Koszykarskie mikołajki

Maciej Rajfur

publikacja 03.12.2014 20:02

Prowadzenie dopingu na trybunie zapalonych kibiców. Rozmowa, autograf, pamiątkowe zdjęcia z koszykarzami Śląska Wrocław. A na koniec paczki pełne słodkości - tak dzień św. Mikołaja obchodziły dzieci Wrocławskiego Centrum Opieki i Wychowania.

Koszykarskie mikołajki Uczynić dzieci radośniejszymi to bezcenne doświadczenie Maciej Rajfur /Foto Gość

To wszystko za sprawą Klubu Kibica „Kosynierzy”. Fanatycy koszykarskiego Śląska Wrocław zorganizowali dla dzieci z domu dziecka niezwykły sportowy wieczór z Polską Ligą Koszykówki. Przede wszystkim najmłodsi mogli na trybunie w Hali Orbita dopingować razem z najbardziej zagorzałymi kibicami. Śpiewano znane przyśpiewki, a momentami nawet tańczono w podskokach w sektorze K. W dodatku drużyna WKS-u Śląska Wrocław prowadziła przez całe spotkanie i gładko pokonała Polpharmę Starogard Gdański 91:48.

- Byłem pod wrażeniem żywiołowego dopingu dzieci. Miały bardzo dużo energii. Nie sądziłem, że będą tak pozytywnie nastawione. Myślałem, że wręcz przeciwnie – okażą nieśmiałość, może lęk przed ciągłym i głośnym kibicowaniem. Ale wyszło zupełnie inaczej. Brak mi słów. Chciałbym w każdym meczu mieć takich kompanów na trybunie - dzielił się wrażeniami po meczu Marcin Chowański, prowadzący regularnie doping „Kosynierów”.

Na samych emocjach sportowych się nie zakończyło. Po meczu dzieci z Wrocławskiego Centrum Opieki i Wychowania mogły zejść na parkiet, a tam czekali już ich sportowi idole - koszykarze Śląska. Rozmowy, autografy oraz pamiątkowe zdjęcia - to były niezapomniane chwile dla najmłodszych, którzy wcześniej o niczym nie wiedzieli. Na koniec mali kibice otrzymali paczki, przygotowane przez "Kosynierów".

- Cieszymy się, że takie akcje są dla nas organizowane. Nie chodzi tylko o paczki, za które oczywiście bardzo dziękujemy, ale o zwrócenie uwagi na naszych podopiecznych. Ktoś poświęca się i uczy te dzieci kibicowania, daje im mnóstwo pozytywnych emocji. Poznają świat sportu w tak wspaniały sposób. Co ważne, tutaj w hali nikt ich nie wytyka palcami, bo przyszły z domu dziecka. Dopingują jak wszystkie inne dzieci zgromadzone na meczu. Nikt ich nie odpycha. Nareszcie nie stoją gdzieś z boku, nie są odizolowane, tylko stają się częścią szanowanej grupy: koszykarskich kibiców - tłumaczy Mariola Korman, pedagog z WCOW.

To pierwsza tego typu akcja Klubu Kibica "Kosynierzy", którego członkowie poświęcili swój czas i pieniądze, aby sprawić radość dzieciom i zarazić je duchem sportowej rywalizacji. Najmłodsi po wszystkim nie skąpili starszym kolegom podziękowań oraz ciepłych słów.

- Dziękuję za to wszystko. Bardzo mi się podobało. Szczególnie, gdy stałem z megafonem i prowadziłem doping. Boli mnie gardło, ale jestem zachwycony. Chciałbym to powtórzyć i w przyszłości regularnie kibicować na meczach - mówił rozemocjonowany Michał, który najbardziej żywiołowo reagował podczas meczu.

________________

Polub nas, a nie przegapisz żadnej naszej informacji: