Wszyscy jesteśmy Barabaszami

Karol Białkowski

publikacja 27.03.2015 23:27

W Akademickiej Drodze Krzyżowej we Wrocławiu, według szacunków Policji, wzięło udział ponad 5 tys. ludzi.

Wszyscy jesteśmy Barabaszami Krzyż i tysiące idących za nim wyznawców Chrystusa nie są codziennością we wrocławskim rynku. Być może to świadectwo dało komuś do myślenia przez zbliżającym się Triduum Paschalnym Karol Białkowski /Foto Gość

'Pochód za krzyżem wyruszył spod kościoła uniwersyteckiego. Uczestnicy wydarzenia przeszli ulicą Kuźniczą i obeszli rynek. Droga Krzyżowa zakończyła się Eucharystią w kościele garnizonowym. Rozważania do poszczególnych stacji przygotował o. Karol Meissner. Miały one wspólny tytuł "Cena radości".

Uczestnikom Drogi Krzyżowej towarzyszyły piękne wielogłosowe śpiewy wykonaniu studentów. Ilość ludzi oraz treści wydobywające się z głośników sprawiały, że wielu przechodniów z zainteresowaniem przystawało i wsłuchiwało się w rozważania. Byli i tacy, którzy dołączyli do idących za krzyżem.

Tuż przed Eucharystią swoje słowo do zebranych skierował abp Józef Kupny. Dziękował za obecność i zaangażowanie. Zwrócił uwagę, że przed 2 tysiącami lat na Golgotę nie podążało tak wielu. - Niestety wtedy, gdy Pan Jezus najbardziej potrzebował obecności człowieka, wtedy przegapiliśmy tę szansę, aby być blisko Niego. Myślę, że ludzkość próbuje wciąż nadrobić ten stracony czas, dlatego chcemy mu towarzyszyć - mówił. - Tak jak wtedy życie toczyło się dalej, tak i my mogliśmy dzisiaj tego doświadczyć. Obok toczyło się życie swoim torem, a my szliśmy wpatrzeni w drzewo krzyża i rozważaliśmy w swoim sercu, być może tak jak Maryja, która towarzyszyła Jezusowi, Jego miłość, Jego cierpienie.

Ksiądz arcybiskup przekazał też życzenia świąteczne dla rodzin studentów, którzy niebawem wyruszą do swoich domów.

Na zakończenie Akademickiej Drogi Krzyżowej odbyła się Msza św. W homilii, ks. Mirosław Maliński z Centralnego Ośrodka Duszpasterstw Akademickich, przywołał scenę, która rozegrała się w domu Piłata. Zwrócił uwagę, że było tam czterech bohaterów - milczący, bezradny i bezbronny Chrystus, Piłat, który jest człowiekiem ogromnej władzy i podejmującym decyzje, złoczyńca i morderca Barabasz oraz tłum, którego moc i siła polega na tym, że krzyczy.

- W języku hebrajskim Barabasz oznacza syn ojca. Tak nazywano ludzi, których genealogii nie znano, ale Barabasz to także każdy z nas. I tłum krzyczy: "Uwolnij Barabasza", czyli uwolnij każdego z nas. I ten tłum myśli, że Piłat jest wstanie to zrobić, że ma taką moc, siłę i potęgę. Czasem ogromną ufność pokładamy w mocy tego świata. Ten tłum nawet nie wie, że tak naprawdę modli się do tego, który jest bezsilny, do Chrystusa - mówił. - I cała scena kończy się bardzo ciekawie.Bo prawo nie zostało złamane - jest życie za życie, śmierć za śmierć. I ten, który nic nie może, jest niemy, dokonuje wszystkiego; ten, który może wszystko, jest wielkim i potężnym władcą, nie może zrobić tego, co chce. I na końcu tej sceny Barabasz odchodzi wolny. Taka jest siła i moc Ewangelii.

Akademicka Droga Krzyżowa
Katolicka tvRodzina


Polub nas, a nie przegapisz żadnej naszej informacji: