Rachunek za stan wojenny

Tomasz Białaszczyk

|

Gość Wrocławski 37/2014

publikacja 11.09.2014 00:15

Czy są takie pieniądze, które zrekompensują 138 miesięcy bezrobocia? Czy da się wyliczyć sprawiedliwą kwotę za lata internowania i miesiące aresztu? Już niedługo we Wrocławiu zapadnie wyrok w sprawie zadośćuczynienia dla byłego opozycjonisty.

 Sierpień 1980. Zajezdnia autobusowa nr VII na ul. Grabiszyńskiej podczas strajku solidarności ze Stocznią Gdańską Sierpień 1980. Zajezdnia autobusowa nr VII na ul. Grabiszyńskiej podczas strajku solidarności ze Stocznią Gdańską
Archiwum GN

Wszystko ma się rozstrzygnąć 17 września. Na ten dzień wyznaczono ostatnią rozprawę procesu, w którym Antoni Lenkiewicz z wielkim uporem wal- czy o swoje prawa, a także przeciera ścieżki innym – takim jak on. Liczy, że korzystne dla niego orzeczenie będzie precedensem i pociągnie za sobą lawinę podobnych spraw.

Niepokorny

Życiorys A. Lenkiewicza, prawnika i historyka, zasługuje na opisanie w książce. Dość przypomnieć, że jako 15-latek, w 1949 r., współtworzył konspiracyjny Związek Skautów Polski Walczącej w Pasłęku i Morągu. W 1952 r. został za to aresztowany i przez Wojskowy Sąd Rejonowy w Olsztynie skazany na 12 lat więzienia. Objęty przepisami dwóch amnestii został zwolniony z zakładu karnego w maju 1956 r. – Dodatkowo utraciłem na 4 lata prawa obywatelskie oraz zasądzono przepadek mego mienia – wspomina. Tuż po wyjściu na wolność rozpoczął studia na Uniwersytecie Wrocławskim. Działał aktywnie w reaktywowanym ZHP. W roku 1968, będąc zwykłym urzędnikiem, Lenkiewicz został zwolniony dyscyplinarnie z pracy za odmowę napisania listu do polskich żołnierzy interweniujących w Czechosłowacji. – Od 1977 r. byłem wrocławskim kolporterem wydawnictw niezależnych, a w 1979 r. wstąpiłem do Konfederacji Polski Niepodległej, pierwszej partii politycznej otwarcie żądającej uniezależnienia się od ZSRR. Byłem szefem KPN na Dolnym Śląsku i członkiem Rady Politycznej – dodaje. W sierpniu 1980 r. A. Lenkiewicz zaangażował się w strajk w MPK, a po podpisaniu porozumień sierpniowych został kierownikiem radców prawnych w nowo powstałym związku NSZZ „Solidarność” oddział we Wrocławiu i delegatem na pierwszy zjazd związku. Po wprowadzeniu stanu wojennego działacz został internowany. W ciągu 13 miesięcy przenoszono go między sześcioma różnymi miejscami odosobnienia. – Żeby utrudnić kontakt z rodziną, wywieziono mnie w odległe Bieszczady. Stosowano względem mnie również różne inne formy represji, włącznie z ciężkim pobiciem w Strzelcach Opolskich. Byłem zamykany w karnej celi (karcerze), miałem zakaz kontaktów z przedstawicielami Międzynarodowego Czerwonego Krzyża oraz spacerów. To wszystko odbiło się na moim zdrowiu – tłumaczy. Po zwolnieniu Lenkiewicz otrzymał propozycję podpisania „lojalki”. – Moje stanowcze „nie” spowodowało, że do 1994 r. nie znalazłem żadnego stałego zatrudnienia – mówił przed sądem. Kolejne miesiące w więzieniu opozycjonista spędził po rzekomym pobiciu funkcjonariuszy SB oraz zniszczeniu mienia państwowego, które miało miejsce po prelekcji 11 listopada 1985 r. w kościele św. Karola Boromeusza.

O godne życie

Wolna Polska przyszła do Antoniego Lenkiewicza dopiero w 1994 r., kiedy późną jesienią nabył prawa emerytalne i na jego konto zaczęła wpływać skromna suma, której blisko połowa szła od razu na zakup lekarstw. Po 1989 r. nie było dla niego zatrudnienia, choć w pierwszych wolnych wyborach samorządowych został wybranym na wrocławskiego radnego.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.