Wrocław jak Detroit? Szokujące zadłużenie

kam

publikacja 10.12.2015 14:32

Szeroko reklamowane, jako jedno z najbardziej rozwojowych miast w kraju, okazuje się workiem długów bez dna. Dlaczego?

Wrocław jak Detroit? Szokujące zadłużenie Przez wielu oceniane na jedno z piękniejszych miast w Polsce kam /Foto Gość

Stan wrocławskich finansów badał  jeden z radnych miasta, Krystian Mieszkała. Jego zdaniem w oficjalnych komunikatach i odpowiedziach miasto nie przyznaje się do gigantycznego zadłużenia i podaje opinii publicznej niepełne informacje. Dlatego też w Krajowym Rejestrze Sądowym przeanalizował sprawozdania finansowe wszystkich spółek komunalnych. Jego wnioski są, mówiąc enigmatycznie, przygnębiające.

- Na zadłużenie Wrocławia należy patrzeć na dwóch płaszczyznach: „oficjalny dług” miasta i tzw. „dług ukryty”. Z oficjalnych informacji podawanych przez magistrat wynika, że obecnie Wrocław jest zadłużony na kwotę 3 mld zł.

Aż 800 mln zł kredytów i pożyczek zaciągnięto na zagranicznym rynku. Obsługa tego długu wyniesie w 2016 roku 87 mln zł czyli tyle, ile wynosi budżet średniej gminy w Polsce. Tę część zobowiązań można właśnie określić jako „dług oficjalny” - mówi specjalista ds. budżetu i finansów z Uniwersytetu Wrocławskiego.

Podkreśla przy tym, że obowiązujące przepisy umożliwiają ukrywanie samorządom części długów m.in. w spółkach komunalnych.

Do zdania radnego przychyla się dziennikarka specjalizująca się w sprawach finansowych, pracująca dla Gazety Finansowej.

- Tworzenie spółek to ucieczka magistratu od transparentności i jawności. Miasto nie chce odpowiadać w imieniu spółek, a spółki nie chcą odpowiadać na pytania dotyczące finansów. Zasłaniają się tajemnicą przedsiębiorstwa. Ukrywanie długów miasta w spółkach to zwykłe oszukiwanie podatników. MPWiK buduje muzeum wody za 70 milionów złotych jednocześnie podnosząc mieszkańcom Wrocławia opłaty za wodę! - wyjaśnia paradoks Magda Groń.

Finanse spółek miejskich nie są bowiem ujmowane w budżecie Wrocławia, zatem długów spółek nie wlicza się do długu miasta. A wygenerowały one ponad 3 mld zobowiązań. I to jest ten tzw. „dług ukryty”.

- Władze samorządowe powinny odpowiedzieć sobie na pytanie, co jest ważniejsze dla mieszkańców miasta: wysokość rachunków czy nieistotne z ich punktu widzenia inwestycje? Nakładanie np. kolejnych podatków uderzających w lokalnych przedsiębiorców i nieustanne zadłużanie poprzez spółki to przykład kompletnego braku odpowiedzialności lokalnego samorządu - surowo ocenia magistrat Magda Groń.

Finanse spółek miejskich nie są jawne i transparentne, tak jak budżet miasta.

-Na podstawie analizy zadłużenia, można stwierdzić, że każdy mieszkaniec Wrocławia jest zadłużony na kwotę 8 tys. zł (4 tys. zł długu oficjalnego i 4 tys. zł długu nieoficjalnego) - wylicza radny Mieszkała.

Długi będą spłacać więc kolejne pokolenia mieszkańców.

- Dla przykładu: spore koszty generuje utrzymanie członków zarządu i rad nadzorczych. W ubiegłym roku wyniosło to podatników łącznie 3,5 miliona złotych. Nie licząc oczywiście delegacji, służbowych aut, telefonów itp. - uzupełnia dziennikarka Gazety Finansowej.

W ten sposób dług Wrocławia z 3 mld wzrasta drastycznie do 6 mld złotych. Lokalni przedsiębiorcy skarżą się, że nie otrzymują wsparcia, a w najbliższym czasie we Wrocławiu szykują się podwyżki: podatku od nieruchomości, ceny wody i wprowadzenie podatku klimatycznego.

Niektórzy twierdzą, że czeka nas powtórka historii z Detroit. Amerykańskie miasto w 2013 roku ogłosiło bankructwo.