Priorytety? Najpierw Źródło

ac

publikacja 30.08.2015 14:01

15-dniowe rekolekcje - czy dla rodziny z dziećmi, ludzi pracujących zawodowo, spragnionych wakacji, w czasie których odpoczną, pobędą z sobą i dziećmi, to dobry pomysł?

Priorytety? Najpierw Źródło - Rekolekcje przynoszą mnóstwo owoców w życiu rodziny - przekonują Barbara i Piotr Agata Combik /Foto Gość

Wydawało by się, że może i nieco... szalony. Obcokrajowcy, po raz pierwszy biorący udział w formacji Ruchu Światło–Życie, powtarzają: "Nigdy nie uczestniczyliśmy w rekolekcjach trwających tak długo". Kiedy rozmawia się z nimi już po powrocie z turnusu, są zachwyceni.

Barbara i Piotr z Wrocławia, uczestniczący wspólnie w rekolekcjach oazowych od 13 lat, powtarzają, że dla nich to punkt kulminacyjny całego roku. – To kwestia priorytetów. Układanie urlopu zaczynamy od tego punktu. W lutym zapisujemy się na rekolekcje, a potem do nich dopasowujemy resztę urlopu. Okazuje się, że jeśli Pana Boga postawi się na pierwszym miejscu, do Niego dostosuje się pozostałe wymiary życia, na wszystko inne też znajduje się czas.

Małżonkowie podkreślają, że obecnie w Ruchu Światło–Życie istnieje wielkie bogactwo rekolekcji. Najpierw uczestniczy się w 15-dniowych, związanych z podstawową formacją (I, II i III stopnia) – i dobrze jest przeżyć je rok po roku, organizowane są jednak również rekolekcje tematyczne, krótsze. Wiele osób – jak oni – potem znów uczestniczy w 15-dniowych, podejmując podczas nich konkretną posługę.

– Nigdy nie żałowaliśmy czasu poświęconego na rekolekcje. On owocuje wielkimi łaskami dla małżeństwa, rodziny – podkreślają. – Jest czas na modlitwę, na służbę, na wyprawy. Na rekolekcjach Domowego Kościoła zawsze kilka godzin pozostawione jest na „pobycie” ze sobą rodziców i dzieci (w innym czasie, gdy dorośli uczestniczą w swoich zajęciach, ich latorośle mają zapewnioną opiekę); można wybrać się razem w góry czy na spływ. Ważne są także... dyżury. Mamy takie doświadczenie, że jeśli rekolekcje odbywają się w prostszych warunkach, wymagają zaangażowania np. w kuchni, przy obieraniu ziemniaków, tym łatwiej tworzy się między ludźmi głęboka wspólnota.

Małżonkowie z pasją mówią o biblijno-liturgicznym wymiarze Ruchu Światło–Życie. – To tu najłatwiej wdrożyć się w praktykę codziennego, regularnego Namiotu Spotkania, odkryć, jak życiodajny jest kontakt ze słowem Bożym – mówią. I wspominają o pięknym doświadczeniu adoracji Najświętszego Sakramentu z bardzo bliska, twarzą w Twarz z Jezusem, a także o „szkole dla ministrantów” – dzięki niej podczas rekolekcji dorośli mężczyźni na nowo odkrywają radość ze służby przy ołtarzu. – Nie zapomnimy pewnego 70-latka, który po latach znów dołączył do służby liturgicznej. Był tak przejęty, że jego żona trzymała w pogotowiu tabletki, na wypadek gdyby coś mu się stało. Wydawało mu się, że w tym wieku to już nie wypada stanąć przy ołtarzu, że nikt go tam nie chce. A to nie prawda – opowiadają.

Obalają także funkcjonujący gdzieniegdzie mit, że „przygodę z oazą” zaczyna się tylko w wieku młodzieńczym. – Nieprawda. Mój mąż ma za sobą całą oazową „młodzieżówkę”, ale ja nie – tłumaczy Barbara. – W pewnym momencie nasze dzieci zaczęły zadawać nam pytania: "Czemu musimy chodzić do kościoła, a inni nie muszą?", "Po co odmawiamy Różaniec?". Nie zawsze radziliśmy sobie z odpowiedziami. Wtedy stwierdziliśmy, że potrzebujemy jakiejś wspólnoty.

Piotr zauważa, że bez niej w dorosłym wieku – gdy już trudno uczestniczyć np. w spotkaniach duszpasterstw studenckich – życie duchowe człowieka łatwo usycha. Nigdy nie jest za późno, by do takiej wspólnoty dołączyć. I tu małżonkowie wspominają m.in. mamę swojej przyjaciółki. Zachęcona przez córkę dojrzała pani, już wdowa, od 2–3 lat jest w oazie dorosłych. „Wsiąkła po uszy”. Możliwości jest wiele – oazy Dzieci Bożych, oazy dla młodzieży starszej, młodszej, dla dorosłych (studenci, osoby nieżyjące w małżeństwie, wdowcy) i dla małżeństw (Domowy Kościół). Warto spróbować.

Dorota i Grzegorz w tym roku uczestniczyli w rekolekcjach oazowych III stopnia w Rzymie – zgodnie z zamysłem ks. Franciszka Blachnickiego dotyczącym tego etapu formacji. III stopień jest bowiem poświęcony tajemnicy Kościoła. Przygotowywali się do takich rekolekcji aż 4 lata. – To było niezwykłe doświadczenie bycia „w sercu Kościoła”, doświadczenie wspólnoty na różnych poziomach – mówią. – Po pierwsze, naszej wspólnoty małżeńskiej (pierwszy raz od wielu lat wyjechaliśmy sami, bez dzieci), poza tym wspólnoty naszego kręgu, który organizował wyjazd, całej oazy – spotkaliśmy w Rzymie osoby biorące udział w innych rekolekcjach Ruchu. Wreszcie było to doświadczenie więzi z Kościołem powszechnym, z Polakami obecnymi za granicą. Poczuliśmy się też częścią Rzymu, który mogliśmy przy okazji lepiej poznać dzięki naszym przewodnikom.

Szczególnym przeżyciem były dla małżonków środowy „Anioł Pański” z papieżem Franciszkiem, czwartkowa Msza św. przy grobie św. Jana Pawła II, udział w Eucharystii transmitowanej przez Radio Watykańskie. Uczestniczyli codziennie w Mszach św. w różnych kościołach Rzymu, gdzie dołączali do nich ludzie z różnych krajów. – Odkrywaliśmy ślady życia Kościoła pierwszych stuleci, dziedzictwo męczenników. Poczuliśmy się częścią wielkiej wspólnoty obejmującej Kościół na przestrzeni wieków – mówią. – Zrozumieliśmy, że jesteśmy częścią ogromnej mozaiki – takiej, jakie można zobaczyć w najstarszych chrześcijańskich świątyniach.

– Z Ruchem Światło–Życie jestem związany od 4 lat – mówi ks. Mateusz Ciesielski z Wrocławia. – Szukałem takiej formy pracy z młodzieżą, w której będzie miejsce i na formację, i na integrację. Ruch to zapewnia. 15-dniowe rekolekcje to czas tworzenia przyjacielskich więzi – z Bogiem, z ludźmi. Są na tyle długie, że z ludzi opadają maski, muszą stanąć w prawdzie o sobie, podjąć decyzję o otwarciu się na Pana. Zdarza się, że młodzi przyjeżdżają na rekolekcje trochę pod presją rodziców. Często okazuje się potem, że... nie chcą z nich potem wyjeżdżać. Reakcja na Krucjatę Wyzwolenia Człowieka? [zobowiązanie do powstrzymania się od alkoholu i innych używek – przyp. red.]. Pierwsza reakcja niemal wszystkich ludzi jest na „nie”. Gdy jednak zrozumieją całą ideę, odkryją, że takie zobowiązanie może być darem miłości, także dla drugiego człowieka, często wchodzą w to „na całego”. Okazją, by poznać bliżej KWC będzie ogólnopolskie spotkanie, jakie odbędzie się 26 września we Wrocławiu. Już teraz zapraszamy.

Zobacz także tutaj.