Na Karłowicach i w Peru

ac

|

Gość Wrocławski 34/2012

publikacja 23.08.2012 00:00

U kapucynek. Dom zwyczajny, jak wiele sąsiednich. Miękkie fotele i kanapa zapraszają do pogawędki, w akwarium pływają rybki. Tylko na samym dole jest inaczej. Na sękatych pniach drzew „wyrastają” ołtarz, tabernakulum. A mieszkające tu siostry, Hiszpanka, Niemka i Polka, mają raz po raz baaardzo dużo gości.

 Szeroki uśmiech – znak rozpoznawczy kapucynek Szeroki uśmiech – znak rozpoznawczy kapucynek
Archiwum kapucynek tercjarek

Żyją pośród „zwykłych” ludzi, blisko nich, taki mają charyzmat. Tylko prosta drewniana tablica informuje, że mieszkają tu Kapucynki Tercjarki od Świętej Rodziny, a przy wejściu św. Weronika ociera twarz Chrystusowi – to stacja Karłowickiej Drogi Krzyżowej, jedna z wielu rozsianych po okolicznych ogródkach. Przy ul. Kruczkowskiego we Wrocławiu, na terenie franciszkańskiej parafii pw. św. Antoniego, mieszkają od 1996 r. To ich pierwszy, dotąd jedyny dom w Polsce. Nieco inny niż najbardziej znane u nas klasztory.

Różnie wśród różnych

Czasem zobaczysz siostry w habicie i welonie, czasem w kraciastej bluzce i sportowych spodniach, gdy z plecaczkiem ruszają na górskie szlaki. – Jesteśmy zgromadzeniem habitowym, ale możemy chodzić również bez habitów – wyjaśnia s. Ana, odpowiedzialna za wrocławski dom (akurat w piękniej, niebieskiej spódnicy). – Rozeznajemy, czy w danym środowisku, w danej sytuacji, habit ułatwia nam misję czy nie. Bywa że „naznacza”, stwarza dystans. A dla nas ważne jest, by być blisko – zwłaszcza młodzieży, osób z tzw. marginesu. Z

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.