Nawet dla jednego człowieka

Maciej Rajfur

|

Gość Wrocławski 36/2015

publikacja 03.09.2015 00:15

Zaczęli od poszukiwań w ziemi. Potem ekshumacja, pogrzeb, modlitwa. Ta historia woła ich nieustannie.

 Wrocławska młodzież „Odry-Niemen”, która całymi dniami ciężko pracowała przy ekshumacjach, często wraca myślami na Ukrainę Wrocławska młodzież „Odry-Niemen”, która całymi dniami ciężko pracowała przy ekshumacjach, często wraca myślami na Ukrainę
Archiwum stowarzyszenia Odra-Niemen

Odkryli ją jakby na nowo. Przede wszystkim w sobie. Doskonale wiedzą, czym była zbrodnia wołyńska. Znają tragiczne losy Polaków. Ale dopiero gdy na miejscu zobaczyli wielką pustkę, usłyszeli nieugiętą ciszę, weszli w tragedię, która tam miała miejsce pod koniec sierpnia 1943 roku, jakby głębiej, mocniej. Zaczęło się przypadkiem, w maju 2015 roku. Potem wyjazd w lipcu, a w nocy z 30 na 31 sierpnia członkowie stowarzyszenia „Odra-Niemen” wrócili z uroczystości pogrzebowych na Wołyniu. Szczątków, które sami znaleźli. Ludzi, którym zwrócili godność.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.