Po bigosie

Karol Białkowski

Dolnośląska Policja zabezpieczyła wpisy z jednego z portali społecznościowych. Internauci złamali ciszę wyborczą?

Po bigosie

Ceny na bazarku kształtowały się różnie, choć przez całą niedzielę budyń był droższy od bigosu. Różnica była raz większa, raz mniejsza, ale ostatecznie ukształtowała się na poziomie 53 zł za budyń i 47 zł za bigos. Internauci byli bardzo zainteresowani zakupami, dlatego na Twitterze wciąż ktoś nowy dopytywał o aktualności.

Zwariowałem? Nic podobnego. Sam zaglądałem przez nasz "gościowy" profil na bazarek wielokrotnie. Zresztą trudno było nie zwrócić uwagi na tę dziwną dyskusję. Bigos i budyń, a czasem również myśliwska i podwawelska, to słowa, które pojawiały się znacznie częściej niż choćby hasło "wybory". Co oznaczały? Ano nic innego tylko kandydatów, którzy w niedzielę oczekiwali, tak jak i miliony Polaków, na decyzję wyborców o nowym lokatorze Pałacu Prezydenckiego (tudzież Belwederu).

Budyń to Duda, bigos - Komorowski. Mniejsza o to skąd się wzięły te wyrafinowane, kulinarne pseudonimy. Grunt, że ostateczna cena za te smakowite produkty pokryła się z wynikami exit pool. Przypadek? Chyba nie. Dodatkowo Piotr Kraśko w TVP Info, tuż po 21, gdy okazało się, że cisza wyborcza została przedłużona, zaczął wręcz krzyczeć (takie miałem wrażenie), iż wspomniana cisza jest bez sensu, bo wszyscy muszą czekać na wyniki. Otóż wielu nie czekało. Znali je doskonale, tak jak on.

Dzisiaj ci, którzy ceny podawali na bazarku, dziś mogą mieć problemy. Bowiem podawanie sondaży podczas trwania ciszy wyborczej słono kosztuje - minimum 0,5 mln zł. Internetowych sprawców trzeba jednak zlokalizować, poznać ich tożsamość i oczywiście udowodnić popełnienie wykroczenia. Moim zdaniem niemożliwe.

Dolnośląska Policja będzie jednak próbowała. Zabezpieczone zostały wpisy na jednym z portali społecznościowych, które ponoć bezsprzecznie i bezpośrednio łamały "czas zakazany". Jak nieoficjalnie dowiedziała się Gazeta Wrocławska, dochodzenie nie dotyczy budyniu i bigosu, ale kto wie, czy do nich się też nie dobiorą...

A tak zupełnie serio wyłania się z tej sytuacji jeden wniosek. Skłaniam się ku opiniom, że cisza wyborcza w świecie internetu, tłiterów, fejsbuków i innych portali jest bez sensu. Niby nie można, a można. A ludzie zawsze będą chcieli zaspokoić swoją ciekawość. Jak nie budyń i bigos, to znajdą się inne sposoby. Więc po co się oszukiwać?


Polub nas, a nie przegapisz żadnej naszej informacji: