Czy mały Jaś może zostać zabity przez lekarzy?

Karol Białkowski

publikacja 15.02.2015 13:34

O potrzebie zaangażowania katolików w życie społeczne i polityczne mówił Tomasz Terlikowski. Podstawą rozważań była jego książka "Walka o Madryt". Organizatorem spotkania, które odbyło się w kaplicy przy kościele pw. św. Maksymiliana Marii Kolbego we Wrocławiu, był Instytut Ordo Caritatis.

Czy mały Jaś może zostać zabity przez lekarzy? Redaktor Tomasz Terlikowski Karol Białkowski /Foto Gość

Redaktor naczelny TV Republika rozpoczął swoją prelekcję od podania przykładów antychrześcijańskiej polityki prowadzonej przez odwołujące się do tradycji chrześcijańskich partie w Europie. Zaznaczył, że tzw. konserwatywne rządy w Hiszpanii, Niemczech i Wielkiej Brytanii w ostatnich latach liberalizowały prawo dotyczące np. aborcji, związków homoseksualnych. Przekonywał, że wprowadzały prawodawstwo, które ogranicza prawa chrześcijan do uczestnictwa w życiu publicznym.

T. Terlikowski zaznaczył, że w Polsce jeszcze nie jest aż tak źle, ale ostrzegł, że są przesłanki, iż w złym kierunku podążamy. - To, że jest lepiej nie oznacza, że jest dobrze. To, że jest lepiej, nie oznacza także, iż za chwilę nie może być gorzej - mówił.

Nawiązał do dyskusji związanej z decyzją o odmowie aborcji przez prof. Chazana i konsekwencji jakie go za to spotkały. - Pytaniem, jakie trzeba było sobie przy tej sprawie zadać, jest to, czy mały Jaś, człowiek, może zostać zabity przez lekarzy, czy nie i czy prawo może zmuszać lekarza do tego, żeby małego Jasia zabił. To była istota sporu - tłumaczył. - Trzeba jednak sobie też uświadomić, że był tam inny spór. Dotyczył tego, czy katolik w Polsce ma takie same prawa jak człowiek niewierzący. Czy katolik w Polsce może wykonywać każdy zawód.

Podkreślił, że w tym czasie do opinii publicznej wysłanych zostało kilka sygnałów, które dają negatywną odpowiedź. Przywołał m. in. raport komisji bioetycznej PAN, w którym napisano wprost, że jeśli ktoś nie chce z przyczyn ideowych wykonywać aborcji, to nie powinien zostawać lekarzem ginekologiem-położnikiem. - Później pojawiła się sprawa deklaracji wiary. Podpisało go jakieś 2 proc. lekarzy, a zrobiono aferę jakby podpisało go 100 proc. i zawierał nie wiadomo jakie rzeczy. A on po prostu mówił, że lekarze katolicy przyjmują, że życie ludzkie jest święte od poczęcia do naturalnej śmierci, i że lekarz nie może uczestniczyć w procedurze zabijania - przypomniał. Zwrócił uwagę, że wtedy usłyszeliśmy bardzo jasną deklarację od pozostałych medyków. Stanowczo mówili o tym, że każdy student, który podpisał deklarację powinien być relegowany ze studiów medycznych, a każdy funkcyjny lekarz - ordynariusz, wykładowca - powinien zostać usunięty ze stanowiska, bo ważniejsze są dla niego reguły religijne niż prawo stanowione.

- To sformułowanie oznacza, że trzeba usunąć z miejsca pracy każdego katolika ponieważ na każdym z nas, w sytuacji sprzeczności prawa naturalnego, nie mówiąc już o Boskim, z prawem stanowionym, to pierwsze jest wyżej. To jest oczywiste - zaznaczył. Trzeci spór związany z tzw. sprawą prof. Chazana dotyczył klauzuli sumienia. Komisja bioetyczna PAN zwróciła się do Trybunału Konstytucyjnego sugerując, że polskie prawo - klauzula sumienia - nie jest zgodne z konstytucją.


Polub nas, a nie przegapisz żadnej naszej informacji:

T. Terlikowski zgodził się, że tak jest. Dlaczego? Bo nie gwarantuje wolności sumienia. Lekarz może odmówić zabiegów, z którymi się nie zgadza, ale musi wskazać kogoś, kto za niego ten zabieg wykona. Można nie zabić, ale trzeba wskazać kto to zrobi. - Ktoś powie, że to przesada, ale to tak jakbym chciał zabić swoją teściową. Moje sumienie mi na to nie pozwala, ale tam za rogiem są świetnie wyszkoleni w zabijaniu ludzie. Czy zwracając się do nich byłbym odpowiedzialny za współudział w zabójstwie? Oczywiście, że tak. Tu jest dokładnie tak samo.

Przypomniał, że ograniczanie praw katolików ma swoją kontynuację. Przypomniał, że w Rzeszowie sąd zakazał dwóm oskarżonym pikietowania i wypowiadania się na temat szpitala "Pro Familia", w którym pobożnych pracowników zmuszano do uczestnictwa procederze aborcji. - W przypadku tych dwóch osób ograniczono absolutnie fundamentalne prawa obywatelskie - do wolności wypowiedzi i do protestowania - zauważył. Podkreślił, że  to jeszcze nie jest wyrok tylko postanowienie sądu. Na wyrok czekamy.

W swoim wystąpieniu red. Tomasz Terlikowski nawiązał również do konwencji antyprzemocową. - Wszystkie elementy antyprzemocowe w polskim prawie już są. Co więcej, polskie prawo i kultura są takie, że poziom przemocy wobec kobiet jest trzykrotnie mniejszy jak w Szwecji - zaznaczył. Zauważył również, że w konwencji nie ma ani słowa o głównych przyczynach przemocy jakim są uzależnienia od alkoholu i narkotyków. - Czytamy tam za to, że źródłem przemocy są stereotypowe role płciowe. Stereotypowe, czyli tak naprawdę biologiczne, a także dominacja mężczyzn nad kobietami. To język wzięty z Engelsa - przybliżał.

Przypomniał, że według niemieckiego filozofa przemoc klasowa ma swoje źródło w relacjach  w małżeństwie, gdzie mężczyzna to burżuazja, a kobieta klasa wyzyskiwana, robotnicza. W omawianej konwencji źródłem wszelkiej przemocy jest również różnica płci i zawsze napastnikiem jest mężczyzna, a ofiarą kobieta.

Terlikowski przywołał naukę św. Jana Pawła II, który mówił, że mimo równości w godności, z samego faktu biologicznego powołania kobiety i mężczyzny są różne. Zaznaczył również, że pomijanie biologicznych różnic i skupianie się na kulturowych jest furtką do wprowadzenia gender. - Słyszałem w mediach, że cała Europa podpisała konwencję, ale ja sprawdziłem. Z 34 państw podpisało 15. Nie podpisały m. in. Berlin i Londyn.

- W dużej mierze partie zachodnie, tzw. konserwatywne, prawicowe nie różnią się co do kierunku w jakim mamy iść. Różnią się w kwestii: w jakim tempie. Chadecy mówią , żeby robić to wolniej, a lewica mówi, że szybciej. Coraz rzadziej spotyka się polityków, którzy mówią, że to w ogóle nie jest ten kierunek, bo takie działanie prowadzi nas ku przepaści -  dodał.

Co robić, by przeciwdziałać działaniom antychrześcijańskim w Polsce? - Wiele wskazuje, że za dużo do roboty nam nie zostało. Człowiek świecki został przez Pana Boga powołany również do działalności politycznej, by poprzez środki polityczne przeciwdziałać temu, co się dzieje - tłumaczył.

O skuteczności tych działań decyduje przede wszystkim wychowanie w rodzinach - w wierze i wierności. Następnym elementem jest zaangażowanie na poziomie lokalnym, gdzie wiele złych inicjatyw można zblokować. Kolejną drogą jest przełożenie naszych poglądów na głosowania w wyborach. - Jeśli wybieramy kandydatów, którzy są przeciwko Kościołowi, rodzinie, życiu, to na nas  spada odpowiedzialność za ich decyzje - wyjaśniał.

- Wiele wskazuje na to, że ta walka, przynajmniej w Europie, będzie bardzo trudna do wygrania, jeśli nie niemożliwa, ale rycerz, a nie ma chrześcijaństwa bez etosu rycerza, który walczy nie tylko w sprawach wygranych, ale także w takich, które są na pierwszy, drugi, czy piąty rzut oka przegrane. Paradoks polega na tym, że często rycerz w tej wojnie wygrywa ponieważ nie walczy sam - przekonywał.

Nawiązał również do okresu II wojny światowej i procesów norymberskich. - W 1942 i 43 r. argumentacja eugeniczna była uznawana przez wszystkich. Wtedy też lekarz mówili, że  skoro jest prawo stanowione, to my musimy je wykonywać, nawet jeśli się z nim nie zgadzamy - opowiadał. Już trzy lata później rozpoczął się pierwszy proces lekarzy. Większość z nich została skazana. Na jakiej podstawie? Stwierdzono istnienie prawa naturalnego. - Gdyby przyjąć logikę współczesnych polityków i mediów, które mówią, że nie ma prawa naturalnego, a prawo stanowione jest prawem najwyższym, to nie można byłoby postawić ani jednego przestępcy w procesach norymberskich, bo oni działali w zgodzie z prawem - wnioskował.

- Może się okazać, że jak zaczniemy walczyć, to tę wojnę wygramy, a jeśli nawet z perspektywy ludzkiej przegramy, to jako chrześcijanie, my nigdy nie jesteśmy przegrani - przekonywał.

Po prelekcji był czas na dyskusję i zadawanie pytań, a na zakończenie spotkania redaktor naczelny Telewizji Republika podpisywał swoją książkę.


Polub nas, a nie przegapisz żadnej naszej informacji: