Boża muzykantka

Agata Combik

|

Gość Wrocławski 39/2013

publikacja 26.09.2013 00:15

Św. Hildegarda z Bingen. Pisała o historii zbawienia i zupie orkiszowej, nieobce jej były tajemnice anielskich chórów i... kopru czy dziewanny, w służbę Bogu wplatała taniec i lśniące klejnoty, korespondowała z „możnymi” i podróżowała, głosząc Ewangelię. Uważała, że stworzenie to symfonia Ducha świętego.

S. Maria Czepiel  opowiada o swoim spotkaniu  ze św. Hildegardą S. Maria Czepiel opowiada o swoim spotkaniu ze św. Hildegardą
Agata Combik /GN

Żyjąca w XII w. benedyktynka, znana z niezwykłych wizji, autorka traktatów dotyczących teologii, kosmologii, przyrodoznawstwa, przepisów kulinarnych i kompozycji muzycznych, ma na Dolnym Śląsku wielu przyjaciół – miała ich, jeszcze zanim w 2012 r. Benedykt XVI uznał ją świętą i ogłosił doktorem Kościoła. W Legnicy działa założone przez Alfredę Walkowską Polskie Centrum św. Hildegardy i stowarzyszenie „Krąg Przyjaciół św. Hildegardy”, którego jest prezesem. Także w naszej diecezji przybywa miłośników średniowiecznej mistyczki.

Z zielonymi aniołami

– Hildegardę odkryłam przez… jedzenie – wspomina s. Maria Czepiel, elżbietanka z Wrocławia. – Mój śp. tata był przez wiele lat chory na stwardnienie rozsiane. Interesował się takim sposobem odżywiania się, który wprowadza do organizmu harmonię. Rodzice mieszkali w Legnicy i tam zetknęli się z proponowaną przez św. Hildegardę dietą opartą na orkiszu, ze świadectwami ludzi którym pomogła – wśród nich był pewien legnicki ksiądz chory na raka trzustki, któremu dieta przedłużyła o kilkanaście lat życie. Bliskie mi są tematy związane z zagrożeniami duchowymi. Zaczęłam przyglądać się Hildegardzie (jeszcze wtedy nie ogłoszonej świętą), zastanawiając się, czy wspomniana dieta nie wiąże się z jakimiś kontrowersyjnymi praktykami. Zdarza się bowiem, że różni hochsztaplerzy wykorzystują imiona „Bożych ludzi”, by uwiarygodniać swoje działania. Pomału wątpliwości ustępowały. „W całym stworzeniu, drzewach, roślinach, zwierzętach, kamieniach, minerałach, są ukryte tajemnice Boże...” – pisała święta. – Pan Bóg dał nam rośliny, zioła, byśmy się nimi posługiwali. Hildegarda to robiła – mówi s. Maria. – Jestem teologiem duchowości, pasjonuję się muzyką. Kiedy wpadła mi w ręce książka z fragmentami wizji zapisanych w dziele Hildegardy pt. „Scivias”, coraz bardziej zaczęłam się nimi interesować. Wizje, których autentyczność potwierdzana była autorytetem św. Bernarda z Clairvaux czy papieża Eugeniusza III, dotyczą historii zbawienia – stworzenia świata, aniołów i ludzi, grzechu i odkupienia; zawierają rozmaite szczegółowe wskazania. Ilustrowane barwnymi miniaturami pełne są poetyckich obrazów. „Przyozdobił go gwiazdami i piękną zielenią i niczym rozgwieżdżone niebo przyodział go wszelkimi drogocennymi kamieniami” – pisała na przykład Hildegarda o Lucyferze, ukazując jego stan sprzed upadku. Zielony anioł może dziwić, ale dla benedyktynki określenie „viriditas” (zieloność), miało szerokie zastosowanie: oznaczało żywotność, witalność, rozkwit duchowy będący owocem trwania w jedności z Bogiem. Taka „rajska zieleń” jest też udziałem człowieka żyjącego w przyjaźni ze Stwórcą.

Bóg w niej grał

– Kluczowe dla jej wizji świata, muzyki, życia duchowego jest słowo „harmonia” – zauważa siostra. – Hildegarda ukazuje pierwotną harmonię stworzonego świata, zburzoną potem przez grzech, i powracanie do niej, które trwać będzie do końca czasów. Mówi o harmonii naszego ciała, a także ducha – związanej z podobieństwem do Ojca, przywracanej przez dar odkupienia dokonanego przez Chrystusa, przez sakramenty. S. Maria, miłośniczka chorału gregoriańskiego, wprowadzająca często innych w jego tajniki, nie mogła zostać obojętna wobec muzycznej pasji Hildegardy. „Bóg jest śpiewakiem, a Boski śpiew leży u podstaw harmonii świata duchowego i materialnego” – pisała mniszka, barwnie przedstawiając muzykę aniołów i muzyczne umiejętności Adama w raju. Ludzkość wracająca po upadku do Stwórcy na nowo uczy się Bożych melodii. „Pieśń chwały na wzór niebiańskiej harmonii zakorzenił Duch Święty w Kościele” – wyjaśnia. „Gdy zaś jego zwodziciel, diabeł, usłyszał, że człowiek z natchnienia Bożego zaczął śpiewać i przez to przypomniał sobie słodycz pieśni niebiańskiej ojczyzny, ujrzał, że jego przemyślne knowania idą na marne” – pisze w innym miejscu. Podkreśla, że sam Duch Święty „gra w duszy świętego” i że „przystoi, aby ciało wraz z duszą śpiewało Bogu chwałę głosem”. – Hildegarda była prawdziwą poetką, o wielkiej wrażliwości. Potrafiła być też silna i zdecydowana – mówi s. Maria. – Kiedy w skutek pewnych nieporozumień nałożono na jej klasztor karę, polegającą m.in. na zakazie śpiewania liturgii godzin, napisała słynny list do prałatów mogunckich. Stwierdziła w nim, że takie pochopne zakazy są okradaniem Boga z należnej Mu chwały. Siostra wspomina, jak to święta prezentuje rozmaite instrumenty, porównując je do poszczególnych cnót. – Jedyną postacią, która nie śpiewa w jej dziełach, jest szatan. Grzech odbiera zdolność śpiewu, zdolność uwielbiania Boga – czyli kochania Go. Chodzi tu o pieśń uwielbienia, jaką jest całe nasze życie – mówi siostra i dodaje: – Poprzez Hildegardę Jezus pomógł mi przeżyć czas cierpienia i śmierci mojego taty; włączyć ten czas w „symfonię życia” naszej rodziny. Wierzę, że tata, który zresztą pięknie śpiewał, cieszy się teraz wieczną harmonią. Może śpiewa razem z Hildegardą?

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.