Nie oni są silni, tylko my słabi?

Agata Comnik

publikacja 05.11.2015 17:38

Wszystko wiemy o wzajemnych relacjach chrześcijaństwa i islamu oraz ich historii? Uczestnicy XXXI Ogólnopolskiego Forum Młodych mogli się przekonać, że w istocie nasza wiedza bywa znikoma.

Nie oni są silni, tylko my słabi? Temat forum, wybrany już w styczniu, okazał się "proroczo aktualny" - zauważali uczestnicy Agata Combik /Foto Gość

Pośród wielu poruszanych wątków co chwila wracało stwierdzenie: problemem dla Europy jest nie tyle „siła” muzułmanów, co słabość kultury europejskiej, jej utrata poczucia własnej tożsamości. Islam zawsze w historii wkraczał tam, gdzie pojawiała się jakaś forma słabości, panował zamęt, pustka…

Na wstępie jednak słuchacze mieli okazję przyjrzeć się „Starożytnym korzeniom Kościołów chrześcijańskich na Bliskim Wschodzie” – w krajach, gdzie dziś przeważnie dominuje islam. Ks. prof. dr hab. Józef Naumowicz mówił o dawnych prężnych ośrodkach skupiających wyznawców Chrystusa, m.in. o wspólnotach w Antiochii i Damaszku, zauważając, że to na Wschodzie, głównie w Syrii, znajduje się kolebka chrześcijaństwa. To tam, w wielu Kościołach Wschodu, do dziś pozostał w użyciu w liturgii język aramejski, którym posługiwał się Jezus Chrystus. Ks. J. Naumowicz wyjaśniał różnice pomiędzy poszczególnymi wschodnimi wspólnotami chrześcijańskimi – powstałymi m.in. na skutek podziałów Kościoła po soborach w Efezie i Chalcedonie.

Jak to się stało, że Bliski Wschód został później tak bardzo zdominowany przez islam? Powodów jest wiele, ale warto zauważyć – co podkreślali dyskutanci i prelegenci – że sami chrześcijanie początkowo spoglądali czasem na muzułmanów jak na sektę chrześcijańską, na jedną z wielu obecnych na tym terenie wspólnot chrześcijańskich, grupę nie bardziej „groźną” niż inne. Znamienne, że bramy Damaszku otworzył przed muzułmanami dziadek św. Jana Damasceńskiego, postrzegając ich jako „mniejsze zło” w porównaniu z innymi zagrażającymi mu wrogami. I on, i jego syn, pozostając chrześcijanami, pełnili ważne funkcje w strukturach kalifatu. Dopiero za czasów jego wnuka chrześcijanie zostali pozbawieni urzędów.

Dr hab. Agata Skowron-Nalborczyk – poruszając temat „Obecność muzułmanów w Europie. Problem imigracyjny” – uznała za mity następujące twierdzenia: islam jest nowym zjawiskiem w Europie, pojawił się wraz z imigracją do Zachodniej Europy w XX wieku (w rzeczywistości 15–18 mln napływowych muzułmanów to wciąż mniejszość wobec ok. 25 mln tych, którzy mieszkają tu od dawna); muzułmanie w związku z procesami demograficznymi za 40 lat zislamizują Europę (choć, jak przyznała, demografia działa na niekorzyść chrześcijan, jednak statystyki pokazują, że osiedlający się w Europie muzułmanie w kolejnych pokoleniach mają coraz mniej dzieci); to był pomysł muzułmanów, by w XX w. przyjechać do Europy i tu się osiedlić; muzułmanie stanowią jedną wspólnotę religijną, jedną społeczność; istnieje jedna sytuacja muzułmanów w Europie; nie można być wierzącym muzułmaninem i lojalnym obywatelem europejskiego państwa (przeczą temu twierdzeniu choćby polscy Tatarzy); większość muzułmanów nie chce się integrować.

Zebrani usłyszeli wiele faktów, o których rzadko się wspomina – rozmawiano m.in. o tym, że miastem europejskim, w którym jest najwięcej muzułmanów, pozostaje wciąż Moskwa. Jaki jest najpopularniejszy „towar eksportowy” wysyłany przez muzułmanów z Europy do krajów pochodzenia? Zwłoki – mówiła prelegentka (tłumacząc, że trudno wyznawcom islamu w Europie zachować swoje zwyczaje pogrzebowe, np. pochówek w stronę Mekki, wolą więc grzebać zmarłych w swoich ojczyznach).

Prof. Skowron-Nalborczyk przypomniała, że to państwa Europy Zachodniej zaczęły z latach 60. sprowadzać muzułmanów do siebie jako – brakującą im wówczas – siłę roboczą, umieszczając ich w swoistych gettach. Prym wiodły tu państwa, które miały swoje kolonie. „To wy pokazaliście nam kierunek” – mówią muzułmanie – udający się często najpierw do kraju, którego kolonią była ich ojczyzna. Europejczycy nie dostrzegają często, jak zróżnicowana jest to społeczność, jak wiele głębokich podziałów istnieje wewnątrz islamu.

Wielkie zainteresowanie wzbudził wykład prof. dr hab. Grzegorza Kucharczyka „Czy krucjaty były wojną sprawiedliwą? Wyprawy krzyżowe w perspektywie dialogu chrześcijańsko-muzułmańskiego.” – Każda fala ekspansji islamu zbiegła się z duchowym kryzysem cywilizacji chrześcijańskiej... Islam wchodził w pewien obszar zamętu duchowego – zauważał prelegent, odnosząc się do wydarzeń historycznych i do obecnej sytuacji Europy. Podkreślał, że islam rozszerzał się w historii drogą podbojów. Czy wyprawy krzyżowe były wojną sprawiedliwą? Wskazał na fakt, że polscy teoretycy „wojny sprawiedliwej”, Stanisław ze Skarbimierza i Paweł Włodkowic, za takie je uważali. Przypomniał, że szukając bezpośredniej genezy pierwszej wyprawy krzyżowej, trzeba wskazać na kolejną falę zbrojnej inwazji islamu, związaną z najazdem Turków seldżuckich w latach 70. XI w. – Wtedy cesarze bizantyjscy zwrócili się do papieża Grzegorza VII z prośbą o zorganizowanie pomocy – mówił. Papież ów (późniejszy święty) nie zdołał spełnić tej prośby, lecz uczynił to jego następca, bł. Urban II. Niestety, wśród osób związanych z wyprawami krzyżowymi, byli nie tylko święci – co miało swoje skutki.

Uczestnicy forum rozmawiali na temat używania przez wszelkiej maści terrorystów motywu „krzyżowców” dla usprawiedliwiania agresji wobec Europejczyków. – Wizja wypraw krzyżowych nie jest jednak największym zagrożeniem dla dialogu (rozumianego jako model koegzystencji) między chrześcijaństwem i islamem. Największym problemem jest degrengolada moralna Zachodu – mówił prof. Kucharczyk.

Ostatni tego dnia wykład, „O rozumnej służbie Bożej – Benedykt XVI i islam”, wygłosił Tomasz Rowiński. Zwrócił uwagę m.in. na różnicę między medialną interpretacją słów i zachowań papieża oraz jego rzeczywistymi intencjami.

Forum to również okazja do wspólnej modlitwy (zobacz TUTAJ) i wielu spotkań – a także odwiedzenia specjalnych stoisk księgarni archidiecezjalnej oraz diecezjalnego sztabu przygotowań do ŚDM.