Zegar stanął w Brzózce

Agata Combik

|

Gość Wrocławski 30/2014

publikacja 24.07.2014 00:00

Strażnik pamięci. Po latach pracy odpoczywają tu cepy, grabie, podróżne kufry; na zdjęciach ludzie żenią się, orzą ziemię i tańczą. Bezcenne pamiątki przypominają o ojcu – kołodzieju, z zamiłowania kronikarzu i zbieraczu. W stodole jego syna, Augustyna Czyżowicza, przetrwały skrawki świata, który przeminął.

 Augustyn Czyżowicz ze swoim aparatem i zdjęciami Augustyn Czyżowicz ze swoim aparatem i zdjęciami
Agata Combik /Foto Gość

Zobaczysz tu narzędzia do wyrobu lnu – międlice i cierlice, młynek do mielenia ziarna (jak z epoki kamiennej – mówi gospodarz), klucz z czasów I wojny światowej, kołodziejski warsztat, tokarnię i drewnianą piastę toczoną na niej, wiertła, podkowy, wielkie piły do przerzynania belek drewna, banknoty, dokumenty oraz mnóstwo zdjęć. A wszystko to oplecione barwnymi opowieściami pana Augustyna – od pewnego czasu odwiedzanego często przez badaczy, muzealników, studentów i naukowców przygotowujących prace na temat niezwykłego kronikarza i jego zbiorów.

Stalin i długa podróż

A. Czyżowicz pochodzi z miejscowości Sąsiadowice w powiecie Sambor na Kresach, z województwa lwowskiego. Wieś, długą na 7 km, zamieszkiwało ok. 3 tysięcy ludzi – w większości ze sobą spokrewnionych. Stamtąd przywieziona została część zgromadzonych przedmiotów – na przykład żarna. Pan Augustyn, urodzony w 1939 r., wybuchu wojny nie może pamiętać, ale wiele scen z późniejszych lat – owszem. Siedzenie w piwnicach, ostrzał. Z jednej strony Niemcy, z drugiej „Ruscy”, w lesie obok oddziały AK, chroniące ludność przed bandami UPA. Po wojnie, w 1945 r., rodzice wysłali go do szkoły – żeby się po wiosce nie włóczył.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.