Dar czasu

ks. Jakub Łukowski

|

Gość Wrocławski 36/2014

publikacja 04.09.2014 00:00

Szkolny wolontariat. Po trzech godzinach stania przed bramą cmentarza Sylwia była naprawdę zmarznięta. Znicze szły jak woda, ale listopadowa szaruga dała się mocno we znaki. Na szczęście zmienniczka przyszła punktualnie. Przez cały dzień nastolatki nie zarobiły dla siebie ani grosza. Zbierały na hospicjum.

Namysłowianie przyzwyczaili się już do listopadowych akcji i odnoszą się do nich z dużą sympatią Namysłowianie przyzwyczaili się już do listopadowych akcji i odnoszą się do nich z dużą sympatią
Zdjęcia Archiwum szkoły

Nauczyciele narzekają, że z roku na rok w szkołach pracuje się coraz trudniej. Bywa, że rodzice prawie zupełnie tracą kontakt ze swoimi nastoletnimi dziećmi, a te niemal codziennie na długie godziny zatapiają się przed ekranami komputerów. Mówi się, że nastolatki są nieustannie znudzone i trudno je czymkolwiek zainteresować, a już na pewno nie czymś pożytecznym. Tymczasem, jeśli nawet coś z tego, o czym tu mowa, ma odzwierciedlenie w rzeczywistości, to z ostatnią z wymienionych tez można, a nawet trzeba dyskutować.

Zaskoczeni, że ktoś ma czas

Kapłan odwiedzający pacjentów oddziału opiekuńczo-leczniczego w namysłowskim szpitalu w jednej z sal spotyka dwie uczennice gimnazjum, w którym uczy religii. Z Komunią św. przychodzi tu przynajmniej raz na tydzień. Zdążył już poznać pacjentów i zorientował się, że tłumów odwiedzających raczej tu nie widuje. – Czy ta pacjentka to babcia którejś z was? – pyta zaskoczony, bo nigdy wcześniej żadnej z nich tutaj nie spotkał. – Nie – pada odpowiedź. – Jesteśmy wolontariuszkami – mówi jedna z dziewczyn. Dorota i Nikola – wtedy jeszcze uczennice III kl. Gimnazjum nr 2 w Namysłowie, które z powodzeniem ukończyły w tym roku – zaangażowały się w działalność szkolnego wolontariatu.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.