Obmycie nóg, ekskomunika i stos

ks. Stanisław Wróblewski

publikacja 09.03.2015 11:48

Liturgiczny rytuał obmycia nóg w Wielki Czwartek, który był, a zapewne w wielu miejscach jest nadal, najbardziej wyrazistym obrzędem tego dnia. Jak obrzęd wyglądał w średniowiecznym Wrocławiu?

Obmycie nóg, ekskomunika i stos Na zdjęciu wielkoczwartkowe uroczystości w parafii MB Królowej Pokoju we Wrocławiu-Popowicach Tomasz Lewandowski

Mandat na miłość wobec człowieka

Liturgiczny rytuał obmycia nóg w Wielki Czwartek, który był, a zapewne w wielu miejscach jest nadal, najbardziej wyrazistym obrzędem tego dnia, zawdzięcza swoją wręcz techniczną nazwę - Mandatum, słowom samego Chrystusa Pana, skierowanym do uczniów w czasie Ostatniej Wieczerzy. W zachowanych polskich średniowiecznych księgach liturgicznych znaleźć można wiele różnych nazw na określenie tego obrzędu, ale wszystkie posiadają rzeczownik - mandatum - nakaz, polecenie.

Ryt znany był już IV wieku po Chrystusie. Wspomina o nim św. Ambroży, biskup Mediolanu, jeden z Czterech Wielkich Ojców Kościoła Zachodniego w swoim dziele: „De sacramentis”. Akt ten dotyczył jednakże umycia nóg nowo ochrzczonym przy wejściu do kościoła, co było znakiem oczyszczenia z grzechów przed przyjęciem Komunii św. Prawdopodobnie łączy się to, z o wiele starszą tradycją, według której, obmycie nóg wiązało się z gestem gościnności jaki wyświadczano wobec podróżujących i nawiedzających domy wędrowców.

Zwyczaj ten na stałe wszedł do obowiązków opatów w klasztorach benedyktyńskich, co nakazuje w swojej regule św. Benedykt z Nursji. Z czasem biskupi, na wzór zakonny, przyjęli ten obrzęd i zaczęli go stosować na pamiątkę Ostatniej Wieczerzy. Do ceremonii liturgii rzymskiej Kościoła wszedł na stałe dzięki pontyfikałowi rzymsko-germańskiemu (ok. 950 r.). Znano dwa ryty obmycia nóg: jeden w stosunku do duchowieństwa, drugi w stosunku do biednych.

Do Wrocławia przez Toledo

Mandatum stało się w prawodawstwie kościelnym obowiązkiem na synodzie w Toledo w 694 r. Nakazano aby był przestrzegany w kościołach nawet pod groźbą dwu miesięcznej ekskomuniki! Znamienne jest, że ta norma prawna dotyczyła nie tylko biskupów, ale i księży, co pośrednio wskazuje na praktykę obycia nóg także w kościołach parafialnych.

Podczas obrzędu czytano fragmenty z Ewangelii według św. Jana, śpiewano wiele antyfon z najważniejszą: Przykazanie nowe, oraz z powstałą w kręgach karolińskich: Ubi caritas - znaną dziś powszechnie parafrazą „Gdzie miłość wzajemna i dobroć”. Często głoszono także kazania. Zwrócić należy dodatkowo uwagę na to, że obrzęd ten nie miał ustalonej godziny celebracji, toteż w poszczególnych księgach liturgicznych, pochodzących z wielu kręgów i tradycji kultycznych, spotkać można zmienne pory dnia dla sprawowania tego rytu.

W katedrze wrocławskiej obrzęd ten rozpoczynał się około godz. 15. Dzwoniono wtedy trzykrotnie dzwonem. Wcześniej, zaraz po Mszy Wieczerzy Pańskiej, służba kościelna przygotowywała potrzebne naczynia. Liturgię rozpoczynano od proklamacji ewangelii wg św. Jana przez diakona. Najprawdopodobniej po niej wygłaszane było kazanie. Zgodnie z przepisami katedralnymi wygłaszać je mieli franciszkanie, którzy pełnili w katedrze służbę jako spowiednicy.

czytaj dalej na drugiej stronie


Polub nas, a nie przegapisz żadnej naszej informacji:

Inkwizytor i profanacja Eucharystii

Warto w tym miejscu dodać, że w 1453 roku we Wrocławiu gościł i nauczał żyjący na przełomie XIV i XV wieku znany kaznodzieja, reformator, papieski legat i inkwizytor św. Jan Kapistran, który zapisał się w historii stolicy Dolnego Śląska jako rzekomy inicjator pogromu Żydów i inkwizytor skazujący na śmierć przez spalenie na stosie za profanację Najświętszego Sakramentu. Gwoli ścisłości należy dodać, że podobne narracje wpisują się w pewien ogólnoeuropejski trend obciążania Żydów zarzutem profanacji Eucharystii, co miało miejsce w wielu miastach ówczesnej Europy, ale również na Śląsku, np. podobne wydarzenia miały miejsce w Świdnicy co opisane jest w wielu kronikach, a w tamtejszej katedrze znajduje się obraz, który je ukazuje.

To właśnie on, w Wielki Czwartek, miał głosić kazanie podczas Mandatum, jednak ze względu na chorobę uczynił to jego sekretarz. Kazanie zostało opublikowane, stąd wiadomo, że we Wrocławiu tematem kazań była tajemnica Eucharystii i kapłaństwa.

Po zakończeniu homilii rozpoczynał się właściwy obrzęd Mandatum. Biskup diecezjalny, bądź biskup pomocniczy w asyście dwóch prałatów z których jeden był dziekanem kapituły, ubrani byli w alby i stuły; najstarszy z prałatów dodatkowo w zielona kapę, natomiast proklamujący Ewangelię jako jedyny miał na sobie dalmatykę również zielonego koloru. Razem z asystą do stall kanonickich udawało się dwóch chłopców ze świecami.

W dokumentach liturgicznych mowa jest także o obmyciu nawzajem sobie nóg. Z zachowanych ksiąg wynika, że pierwotnie tego rytu dokonywano w bocznej kaplicy, następnie kapituła nakazała przenieść go do centrum świątyni. Liturgię Mandatum kończyło odmówienie Komplety - ostatniej modlitwy dnia. Po zakończeniu celebracji w zwyczaju naszej wrocławskiej diecezji, było wręczenie przez biskupa prezentów duchowieństwu i służbie kościelnej. Jednakże jak informują o tym akta kapitulne w związku ze wspomnianymi podarkami dochodziło do bliżej nieokreślonych niestosowności i z czasem powrócono do dawniejszej tradycji goszczenia duchownych i służby na dworze biskupim.


Polub nas, a nie przegapisz żadnej naszej informacji: