Gdy Kościół ogłosi upadłość...

Ks. Rafał Kowalski

Gdyby Kościół w Niemczech ogłosił koniec istnienia, milion ludzi straciłoby pracę, a system socjalny byłby bliski załamania. A gdyby podobna sytuacja zdarzyła się na Dolnym Śląsku?

Gdy Kościół ogłosi upadłość...

Niemieckie Kościoły: katolicki i ewangelicki to potężne instytucje. Prowadzą tysiące szpitali, szkół, hospicjów, domów starców, przedszkoli, poradni i wiele innych instytucji, nastawionych na pomoc ludziom w potrzebie. W sumie zatrudniają ok. miliona osób, co daje im drugą po państwie pozycję w rankingu pracodawców za naszą zachodnią granicą. Z tego między innymi powodu nie jest łatwo porównywać Kościół katolicki w Polsce i w Niemczech.

Każdego roku jednak w okresie wakacji, także u nas, można się przekonać, że pytanie: „Co by było, gdyby zaprzestały działalności?”, nasuwa na myśl obrazy trudne do zaakceptowania. Okazuje się bowiem, że w dobie kryzysu, gdy media informują o tysiącach dzieci, które nigdzie nie wyjadą na wakacyjny wypoczynek, to właśnie parafie organizują czas najmłodszym. Wielu korzysta ze wspaniałych atrakcji zupełnie za darmo. Inni mają spore zniżki, a dzięki ludziom dobrej woli, proboszczom i różnym instytucjom, które odpowiadają pozytywnie na potrzeby organizatorów, nawet pełna odpłatność nie stanowi dużego obciążenia domowych budżetów.

W samym Wrocławiu inicjatywę w tym roku podjęła zdecydowana większość wspólnot parafialnych lub działających przy nich świetlic oraz stowarzyszeń. Jak się zorientowałem, przeciętnie z oferty w jednym miejscu korzysta od 30 do nawet 60 osób. Sporadycznie zdarzają się miejsca, gdzie i ta liczba jest przekroczona. To razem daje naprawdę sporą grupę (kilkuset, a może i tysięcy dzieci i młodzieży). Poza zajęciami sportowymi czy plastycznymi organizatorzy oferują im: wizyty w stadninie koni, przejażdżki bryczką, konkursy z nagrodami, wycieczki do: zoo, parków zabaw, kręgielni, kin i aquaparków, zajęcia sportowe i plastyczne, a nawet tygodniowe kolonie nad morzem.  

Jeśli ktoś ma wątpliwości, czy Kościół jedynie gromadzi wielkie bogactwo, niech zrobi sobie w lipcu i sierpniu wycieczkę po naszych parafiach (nie tylko wrocławskich; z tego, co wiem, aktualnie z kolonii w Oleśnicy korzysta kilkadziesiąt maluchów). Pytam jednego z chłopców (to było przy wrocławskiej parafii pw. Ducha Świętego), co by robił, gdyby nie było półkolonii przy jego kościele, odpowiada: „Oglądałbym telewizję lub grał na konsoli”. Aż strach pomyśleć, co by było, gdyby...