Cieszyć się czy płakać?

Ks. Rafał Kowalski

|

Gość Wrocławski 03/2013

publikacja 17.01.2013 00:15

Operacja zakończyła się powodzeniem: matka oddała nerkę synowi. Oboje czują się dobrze, tymczasem głośny na całą Polskę zabieg dokonany we wrocławskim szpitalu przyniósł smutną prawdę: „do zielonej wyspy nam bardzo daleko”.

 Robot jest we Wrocławiu od grudnia 2010 r.  Robot jest we Wrocławiu od grudnia 2010 r.
Anna M. Grzelak

Od kiedy robot da Vinci pojawił się w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym we Wrocławiu, pojawiła się groźba, że będzie bezrobotny. Z jednej strony słyszeliśmy wiele o jego możliwościach: mniejszy ból pooperacyjny, mniejsza utrata krwi, mniejsze blizny i szybsza rekonwalescencja. – Robot jest w stanie nawet zniwelować niewielkie drżenie ręki chirurga, dlatego operacja może być prowadzona z największą precyzją – chwalił urządzenie prof. Wojciech Witkiewicz. Z drugiej strony pojawiały się głosy, iż NFZ nie refunduje operacji wykonanych przy jego użyciu.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.