Wrocławskie ślady Mary Wagner

kb

publikacja 10.10.2014 00:29

Najpierw spotkanie z młodzieżą w liceum salezjańskim, a potem z mieszkańcami Wrocławia w kościele ojców oblatów pw. Najświętszej Maryi Panny Królowej Pokoju - Mary Wagner wysłuchało kilkaset osób. Jej opowieść zrobiła wrażenie.

Wrocławskie ślady Mary Wagner Mary Wagner w liceum salezjańskim Karol Białkowski /Foto Gość

Aula liceum salezjańskiego wypełniona była po brzegi, choć trzeba przyznać, że wbrew oczekiwaniom nie tylko uczniami wrocławskich szkół. - Bardzo słaba była odpowiedź młodzieży i nauczycieli w gimnazjach i szkołach ponadgimnazjalnych, ale cieszymy się z obecności każdego z was - mówił na wstępie ksiądz dyrektor Jerzy Babiak. W tej sytuacji w spotkaniu mogli wziąć też udział okoliczni mieszkańcy z parafii pw. Chrystusa Króla.

Mary Wagner przez 22 miesiące odbywała karę więzienia w zakładzie w Toronto za to, że na terenie klinik aborcyjnych starała się nakłonić kobiety, które były tuż przed zabiciem swojego dziecka, do zmiany decyzji. Decyzja sądu odbiła się szerokim echem również w Polsce, stąd Fundacja Pro-Prawo do Życia zaprosiła kobietę, by opowiedziała o swojej walce o życie nienarodzonych. Jak sama przyznała, jej przywiązanie do wartości pro-life wyniesione zostało z domu rodzinnego. - Moja mama angażowała się np. w ośrodkach  dla matek oczekujących narodzin swojego dziecka.

Nawiązując do swoich problemów z kanadyjskim prawem zarysowała jak zmieniało się ono w ostatnich latach. Jak zaznaczyła, aborcja w jej kraju po raz pierwszy została zalegalizowana 1969 r., ale istniały pewne restrykcje, które ją ograniczały. Jednak od 1988 r. każda kobieta może się zgłosić i skorzystać w sposób legalny z aborcji w każdej chwili. - Na obecnym etapie nienarodzone dziecko w ogóle nie jest podmiotem prawa, nie jest chronione jako człowiek. Według prawa kanadyjskiego człowiek staje się dopiero wtedy, gdy się urodzi - mówiła proliferka. Konsekwencją tego jest ok. 100 tys. zabitych nienarodzonych rocznie.

Przypomniała także, że restrykcje względem tych, którzy manifestują to, że nie zgadzają się na zabijanie nienarodzonych nie jest czymś nowym. - W USA aborcja została zalegalizowana mniej więcej w tym samym czasie i bardzo szybko powstała organizacja złożona z katolików świeckich i duchownych - Operation Rescue. Ich działalność polegał na zbieraniu się pod klinikami aborcyjnymi, aby stanowić mur między kobietą, która chciała tam wejść, a samą kliniką. Pomimo tego, że te manifestacje miały charakter pokojowy, bardzo szybko okazało się, że władza będzie postępować w sposób brutalny aresztując czasem nawet tysiąc osób na raz - opowiadała. To spowodowało, że "Operacja Ratunek" przestała funkcjonować ze względu na obawę o szykany. Dlatego działacze pro-life zmienili taktykę próbując wejść w dialog z kobietami, które zadecydowały o aborcji, ale władze sobie i z tym poradziły wyznaczając pewne strefy, w których nie można było przekonywać do odstąpienia od aborcji.

___________________

Polub nas, a nie przegapisz żadnej naszej informacji:

Mary Wagner przekonywała, że legalna aborcja jako fakt społeczny doprowadziła do zobojętnienie Kanadyjczyków, a jej działalność i podobnych jej osób to działanie na rzecz opuszczonego i cierpiącego Chrystusa. - Dlatego staram się wejść do klinik i do ostatniej sekundy przekonywać kobiety, aby nie dokonywały tej zbrodni i nie zabijały swoich dzieci. Siłą modlitwy, ale również rozmowy chcę je odwieść jak najdalej od tych miejsc i decyzji - dodała.

Po kilkunastominutowym świadectwie przyszedł czas na pytania. Uczestnicy spotkania byli zainteresowani m. in. tym jakie zdanie o działalności Mary ma jej najbliższa rodzina. Proliferka przekonywała, że czuje ich wsparcie, ale też lęk o nią. Zapytana o to jak wiele dzieci udało jej się uratować dzięki rozmowom z kobietami powiedziała, że nie da się tego określić. - Wiem o 4 przypadkach, ale przestrzegam przed zagłębianiem się w statystyki. Dla każdego uratowanego życia warto było pójść do więzienia - zaznacza.

Odpowiadając na kolejne pytanie mówiła, że warunki w więzieniu były znośne. Mogła też praktykować swoją wiarę. Dzięki protestanckiemu pastorowi udało jej się poprosić o posługę duchową kapłana katolickiego. Co ciekawe był nim Polak i to pochodzący z Dolnego Śląska. Ks. Paweł Hrynczyszyn przez ponad rok, jako diakon, mieszkał i posługiwał również we Wrocławiu. Był związany z DA "Maciejówka. Wypowiadając się o Mary Wagner mówił wprost o tym, że jest ona święta. - Poznałem ją dobrze i odwiedzanie jej jest dla mnie błogosławieństwem. Nie sądzę, by ludzie byli tego świadomi, ale to, co ona robi, jest naprawdę heroiczne - przekonywał również na łamach Gościa Niedzielnego.

Drugie spotkanie, w parafii Najświętszej Maryi Panny Królowej Pokoju na wrocławskich Popowicach, poprzedziła Msza św. Dopiero po niej M. Wagner podzieliła się ze słuchaczami swoim świadectwem. Również i tutaj można było zadawać jej pytania.

___________________

Polub nas, a nie przegapisz żadnej naszej informacji: