Szkatułka historii

Agata Combik

|

Gość Wrocławski 39/2013

publikacja 26.09.2013 00:15

Jest tu fragment płaszcza św. Jadwigi, dyplom od tureckiego sułtana, zabytkowa szopka bożonarodzeniowa. A potężny strych pod remontowanym dachem co rusz odsłania nowe skarby – na przykład świece z opowieścią o życiu księżnej.

 S. Beata na remontowanym strychu S. Beata na remontowanym strychu
Agata Combik /GN

Udrzwi trzebnickich boromeuszek wkrótce stanie tłum pielgrzymów przybywających w październiku do grobu św. Jadwigi. Niewielu wie, ile za tymi drzwiami pamiątek z dawnych lat, wciąż odkrywanych i odsłaniających swe tajemnice. Krystyna Klamińska, prezes fundacji „Ocalić, by służyć”, w remontowanym zakątku klasztornego strychu znalazła we wrześniu zakurzone skrzyneczki zbite z desek, a w nich owinięte bibułką ozdobne świece – jedna z napisem „Breslau 1943”. Świece przypominają barwne księgi o najbardziej znanej mieszkance tego miejsca.

Z misją w Turcji

Okazało się, że były wykonane na jubileusz 700. rocznicy śmierci św. Jadwigi. Obecnie można je już zobaczyć w klasztornym muzeum, nad którym trzyma pieczę s. Olimpia. – Na świecach ukazano historię życia świętej, począwszy od jej zaślubin z księciem Henrykiem – opowiada. – Dalej przedstawione są sceny zaczerpnięte z Księgi Jadwiżańskiej, m.in. rozdawanie chleba ubogim czy śmierć św. Jadwigi. Znaleziska po raz pierwszy zostały zaprezentowane zwiedzającym w czasie ostatnich Dni Kultury Chrześcijańskiej. Siostra Olimpia pokazała wtedy gościom mało znane eksponaty muzealne – na przykład fragment autentycznego płaszcza św. Jadwigi. Ostatnia opatka tutejszych cysterek, gdy nieuchronnie zbliżała się sekularyzacja klasztoru, w tym niepewnym czasie podzieliła przechowywany tu płaszcz księżnej na kawałki i rozdała współsiostrom. Jeden z nich trafił także do ks. kan. von Schalscha – krewnego przełożonej. Gdy był już w podeszłym wieku, zwrócił go do klasztoru, powierzając boromeuszkom, które podjęły jadwiżańskie dziedzictwo cysterek. Wśród niezwykłych pamiątek jest także XIX-wieczny dyplom dla sióstr, otrzymany od tureckiego władcy. – W czasie wojny turecko-rosyjskiej 7 boromeuszek pojechało do Konstantynopola na niemal dwa lata, na zaproszenie tamtejszego sułtana, by pielęgnować żołnierzy. Zaprosił je przez królową Karolinę z Bawarii – wyjaśnia s. Olimpia. – Widać daleko sięgała sława ich ofiarności. Gdy wracały, każda otrzymała od niego dyplom i medal. Sułtan podarował im ponadto taką sumę pieniędzy w złocie, że mogły za nie zbudować w Cieszynie, przy domu starców, mały kościółek.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.