Grzyby i dużo śniegu

kb

|

Gość Wrocławski 51-52/2014

publikacja 18.12.2014 00:15

Nie wszyscy podopieczni Zakładu Opiekuńczo- -Leczniczego działającego przy ul. Rydygiera nadchodzące Boże Narodzenie spędzą w domu.

W ramach warsztatów terapii zajęciowej pacjenci malowali świąteczne obrazki W ramach warsztatów terapii zajęciowej pacjenci malowali świąteczne obrazki
Karol Białkowski /Foto Gość

Placówka prowadzona przez siostry boromeuszki zapewnia całodobową opiekę osobom starszym i schorowanym. Zbliżający się czas świąt to dodatkowe wyzwanie organizacyjne dla opiekunek i współpracowników. Większość z 70 pensjonariuszy nie wraca bowiem do swoich domów ze względu na zbyt zaawansowane choroby.

Pasterka w seminarium

Pan Adam Kwaśnik za chwilę wyjeżdża na kontrolę rozrusznika serca. Leży w łóżku, oczekując na sanitariuszy. Karetka jednak jeszcze nie dotarła, więc mamy kilka chwil na rozmowę. – 1 grudnia skończyłem 99 lat – zaczyna. Mówi cicho i z pewną trudnością, ale w miarę upływu czasu się rozkręca. Zapytany o to, na co najbardziej czekał w związku z Bożym Narodzeniem, odpowiada z prostotą, że na przyjście Pana Jezusa. – Jak byliśmy dziećmi, to mama przygotowywała choinkę i żłóbek, a my przez cały Adwent chodziliśmy z lampionami na Mszę św.– opowiada. Zwraca uwagę, że przed wojną w jego rodzinnym Raniżowie w województwie lwowskim Roraty odbywały się o 5.30 rano. – Dla dzieci była to największa radość, by wstać tak wcześnie i w mrozie po skrzypiącym śniegu, w świetle księżyca, iść do kościoła – dodaje.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.