Projekt edukacyjny. Dzisiaj filmy 3D w kinach gromadzą tłumy i wgniatają je w fotel. Adaptacja 5D też, ale – poza emocjami i wrażeniami – chce po sobie zostawić coś więcej. Dużo więcej.
Czasem samo okazanie przepustki nie wystarczało. Niewygodne pytania padały już przy wejściu
Maciej Rajfur /Foto Gość
Jaka część współczesnych nastolatków kojarzy dzisiaj powieść Jerzego Andrzejewskiego „Popiół i diament” lub późniejszą jej ekranizację o tym samym tytule autorstwa Andrzeja Wajdy? Trzeba przyznać, że daleko im do szczytów popularności, gdzie króluje „Harry Potter” czy „Pięćdziesiąt twarzy Greya”. Kto spośród uczniów zna i rozumie realia okresu II wojny światowej czy stalinizmu w PRL-u? Odpowiedzi padają poniżej.
Jedną z dróg, aby zwrócić uwagę młodego pokolenia na polskie dzieła kultury, jest przedstawienie ich w formie uwspółcześnionej, zachowując cały sens i wartości, które chcą nam przekazać. Skoro w XXI wieku ludzie stoją w kolejkach po bilety na seans 3D, pewna grupa zapaleńców postanowiła pójść krok, a może dwa do przodu. Zaproponowała młodzieży szkolnej coś więcej: „Popiół i diament” w 5D.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.