Ciuchcia w Krainie Róż

Agata Combik

publikacja 05.09.2012 22:34

Zwycięski wieniec tegorocznych dożynek w Krośnicach miał kształt konia ciągnącego wóz. Prawdopodobnie już wkrótce gminę „pociągnie” inny pojazd. Na Żuławach, gdzie przedtem przebywał, nazywany był Wilusiem. Teraz podbije serca gości Doliny Baryczy.

Ciuchcia w Krainie Róż

Parowóz typu Px48-1907 przybył do Krośnic w lipcu tego roku, ale nawiązuje do o wiele starszych tradycji regionu. Do dziś przy wrocławskim kościele pw. św. Bonifacego stoi dawny dworzec kolejki wąskotorowej, którą stąd można było udać się przez Prusice, Milicz aż do Sulmierzyc. Jak wyjaśnia Dariusz Stasiak, sekretarz gminy Krośnice i radny Sejmiku Województwa Dolnośląskiego, pomysły na odbudowę fragmentów tego typu kolei na Dolnym Śląsku mają dłuższą historię. Był czas, że wydawała się bliska realizacja tych planów na trasie biegnącej od Milicza w stronę Gądkowic. Ostatecznie w miejscu dawnej wąskotorówki poprowadzono jedynie ścieżkę rowerową – gdzie co jakiś czas można się natknąć na pamiątki po kolejowej przeszłości szlaku. Nadchodzi jednak chwila, gdy prawdziwa ciuchcia, wśród kłębów pary, przeniesie turystów w minioną epokę.

Między pałacami

Nie pojedzie historyczną trasą, ale teren, po którym biegną jej tory, jest niezwykle ciekawy, Ma – można by rzec – arystokratyczną przeszłość. – To obszar parkowy, który przed laty łączył dwa pałace, stojące w Krośnicach i Wierzchowicach – mówi D. Stasiak. – W pierwszym, należącym kiedyś do Volmersteinów, obecnie mieści się Urząd Gminy, drugi niestety już nie istnieje (choć mamy koncepcję odtworzenia go). 3-kilometrowa linia kolejowa zbudowana na tym terenie ma kształt ósemki – przy czym istnieje możliwość zmiany kierunku ruchu, tak, że przed podróżnym będą się otwierać coraz to nowe walory krajobrazu. W przyszłości linię można będzie rozbudować do 8 km. Wtedy turyści pojadą do Stawów Milickich, a tam będą mogli odbyć wycieczkę rowerową i po 2-3 godzinach wrócić kolejką do Krośnic.

Niegdysiejsi mieszkańcy pałaców byliby pewnie zdziwieni tym, co wyrasta pod ich dawnymi oknami. Na przejętym przez gminę terenie oprócz torów pojawiły się stacje, lokomotywownia, parkingi, drogi rowerowe. W przyszłości planowana jest nietypowa wieża widokowa, wewnątrz której znajdzie się akwarium z rybami występującymi w okolicy. Przy stylizowanym dworcu będzie można coś zjeść, zwiedzić mini muzeum. Znajdzie się tu też miejsce przeznaczone na małą projekcję. Jest wydzielony obszar pod pole namiotowe, a także dla turystów z przyczepami campingowymi. Biegnąca obok ruchliwa droga wojewódzka ma ułatwić promocję. Koszt przedsięwzięcia to w sumie ok. 11 mln, z czego z różnych funduszy udało się pozyskać ok. 8 mln.

– Z okien parowozu zobaczymy park, łąki, specjalnie zbudowane stawy. Miniemy historyczną aleję dębowo-lipową, która łączyła oba pałace – tłumaczy D. Stasiak. – Obszar jest urozmaicony, zróżnicowany wysokościowo. Zbudowane są mosty, przepusty przy stawach. Powstaje niemal bajkowy krajobraz.

Może i nic dziwnego – Krośnice mają też swoje baśniowe tradycje. Zgodnie z ludowym podaniem istniała tu kiedyś Kraina Róż, z tajemniczym Różanym Pałacem. To jej miejscowość ma zawdzięczać nazwę, kiedyś brzmiącą „Kraśnice”, (od „krasny”, czyli „piękny”).

 

Ze spalinową koleżanką

W lokomotywowni stoją, w towarzystwie paru wagoników, dwie maszyny, parowa i spalinowa. – Założenie jest takie, że w tygodniu będzie jeździć raczej spalinówka, a parowóz w weekendy (trzeba go parę godzin przygotowywać do jazdy, potem musi trochę pochodzić). W tygodniu będzie widoczny z zewnątrz przez przeszkloną część lokomotywowni – wyjaśnia D. Stasiak. – Warto dodać, że w 1970 r. przez 6 miesięcy jeździł na linii Sulmierzyce-Milicz-Trzebnica, historycznie wiąże się więc z tym obszarem. Jest niezwykle atrakcyjny. Ma nawet dzwon, taki jak w amerykańskich pociągach...

Jak się prowadzi parowóz? – W czasie jazdy cały czas coś się dzieje – mówi maszynista Konrad Borowiec. – Trzeba pilnować pary, wody, powietrza do hamulca. Nie brak zajęcia, ale jechanie czymś takim to wielka przyjemność.

D. Stasiak tłumaczy, że żeby mieć uprawnienia prowadzącego parowozy, trzeba przejeździć na nich bodajże 2 tysiące godzin... Ale nie brak takich osób. – Nasza kolejka dostarczy ludziom naprawdę wielkiej frajdy – mówi wójt Gminy Krośnice, Mirosław Drobina. – Ale przede wszystkim, jak myślę, przyniesie korzyść mieszkańcom, choćby dzięki nowym miejscom pracy, rozwojowi całej okolicy. Będzie tu nawet można kręcić sceny do filmów – wykorzystując lokomotywę. Teren jest świetnie przygotowany do masowych imprez. Każdy element projektu został starannie przemyślany. Czeka nas jeszcze m.in. casting na konduktora czy konduktorkę. Działania związane z kolejką to też inspiracja dla mieszkańców. Część osób zresztą podejmuje tu rzeczywiście ciekawe inicjatywy – w pobliżu powstaje np. zagroda tatarska. My jako gmina też angażujemy się w najróżniejsze sprawy z innych dziedzin – choćby te dotyczące pamięci o Kresach Wschodnich czy poetyckiego konkursu organizowanego z ks. W. Buryłą.

Obaj panowie tłumaczą, że kolejka wpisze się w prowadzoną w Krośnicach na dużą skalę edukację ekologiczną – na jej przystankach instruktor będzie przedstawiał na przykład walory Doliny Baryczy; że w pobliżu jest wspaniała baza dla młodzieży, rodzin z dziećmi, seniorów – są tu tanie noclegi, m.in. w Schronisku Młodzieżowym, boiska, korty, hala sportowa; wkrótce zacznie się budowa krytego basenu. Są konie, kajaki, rowery...

Ciuchcia dopełni reszty. – Całość projektu ma być gotowa na koniec października, potem będziemy uzyskiwać niezbędne pozwolenia, dopuszczenia. Myślę, że w kwietniu przyszłego roku ruszymy pełną parą – wyjaśnia sekretarz. – W przenośni i dosłownie.

TAGI: