Wszyscy jesteśmy zwycięzcami

Maciej Rajfur

publikacja 05.09.2015 11:55

Ponad 100 osób niepełnosprawnych, 5 drużyn, 2 bramki i jedna piłka - piłkarski turniej Milicz Football Cup pod patronatem "Gościa Wrocławskiego" nie tylko pokazał, że sport łamie bariery, ale i łagodzi obyczaje.

Wszyscy jesteśmy zwycięzcami Jak mówią w slangu piłkarskim - nikt nogi nie odstawiał Maciej Rajfur /Foto Gość

Dla uczestników to była wielka przygoda, dzięki rywalizacji i emocjom. Dla opiekunów - frajda i dobra zabawa, że mogli te emocje na twarzach swoich podopiecznych zobaczyć.

- Traktujemy przyjazd tu jako pewnego rodzaju święto. Poznamy nowych ludzi, zbierzemy nowe doświadczenia. W naszej okolicy jesteśmy sami, nie mamy podobnych sobie organizacji, dlatego chętnie przyjeżdżamy do Milicza. Nasi niepełnosprawni podchodzą do sprawy mocno ambicjonalnie. Bardzo to przeżywają. Pokazują tu swoją wrażliwość. Widać, jak dużo serca i zaangażowania wkładają w tę imprezę, co nas bardzo buduje - mówi Maria Karaban, kierownik Warsztatów Terapii Zajęciowej przy Stowarzyszeniu Przyjaciół Chorych "Nadzieja" w Namysłowie.

W turnieju wzięło udział 5 ekip. Najlepszą drużyną został milicki "Piłkarski Tryb Życia", o którym pisaliśmy już wcześniej (TUTAJ). Niepełnosprawni chłopcy pokonali nawet swoich terapeutów. Ci ostatni złośliwie, ale z uśmiechem, mówili po meczu, że uczeń przerasta już mistrza.

- Ten mecz nie był dla nas łatwy. Terapeuci mieli w swoich szeregach Marcina Folmera, a to nasz trener. Zna nas na wylot. Mimo to, daliśmy radę. Walczyliśmy do ostatniej sekundy. Zwycięstwo smakowało znakomicie - mówił po meczu Mateusz Bielawski, nazywany przez kumpli "Kikosem”, kapitan zwycięskiego teamu.

Na boisku, jako zawodnik, pojawił się także Patryk Bielicki, który porusza się wózku. Może to dla wielu trudne do wyobrażenia, ale miał kilka efektownych interwencji na bramce, a nikt się nie oszczędzał. W drużynach dzielnie walczyły także panie, lecz nie wszystko, co ciekawe, działo się na murawie. Uwagę zwracali niepełnosprawni kibice z Warsztatów Terapii Zajęciowej z Milicza, którzy wykonywali różne układy z pomponami, dopingując głośno piłkarzy.

- My też dużo trenujemy. Trzeba poświęcić trochę czasu, żeby coś kreatywnego wyszło. Włożyć w to więcej cierpliwości, ponieważ osoby niepełnosprawne szybko zapominają, np. teraz, po wakacjach. Ale jest to dla nich forma leczenia, rehabilitacji. Na zajęciach ćwiczymy układy taneczne i potem wykorzystujemy je na takich imprezach. Chcemy się pokazać, a naszym podopiecznym sprawia to wielką przyjemność - wyjaśnia Marzena Ratajek, fizjoterapeuta WTZ z Milicza

Na koniec, podczas dekoracji, przyznawano również nagrody indywidualne. Zwycięzcą w kategorii najlepszy bramkarz został Piotr Patryas z drużyny "Piłkarski Tryb Życia", który wpuścił najmniej goli.

- Ten turniej przygotowuje nas do tego, co się będzie działo za dwa tygodnie na stadionie na Oporowskiej we Wrocławiu. Wtedy weźmiemy udział w "Turgolu", większych i bardziej prestiżowych zawodach. Tam już nie będzie tak łatwo, a chcemy powalczyć o zwycięstwo - mówi pewnym głosem P. Patryas, przez kumpli nazywany "Ogrodnikiem".

Milicz Football Cup, oprócz piłki nożnej, przygotowuje dla niepełnosprawnych także poboczne atrakcje. Muzykę i zamki dmuchane zapewniła firma Ubaw Ponad Pachy, która zaangażowana jest w różnego rodzaju imprezy animacyjne. Każdy, kto wziął udział w turnieju, mógł także spróbować wojskowej grochówki czy kiełbaski z grilla. Boisko stało się miejscem spotkań, magnesem, który przyciągnął ludzi.

- Podczas takich turniejów uczymy naszych podopiecznych, żeby wszystko potrafili przyjąć: porażkę z honorem i spokojem, a zwycięstwo z radością i dumą. Musimy zdać sobie sprawę, że niepełnosprawni umysłowo odczuwają tak, jak my wszyscy. Chcą wygrać, chcą strzelić gola, ale także zależy im na poczuciu wspólnoty, byciu ze sobą. Wiedzą, że to najważniejsze przy tego typu imprezach, na których wszyscy jesteśmy zwycięzcami - dodaje M. Karaban.