Przygoda z drzwiami

Ilona Migacz

|

Gość Wrocławski 35/2012

publikacja 30.08.2012 00:00

– Szedłem, jak co dzień, do sklepu po bułki – opowiada Jarek Łuszpiński, mieszkaniec ulicy Dworcowej we Wrocławiu. – Jednak tego dnia innym okiem popatrzyłem na wejście do naszej kamienicy. „Jaka brudna ta nasza brama” – pomyślałem. Dwa dni później chwyciłem za pędzel.

 Jarek z panią Ireną i jej córkami przed odnowionym wejściem Jarek z panią Ireną i jej córkami przed odnowionym wejściem
zdjęciaIlona Migacz

Brama rzeczywiście wyglądała okropnie – wspomina. – Popisana, pobazgrana. Ktoś poprzylepiał ulotki, ktoś inny próbował je zedrzeć, tak że w efekcie na drzwiach zostały pourywane ścinki papieru. Jednym słowem, okropność. Sam o sobie mówi, że nie lubi czekać nie wiadomo na co. Nie zastanawiając się wiele, odmalował drzwi do kamienicy. Teraz mają ładny, brązowy kolor.

Ernest dołącza

Jest na nich także ciekawy wzór, ni to rozeta, ni to kwiat. To pomysł młodej architekt – Diany, której spodobał się zapał Jarka i postanowiła włączyć się do pracy. – Proszę zobaczyć – Jarek pokazuje wyrzeźbiony szlak, biegnący wokół drzwi. – Nasza architekt zapatrzyła się na niego i motyw na drzwiach powtarza elementy z obramowania. Niezwykle to ładne. Wzór skomplikowany, ale jego wykonanie było proste. Korzystaliśmy z szablonów, pięknie wyciętych przez Justynę z „Fabryki fantazji”. Bardzo jestem jej wdzięczny za pomoc. Wykonała kawał porządnej roboty, a nie wzięła za to ani grosza. Jarek wskazuje jeszcze na górną część drzwi, gdzie odmalowany wzór przypomina … zawiasy. – Gdy jako dzieciak prosiłem o coś mojego tatę, ten często mówił: „Nie masz? To sobie namaluj”. Nie mieliśmy zawiasów, to je sobie namalowaliśmy – cieszy się z żartu. – Sądziłem, że drzwi pozostaną ładne przez góra dwa miesiące – Jarek wznawia opowieść.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.