Ktoś tu kręci?

Karol Białkowski

Podane przez nas przed miesiącem statystyki wykonywania aborcji w regionie zostały sprostowane przez dolnośląski oddział NFZ jako błędnie zinterpretowane. Tymczasem dane opublikowane przez PAP uzyskane z centrali NFZ potwierdzają wersję sprzed sprostowania.

Ktoś tu kręci?

Po publikacji tabeli z wyszczególnieniem dolnośląskich placówek i liczb terminacji ciąż, które były w nich przeprowadzone, rozpętała się burza. Ostatecznie rzecznik dolnośląskiego oddziału Narodowego Funduszu Zdrowia wytłumaczyła, że przekazane wcześniej liczby dotyczą tzw. indukcji poronień (procedura M-17), która obejmuje zarówno aborcje, jak i wywołanie porodów dzieci zmarłych w łonie matki.

Na początku kwietnia Polska Agencja Prasowa podała statystyki dotyczące całej Polski. Dziennikarze, jako ich źródło, podali... Narodowy Fundusz Zdrowia. Wynika z nich, że w 2014 w naszym kraju przeprowadzono 1812 legalnych aborcji, o 458 więcej niż w roku 2013.

Z opublikowanych danych wynika również, że najwięcej zabiegów przerwania ciąży rozliczono (przez NFZ) na Dolnym Śląsku - 289, a dopiero w dalszej kolejności na Mazowszu - 269 i w Wielkopolsce - 214. Dziennikarze powołują się na świadczenie oznaczone w katalogu jako M-17 indukcja poronienia, co utożsamiają z legalną aborcją. Jako komentarz do publikacji w artykule zamieszczona jest wypowiedź Konsultanta Krajowego w dziedzinie Perinatologii prof. Mirosława Wielgosia.

Co ciekawe, dane przekazane PAP są praktycznie tożsame z tymi, które opublikowaliśmy w "Gościu" (nam podano liczbę 291).

Do czego zmierzam? Zastanawiam się po prostu czy NFZ na zapytanie o liczbę przeprowadzonych aborcji udostępnia dane bez odpowiedniego komentarza? Czy może nie wie, co udostępnia? Nasza publikacja sprzed miesiąca wywołała burzę i szybkie sprostowanie. Dlaczego? Bo dotyczyła konkretnych szpitali, dla których przeprowadzanie "zabiegów", mimo, że są legalne, to nie jest powód do chluby i stanowi raczej antyreklamę.

Jest jeszcze jeden "owoc" artykułu opublikowanego na stronie "Gościa Wrocławskiego". Komórka fundacji Pro - prawo do życia działająca w stolicy Dolnego Śląska zwróciła się do dyrekcji dwóch szpitali z oddziałami położniczo-ginekologicznymi o udostępnienie danych dotyczących aborcji.

Mamy wgląd w oficjalne odpowiedzi placówek. Z pierwszej wynika, że w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym im. Jana Mikulicza Radeckiego we Wrocławiu dokonano w 2014 r. 51 legalnych zabiegów terminacji ciąż żywych. Dyrekcja placówki zaznacza również w piśmie, że nie prowadzi innych statystyk, o których udostępnienie wystąpiła Fundacja, czyli o opisanie "sposobów zabijania dzieci".

Drugi szpital, do którego się w tej sprawie zwrócono - Szpital Specjalistyczny im. A. Falkiewicza we Wrocławiu - nie udzielił żadnych informacji zasłaniając się brakiem prowadzenia jakichkolwiek statystyk w tym zakresie, informując również, że "każdy taki przypadek opisany jest szczegółowo w dokumentacji medycznej pacjentki".

Powyższe odpowiedzi bardzo dziwią. Wydaje się wręcz niemożliwe, by placówki nie prowadziły dokładnych statystyk świadczeń, które wykonują i wykorzystywanych do nich medykamentów i instrumentów. Dlaczego? Bo niby w jaki sposób rozliczają aborcje z  Narodowym Funduszem Zdrowia, skoro w szpitalach nawet ilość chusteczek higienicznych, papieru toaletowego i worków na śmieci musi być określona w budżecie?

Należy nadmienić, że szpitale na podstawie art. 10 ust. 1 ustawy z dnia 6 września 2001 r. o dostępie do informacji publicznej (Dz. U. 2001 r. Nr 112, poz. 1198) są zobowiązane do udzielania takich informacji.

Ktoś tu kręci....

Nasze artykuły na ten temat:

Artykuł Polskiej Agencji Prasowej opublikowany na portalu mp.pl:


Polub nas, a nie przegapisz żadnej naszej informacji: