wybiera własną parę animatorów ze swojego grona. Taką parą pilotującą dla nowego kąteckiego kręgu są Agnieszka i Radek.

W blasku świecy

Dorota i Jarosław tłumaczą, że każdy krąg gromadzi się raz w miesiącu. Spotkania odbywają się kolejno w domach poszczególnych par małżeńskich, uczestniczy w nich także kapłan. By powstał nowy krąg, potrzeba minimum czterech małżeństw, ale najlepiej, jeśli jest ich 5–6, bo zawsze któreś może się wykruszyć. – Cała grupa na co dzień wspiera się, utrzymuje ze sobą kontakt. Dobrze, jeśli jest to zarazem taki krąg przyjaciół – opowiadają.

Pary co roku podejmują decyzję, czy chcą dalej być we wspólnocie. Jeśli tak, przyjmują zobowiązania: do modlitwy małżeńskiej, rodzinnej, do dialogu małżeńskiego, zobowiązanie do regularnych spotkań z Bożym słowem, do przestrzegania reguły życia (wynikającej z dialogu comiesięcznego z małżonkiem), do udziału w rekolekcjach. Te ostatnie – długie, formacyjne lub krótsze, tematyczne – to jeden z filarów formacji.

Wspomniany dialog ma szczególne znaczenie. – Rozpoczyna się modlitwą, zaproszeniem Boga, by był obecny na naszym spotkaniu. Zapalamy świecę, znak obecności Chrystusa. Już wcześniej myślimy o tematach, jakie chcemy poruszyć – tych kluczowych, dotyczących mieszkania, pracy, itd., ale i innych – mówi Agnieszka. – Dostrzegamy, jak Pan Bóg nam towarzyszy swoim światłem, pomaga podjąć nieraz trudne, ważne decyzje – dodaje.

Spotkania w kręgu są podzielone na kilka części. Pary „dzielą się życiem”, tym, jak udaje im się realizować zobowiązania. – Mówimy o tym, co u nas słychać, co buduje naszą jedność małżeńską, co stanowi trudność, jak sobie z tym radzimy. Ogarniamy wszystkie te sprawy modlitwą. Dziękujemy, prosimy… Mnie na początkowym etapie naszej drogi bardzo pomagało to dzielenie. Widziałam, że ludzie mają te same problemy, co my – opowiada.

Czemu Domowy Kościół? –  Oferuje małżeństwu pewien plan, jasny kierunek – podkreślają Dorota i Jarosław. – Nawet jeśli się zdarzą różne zawirowania, cierpienia, to wiadomo, do czego wrócić. DK daje formację i doświadczenie wspólnoty – podkreślają.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.