Jak pokonać dramat?

Gość Wrocławski 13/2015

publikacja 26.03.2015 00:15

O syndromie poaborcyjnym i zmagających się z nim kobietach i mężczyznach z Dominiką Tomczyszyn, terapeutką „NEST”, rozmawia Karol Białkowski.

Dominika Tomczyszyn Dominika Tomczyszyn
Karol Białkowski /Foto Gość

Karol Białkowski: Jak wiele osób z objawami syndromu zgłasza się do Pani rocznie?

Dominika Tomczyszyn: Trafiają do mnie osoby w większości mające świadomość problemu, ale są i takie, które nie zawsze wiążą swój stan psychiczny z popełnioną aborcją. Zdarza się, że zauważają to dopiero w trakcie terapii. Trudno podać mi liczbę osób rocznie zgłaszających się po pomoc: jest ich kilkadziesiąt. Mam wrażenie, że w tym roku jest ich więcej niż w poprzednim. Nie jestem w stanie ich obsłużyć, bo mam ograniczone możliwości czasowe, ale z innymi terapeutami przekazujemy sobie pacjentów. Obecnie pracuję z dziewięcioma kobietami i jednym mężczyzną. Co ciekawe, pewna część środowiska terapeutycznego uważa, że coś takiego jak syndrom poaborcyjny w ogóle nie istnieje. Ja jednak zauważam wspólne wzorce konfliktów doświadczanych po aborcji.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.