Spójrzmy w niebo

ilami

|

Gość Wrocławski 34/2012

publikacja 23.08.2012 00:00

350 gwiazd może zobaczyć wrocławianin, gdy nocą spojrzy w niebo. Wystarczy jednak wyjechać poza miasto, by dojrzeć ich pięć razy więcej.

Dr Kołomański prezentuje model ziemi Dr Kołomański prezentuje model ziemi
Gdyby pomniejszyć Układ Słoneczny do rozmiarów astronomicznej ścieżki dydaktycznej w Górach Izerskich, nasza planeta miałaby 12 mm średnicy
swa.edu.pl

Dokładnie 350 sztuk, nie tysięcy – śmieje się na widok mojej zdumionej miny dr Sylwester Kołomański, astronom z Uniwersytetu Wrocławskiego. – Prowadziliśmy badania polegające m.in. na liczeniu gwiazd widocznych gołym okiem w Parku Słowackiego nieopodal Panoramy Racławickiej. To był marzec, noc o niewielkim zachmurzeniu – wyjaśnia. – Gdyby noc była zupełnie bezchmurna, widać by ich było nieco więcej. Za to zimą, gdy większe jest zapylenie powietrza, dojrzelibyśmy mniej gwiazd – dodaje.

Droga Mleczna? Nie dla mieszczuchów

Wszystkiemu winne jest zjawisko zwane „zanieczyszczenie światłem”. Człowiek instynktownie unika ciemności. Skutkiem ubocznym rozwoju cywilizacji jest oświetlanie ulic, budynków, sklepów oraz nasycenie miast podświetlanymi szyldami i reklamami. To wszystko wygląda ładnie, jednak sprawia, że nocą w aglomeracjach miejskich nigdy nie jest naprawdę ciemno. Miejska ciemność porównywalna jest z nocą poza miastem przy pełni księżyca lub na pustyni przy kwadrze. W tak jasnym otoczeniu gwiazdy „bledną”, stają się niezauważalne. – Wrocławianin nie ma szansy zobaczenia Drogi Mlecznej – podaje przykłady naukowiec. – Nie dostrzeże Galaktyki Andromedy, jednej z bliższych naszej galaktyki i jednocześnie jednej z jaśniejszych na ziemskim niebie. Połowa sierpnia to czas „spadających gwiazd”, czyli lecących ku ziemi meteorów z roju Perseidów. W ciągu godziny można zaobserwować ich nawet setkę. Można, ale nie w mieście. Dla miłośników spoglądania w niebo mamy tylko jedną radę – muszą wyjechać poza miasto. Jednak w naszej części Europy nie jest łatwo znaleźć miejsca naprawdę ciemne. Obszar od Warszawy po Paryż i od południowej Skandynawii, przez Wielką Brytanię i Niemcy po Włochy – to tereny rozświetlone sztucznym światłem. Są jednak enklawy nieskażone jasnością. W Polsce to m.in. Bory Dolnośląskie oraz Góry Izerskie. Na terenie tych ostatnich w 2009 r. naukowcy Uniwersytetu Wrocławskiego, wspólnie z Instytutem Astronomicznym Akademii Nauk Republiki Czeskiej oraz polskimi i czeskimi leśnikami, powołali do istnienia Izerski Park Ciemnego Nieba. Jest to 7,5-hektarowy obszar zamknięty wzgórzami doliny rzek Izery i Jizerki. – Tu bez problemu dojrzymy wspaniały pas Drogi Mlecznej – potwierdza S. Kołomański. – Galaktyka Andromedy ukaże się nam jako delikatna mgiełka, a w sierpniu mamy szansę na obserwację niezliczonych „spadających gwiazd”.

Ciemność pilnie potrzebna

Astronomowie i miłośnicy astronomii przekonują jednak, że w miastach także moglibyśmy prowadzić obserwacje nieba. – Znaczna część sztucznego światła oświetlającego zamieszkane tereny jest źle wykorzystywana, stanowi utrudnienie, a nawet zagrożenie – twierdzą i argumentują: – Brak ciemności w nocy zaburza naturalny rytm pracy organizmów. Ptaki mogą mieć problemy z orientacją w przestrzeni, u ludzi mogą występować zaburzenia snu, a przez to nadmierna nerwowość czy pobudliwość. Międzynarodowa Organizacja Zdrowia alarmuje, że nocne światło jest czynnikiem zwiększającym ryzyko wystąpienia chorób nowotworowych. Czy to jednak oznacza, że powinniśmy wygaszać lampy uliczne? – Oczywiście, że nie – prostuje dr Kołomański. – Powinniśmy tylko mądrze wykorzystywać to cywilizacyjne udogodnienie. Ograniczajmy oświetlenie, używajmy światła o mocy nie większej, niż naprawdę potrzebna. Stosujmy obudowy lamp kierujące światło tylko na obszar, który ma zostać oświetlony – tłumaczy astronom i dodaje jeszcze: – Światło malowniczych lamp kulistych w połowie oświetla niebo. Człowiek ma z tego niewielki pożytek. O wiele bardziej efektywne są lampy płaskie, kierujące światło w dół, w stronę ścieżki czy chodnika. W Polsce jest jedna miejscowość, której mieszkańcy zdecydowali się na wymianę oświetlenia zgodnie z zasadami ochrony ciemności. To Sopotnia Wielka nieopodal Pilska. Mieszkańcy normalnie korzystają nocą z ulic, w Sopotni nie jest ciemniej niż w innych miejscowościach. A oprócz tego, że nad głowami widać więcej gwiazd, lampy zużywają mniej energii, są więc tańsze. Ulice oświetlane w nowoczesny sposób są także bezpieczniejsze. Źle zaprojektowane oświetlenie uliczne pogarsza zdolność widzenia kierowcom i pieszym.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.